Pieniądze rządzą światem. Biedni o nich marzą, zamożni nie mogą przestać myśleć o tym, jak pozyskać ich więcej lub jak nie stracić tych, co mają. W przypadku młodego małżeństwa Katie (Camila Mendes) i Adama (Jessie T. Usher) w grę wchodzi ten pierwszy wariant. Oboje łapią się każdej pracy, jaka się nawinie, by móc wyrwać się z biedy i spłacić górę nawarstwiających się rachunków. Dziewczyna pracuje jako opiekunka zamożnego starszego dżentelmena, który szybko zaczyna ją traktować jak najważniejszą osobę w swoim życiu. Mężczyzna chce jej pomóc, zatrudniając także jej męża jako ogrodnika, bo poprzedni w niewyjaśnionych okolicznościach znika. I gdy wszystko zaczyna powoli się układać, wydarza się coś, co burzy ten porządek.
Reżyser Michael Scott specjalizuje się w mdłych, przewidywalnych i nudnych kryminałach telewizyjnych i ten nie jest wyjątkiem. Scenariusz stara się nas zwodzić, ale robi to na tyle nieumiejętnie i nieprzekonująco, że szybko wyczuwamy blef. Do tego intryga kryminalna jest mocno naciągnięta, a zachowanie głównych bohaterów irracjonalne, miejscami wręcz nienaturalne. W historii brakuje tempa, emocji i ciekawych postaci.
Po pierwsze trudno jest nam uwierzyć w słabą kondycję finansową głównych bohaterów, którzy z jednej strony mówią, że ledwo co wiążą koniec z końcem, a z drugiej strony chodzą w nowych markowych ubraniach, mieszkają w przestronnym mieszkaniu, które dziury nie przypomina. Do tego w obliczu jakiegokolwiek zagrożenia nie pokazują praktycznie żadnych emocji. Trupy nie robią na nich wrażenia, jakby widywali je na co dzień. Scenarzysta David Golden, który tak samo jak reżyser tworzy teksty tylko dla telewizji, miał zalążek pomysłu na thriller kryminalny, którego kompletnie nie potrafi zamienić we wciągającą historię. Każdy ruch głównych bohaterów jest przewidywalny, zresztą tak samo jak zaplanowane twisty, które są tandetnymi kliszami z innych tytułów. W Groźnym kłamstwie nie ma niestety nic oryginalnego. Całość jest tak źle napisana, że nasz czarny charakter w finałowej scenie musi nam objaśnić dokładnie całą intrygę, bo w innym wypadku widzowie nie znaliby jego motywacji. Autor chyba przeczytał za dużo powieści Harlana Cobena i myślał, że spokojnie może mu dorównać. Nie może.
Jak scenariusz zawodzi, to cała uwaga skupia się na aktorach, a ci są tak samo słabi jak cała intryga. Camila Mendes nie pokazała swojego talentu w Riverdale i tu także jakoś go nie ujawnia. Rozumiem jednak, że ma przyciągnąć fanów seriali i kusić ładną buzią z grafik promujących film. Ta rola wymaga od niej dramaturgii i okazywania emocji, a z tym u aktorki jest krucho. Jakby jej warsztat aktorski czegoś takiego nie przewidywał. Podobnie jest z partnerującym jej Jessiem T. Usherem. Grany przez niego bohater jest strasznie irytujący. Do tego zachowuje się bardzo nienaturalnie, czym denerwuje jeszcze bardziej. Nie wiem, czy był to zamierzony efekt reżysera, czy może inwencja twórcza aktora, ale źle się go ogląda.
Wybór Groźnych kłamstw to kompletna strata czasu, którego nikt nam nie zwróci. Nie ma w tym filmie kompletnie nic wartego pochwały. Kiedyś filmy telewizyjne były synonimem produkcji gorszego sortu, Michael Scott chciał nam chyba o tym przypomnieć.