Na ekrany powraca serial, który podobnie jak "Dolina Krzemowa" HBO opowiada historię o ludziach pracujących w branży informatycznej. "Halt and Catch Fire" przypomina o swoich zaletach i znów wywołuje emocje; szybko zaliczamy też przeskok w czasie.
Już pierwsze minuty premierowego odcinka 2. sezonu "
Halt & Catch Fire" pokazują coś, co potrafi zachwycić wykonaniem. Juan Jose Campanella ("Sekret jej oczu") chyba pozazdrościł tego, co Alejandro Gonzales Innaritu zrobił w "
Birdman", dostajemy bowiem 5-minutową scenę na jednym ujęciu w nowym miejscu pracy Cameron. Operator chodzi za bohaterami, a wszystko jest przepełnione dialogami, interakcjami i sporą liczbą postaci. To tworzy fajną otoczkę już na samym wstępie. Obserwujemy sytuację dość chaotyczną, ale dzięki pracy kamery jest w tym coś, co potrafi momentalnie wciągnąć. Campanella tworzy to efektywnie, dzięki czemu od razu można dać się wciągnąć na nowo w ten serial.
Zaskakujące w tych odcinkach jest to, z jaką łatwością twórcy pozbywają się wątku, który był motorem napędowym 1. sezonu. I bardzo dobrze, że tak zrobili, bo dzięki temu obserwujemy coś innego, świeżego i nie mamy wrażenia powtórki z rozrywki. Fabularne zmiany pozwalają pokazać każdego pierwszoplanowego bohatera z innej perspektywy i w innej sytuacji. Są nowe wyzwania i inne relacje, a to pozwala lepiej ich poznać. Jednocześnie jest to wyśmienite wyzwanie dla aktorów, którzy mogą zbudować jeszcze bardziej wyraziste postacie - i bardzo dobrze im idzie.
[video-browser playlist="712243" suggest=""]
Jednym z głównych wątków jest interes Cameron związany z grą, w którą można grać przez sieć. Przez wydarzenia obu odcinków szybko można wywnioskować, że twórcy będą chcieli tutaj analizować kwestię powstania internetu na większą skalę. Jest ciekawie, niektóre motywy potrafią zaintrygować, a problemy stawiane przed bohaterką i jej partnerką są wiarygodne i nie ma ich na tyle, by widz mógł zacząć się irytować.
Problem mam jedynie z samą Cameron, której wizja na firmę bez szefa jest abstrakcyjną utopią, a jej zachowanie momentami jest idiotyczne. Wiele się wydarzyło przez 1. sezon w życiu bohaterki i to powinno sprawić, że na pewne sprawy spojrzy z innej perspektywy. Nawet w tych 2 odcinkach nie dostrzegam żadnego dojrzewania w jej osobie, a to jest problematyczne, bo trudno jej sympatyzować. Na jej tle o wiele lepiej wygląda Donna, która wywołuje emocje, a jej oddanie pracy budzi podziw. W tę całą intrygę nieźle jest wpleciony Gordon, który pewnie swoją wiedzą i eksperymentami wspomoże rozwój sieciowego grania. Fajny wątek na cały sezon, którego śledzenie może się okazać szalenie satysfakcjonujące.
Na razie trochę rozczarowuje Joe (Lee Pace), którego rola w 2. sezonie została wyraźnie zmarginalizowana. Jak zawsze był w centrum, tak teraz stoi kompletnie z boku i wygląda na to, że nie będzie mieć żadnego związku z poczynaniem reszty bohaterów. Gdyby nie jedna wspólna scena z Gordonem, równie dobrze moglibyśmy stwierdzić, że oglądamy dwa seriale w jednym. Oglądanie tej postaci w nowym środowisku, w którym drzemie potencjał na wiele, na pewno będzie interesujące, ale liczę na zazębienie historii. Może dostanie szansę, by zająć się innowacją i zmienić coś w swoim stylu? Mam jedynie nadzieję, że nie powrócą jego egzystencjalne problemy, bo tego było aż w nadmiarze w poprzednim sezonie.
Zobacz również: „The Astronaut Wives Club” – pierwsze minuty pilota
"
Halt & Catch Fire" na początku 2. sezonu szybko przypomina o swoich zaletach. Jest ciekawa historia, dobre role oraz powoli budowane emocje. Jakość na pewno nie spadła.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h