Gwiezdne Wojny: Parszywa zgraja zaskakuje pozytywnie nie tylko ze względu na powrót ważnej postaci, ale dobre decyzje fabularne. W końcu dostajemy odpowiedzi na pytania.
Kim jest Omega? To pytanie jest podstawą fabularną serialu
Gwiezdne Wojny: Parszywa zgraja obok innych ważnych elementów budujących ciekawą historię postaci ze
Star Wars. Wiemy, że podobnie jak oddział jest ona nietypowym klonem. Wiemy też, że wszystkim na niej zależy z różnych przyczyn: czy to klonerom z Kamino, czy też samemu Imperium. To zbudowało ciekawy wątek pogoni i tajemnicy, który dobrze napędzał ten serial - zwłaszcza gdy pojawiła się Fennec. 8. odcinek idzie za ciosem,wprowadzając Cada Bane'a, czyli jednego z najbardziej charyzmatycznych łowców nagród Gwiezdnych Wojen. Ta postać marnowała się i miejmy nadzieję, że po tym występie znajdzie się dla niej więcej miejsca, bo choć osadzony jest w przyjemnym stereotypie, świetnie jest on wykorzystywany na ekranie. W obu odcinkach sprawdza się znakomicie, bo twórcy nie dopasowują konwencji, by postać osłabiać czy ogłupiać. Dlatego ogromny plus za scenę konfrontacji z Hunterem, którą Bane wygrywa bez większego wysiłku, porywając Omegę. To jest ważne, gdy twórcy odchodzą od konwencji animacji dla dzieci, dodając historii uniwersalności i dojrzałości - tego typu sceny dobrze to budują.
Szczególnie cieszy też samo wyjaśnienie Omegi i zamieszanie wokół niej. Widzimy przecież, że szef klonerów chce tylko jej kod genetyczny, jej opiekunka pragnie ją ochronić, a Imperium wydaje się gdzieś pośrodku. Wyjawienie, że formalnie jest ona siostrą Boby Fetta nie jest może jakimś wielkim retconem, gdy temat można uznać za do tej pory przemilczany. Jest to jednak ciekawy dodatek, który jeszcze skrywa wiele tajemnic. Wiemy przecież, po co powstał Boba, ale dlaczego więc powstała Omega? Jakie ona ma dodatkowe zdolności? Jaki jest cel tej bohaterki? To wszystko buduje zaangażowanie na kolejne odcinki, które fabularnie zaczynają mieć większe znaczenie, bo nie wykluczam, że to wątek, który zostanie też pokazany wiele lat później w serialu aktorskim
Księga Boby Fetta. Szczególnie że 9. odcinek świetnie zaakcentował rolę Fennec jako wybawicielki i sojuszniczki Omegi, bo pracował dla tej dobrej strony. Pytanie brzmi, czy Boba o niej wiedział? Jest wiele pytań, na które chętnie poznam odpowiedzi.
Oba odcinki dobrze sprawdzają się wizualnie, bo dają fajne lokacje oraz dobrze prowadzone sceny akcji i klimat. Spotkanie oddziału z Crosshairem w 8. odcinku to majstersztyk pod tym względem, bo znów mamy dopracowane walki bez popadania w przesadę, która w Wojnach Klonów była nieodłącznym elementem wątku klonów. Szczególnie epicko prezentuje się starcie w silniku niszczyciela gwiezdnego oraz determinacja Crosshaira, który poparzony ściga ich do utraty tchu. To też pokazuje, że w jego przypadku to tak nie do końca jest działanie czipa. Do tego scena pojedynku Bane'a z Fennec w 9. odcinku też ma dobre rozwiązania i charakter.
Gwiezdne Wojny: Parszywa zgraja to emocje, klimat i ciekawie rozwijająca się historia. Stworzenie z oddziału i Omegi rodziny błąkającej się po galaktyce to dobry wybór, który potrzebuje jeszcze mocnego uderzenia. Jakiegoś określonego celu, do którego to wszystko będzie prowadzić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h