Seria gier Hitman dotyczy przede wszystkim mordowania w ukryciu, z zimną krwią oraz dyskrecją. Może być frustrująca dla niecierpliwych fanów strzelanek i bijatyk, którzy oczekują dużej dawki akcji i beztrosko mashują przyciski na padzie czy klawiaturze, a z kolei znakomita dla rozsmakowanych w planowaniu strategów. Ci ostatni mogą się poczuć rozczarowani tym, co dostajemy na ekranie – przeważa akcja, bijatyka goni strzelankę, która goni pościg, i tym podobne, przez co tytułowy płatny zabójca prezentuje się jako krzyżówka Terminatora, RoboCopa i Jamesa Bonda. Nie brak mu precyzji i zwinności, jednak gdzieś w tym wszystkim zapodziewa się finezja znana z gier. Aby być fair wobec twórców, należy wspomnieć o tym, że umiejętności strategiczne płatnego zabójcy starano się tutaj pokazać z perspektywy ofiar przynajmniej w jednej ze scen. I to bardzo ładnie gra, choć może zagubić się w natłoku akcji, brak bowiem punktu widzenia Agenta 47 i tego wstrzymania oddechu na planowanie. Niemniej jednak widać, że twórcy filmu Hitman: Agent 47 starali się oddać ducha oryginału, począwszy od wspomnianego eliminowania celów przy użyciu uprzednio przygotowanych pułapek, poprzez słynne bronie Agenta 47 (garotę i pistolety Silverballery) czy ikoniczne pozy żywcem wyjęte z gry, a skończywszy na obowiązkowej scenie z gumową kaczuszką – której nie mogło zabraknąć w filmie o Hitmanie (i de facto nie zabrakło w żadnym z obu). Obsada aktorska prezentuje się całkiem nieźle. Początkowo rola 47 przypadła Paulowi Walkerowi, a po jego śmierci została przyznana Rupertowi Friendowi. Friend (Homeland, Duma i uprzedzenie) dobrze wpasował się w rolę tytułowego zabójcy. Trzeba przyznać, że bycie zimnokrwistym agentem wychodzi mu o wiele lepiej niż Timothy'emu Olyphantowi z filmu Hitman z 2007 roku. Patrząc na twarz Olyphanta, czuło się, że to miły aktor ogolony na łyso, Friend zaś wygląda dużo bardziej wiarygodnie. Do grającej Katię Hannah Ware (Oldboy) również nie mam zastrzeżeń, ponadto jest ona miłym dla oka dodatkiem do filmu. Zachary Quinto (Herosi, W ciemność. Star Trek), aktor o aparycji bad guya, udanie zagrał Johna Smitha, mężczyznę starającego się obronić Katię przed 47. W niewielkiej roli zleceniodawczyni Hitmana, Diany, pojawiła się Angelababy (Dzień Niepodległości: Odrodzenie). Polski dystrybutor Imperial CinePix wydał obraz na płytach DVD i Blu-Ray. Wydanie Blu-Ray zawiera film w szerokoekranowym formacie 2,35:1. Do wyboru mamy kilka wariantów językowych, w tym oryginalną ścieżkę dźwiękową (DTS-HD Master Audio 7.1 lub Dolby Digital 5.1) oraz polskiego lektora (Dolby Digital 5.1). Napisy znajdziemy w kilkunastu opcjach, w tym zarówno angielskie, jak i polskie.
źródło: Imperial CinePix
Płyta Blu-Ray kryje kilka dodatków: Deleted Scenes (łącznie 4:03) to trzy usunięte sceny. Możemy włączyć każdą z osobna lub uruchomić wszystkie w jednym ciągu. The Hit Counter to opcja, po włączeniu której uruchamia nam się cały film, zaś w trakcie seansu pojawia się tytułowy „licznik trafień”, zliczający na bieżąco pięć statystyk skuteczności Agenta 47: zabite cele, charakterystyczne zabójstwa, strzały w głowę, ofiary niebędące celami oraz osoby tylko zranione. Ponadto wyświetlane są ciekawostki dotyczące pełnometrażowych produkcji i gier o Hitmanie, a także storyboardy. Niestety te ostatnie zasłaniają sporą część ekranu, a ponadto nie da się tu ani zmienić wersji językowej filmu, ani włączyć jakichkolwiek napisów. Poza tym jednak The Hit Counter to zdecydowanie godny polecenia dodatek, pozwalający widzowi nieobeznanemu z serią gier dowiedzieć się czegoś więcej na temat głównego (anty-)bohatera. Re-imagining Hitman (6:02) prezentuje klasyczny materiał zza kulis: miks wypowiedzi różnych osób (w tym aktorów i reżysera) na temat produkcji oraz jej aspektów i rzut okiem na kilka scen z filmu z perspektywy trzeciej osoby. Bonus niezły, acz za krótki. Ultimate Action: Staging the Fights (6:54) to materiał opisujący kręcenie scen akcji, uchylający rąbka tajemnicy na temat stylów walki. Można dowiedzieć się z niego między innymi, że dla każdego z trojga głównych bohaterów przygotowano indywidualny sposób walki, a także, że Rupert Friend zagrał osobiście większość scen kaskaderskich w filmie. Całość prezentuje się bardzo ciekawie, choć warto byłoby ją wzbogacić o dłuższe ujęcia z kręcenia pojedynków. Hitman: Agent 47 Comic to blisko 30 stron komiksu w wersji cyfrowej, będącego preludium do filmu. Strony wyświetlane są pojedynczo, mogą być zmieniane automatycznie co pięć sekund lub ręcznie – przyciskami w lewo/prawo. Making of the Comic Book (1:49) opowiada pokrótce o wspomnianym wcześniej komiksie, który rozszerza nieco nasze pojęcie o Agencie 47. Promotional Featurettes (łącznie 6:28) to kilka filmików promocyjnych o filmie. Pierwszy opowiada o lokacjach, pozostałe cztery zaś dotyczą trójki głównych postaci: dwa o Hitmanie i po jednym na temat Johna Smitha oraz Katii van Dees. Gallery to łącznie 12 zdjęć z planu. Tylko 12. Może i są ładne, ale jest ich zdecydowanie za mało. Poster Gallery to także 12 plakatów filmu – tutaj ta liczba nie przeszkadza aż tak jak w przypadku galerii zdjęć z produkcji, bowiem niemal każdy poster jest zrobiony z pomysłem, odbiegającym (zdecydowanie in plus!) od standardowych i miałkich plakatów widzianych w kinach. Kilka spośród 12 zaprezentowanych propozycji przypomina jakością i stylem małe dzieła sztuki, które tworzy firma Mondo. Byłoby jednak super, gdyby tych pomysłów przedstawiono nam więcej. Theatrical Trailers (łącznie 4:52) to dwa zwiastuny filmowe. Można zrobić sobie ćwiczenie w wyszukiwanie kadrów lub wypowiedzi użytych wyłącznie na potrzeby promocji Agenta 47, a nieobecnych w filmie. Niektóre dodatki są dosyć standardowe i tym samym przeciętne. Z zestawu wybijają się pozytywnie: plakaty (różnorodne i po prostu bardzo ładne), komiks (klimatyczny oraz dlatego, że to niestandardowy bonus), a przede wszystkim The Hit Counter (jako bardzo bogata w treści opcjonalność dla standardowego seansu filmu; bez niej zawartość materiałów dodatkowych na płycie Blu-ray byłaby ZDECYDOWANIE uboższa). Małe plusy ode mnie także dla Re-imagining Hitman oraz Ultimate Action: Staging the Fights, które oferują drobny wgląd w produkcję filmu. ‌Hitman: Agent 47 to półtorej godziny porządnie wykonanej czystej rozrywki. Widać, że twórcy chcieli stworzyć konkretny obraz na podstawie gry, z szacunkiem dla komputerowego pierwowzoru. No, chcieli. Mogłoby być idealnie, gdyby bardziej dopracowano scenariusz oraz położono większy nacisk na aspekty planowania misji, najistotniejsze przecież podczas grania w kolejne tytuły o łysym zabójcy. Całość jednak za bardzo zdominowała akcja, przez co jest zaledwie nieźle – przynajmniej dla widzów żądnych akcyjniaka, bo podejrzewam, że fani growej franczyzy o łysym płatnym zabójcy mogą/mogli nie być usatysfakcjonowani. Mimo wszystko Agent 47 przedstawia się moim zdaniem jako jeden z lepszych filmów opartych o gry wideo, co nie jest szczególnie trudne, biorąc pod uwagę jakość wykonania takich obrazów. W tej sytuacji widzom pozostają w dalszym ciągu złudne marzenia o perfekcyjnej adaptacji którejś z gier... Cztery kolejne szanse na przynajmniej fajny film w tej kategorii są przed nami jeszcze w tym roku w kinach. Pora trzymać za nie kciuki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj