Hell on Wheels w tym odcinku trochę rozczarowuje, bo choć Cullen (Anson Mount) i spółka wracają do miasta uzbrojeni po zęby, nie ma ani ciekawego starcia z Campbellem (Jake Webber), ani szczególnych emocji, ani klimatu, którego można było oczekiwać po kontynuacji wydarzeń z poprzedniego epizodu. Twórcy rozwijają fabułę w innym kierunku, a efekt wywołuje mieszane odczucia. Z jednej strony fajnie, że nie ma przewidywalności, ale z drugiej wybrany pomysł nie zachwyca.

Kiedy dochodzi do starcia ze Sidneyem, wydarzenia nabierają tempa. Tylko że jednocześnie twórcy grają tanimi trikami, które nie działają tak, jak powinny. Popełniono tutaj najważniejszy błąd - skorzystano z tego samego motywu co wcześniej przy przedstawieniu Snowa. Tylko że tam, gdy przypadkowo zabił dzieciaka, to wzbudzało emocje, a tutaj sprawia wrażenie powtórki z rozrywki w nie najlepszym wydaniu. Dlaczego producenci Hell on Wheels chcą budować emocje takimi banalnymi zabiegami? To nie działa należycie i sprawia wrażenie nieprzemyślanej akcji.

[video-browser playlist="632680" suggest=""]

Duża część historii skupia się na Ruth (Kasha Kropinski), która bardzo przeżywa śmierć podopiecznego. Jak samo zabicie dzieciaka zbytnio nie porusza z uwagi na przeciętną podbudowę emocjonalną, tak Ruth wzbudza sympatię w tej sytuacji. Jest to kobieta wierzą, która chciała spokojnie żyć i głosić słowo Boga, ale zły człowiek to wszystko zniszczył. Sądziłem, że Ruth będzie rozpaczać przez kilka odcinków i tyle, dlatego też końcowy motyw jest tak bardzo zaskakujący. Pokazuje to w wyśmienity sposób, jak ten rejon potrzebuje cywilizacji i jak jej brak może zniszczyć nawet kogoś tak dobrego jak Ruth. Jako że Cullen jest teraz stróżem prawa, na pewno będzie zmuszony ją aresztować. Rozwój tego wątku może zaintrygować.

Czytaj również: Gregg Henry w stałej obsadzie "The Following"

Hell on Wheels w 10. odcinku oferuje rozrywkę solidną - jest niezła gra aktorska, jest klimat, ale rozwój fabularny nie zachwyca. Ten sezon miał sporo lepszych odcinków, w których nie wciskano na siłę Szweda tylko po to, by był. Jednak za końcówkę z Ruth należy się wyższa ocena, bo wyszło to świetnie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj