Goldbergowie to amatorzy hokeja, więc naturalne jest, że Adam także musiał pójść tą drogą. Tylko w odróżnieniu od Barry'ego, który ma jakiś talent do tego sportu, młody Adam jest typowym fajtłapą przynoszącym wstyd tacie. Akcja odcinka skupia się właśnie na relacji Murraya i Adama, która jest ważnym elementem serialu. Murray chce, by syn robił to, co on lubi, a Adam robi to, bo chce sprawić przyjemność ojcu. Tylko że nikomu to nie wychodzi, czego jesteśmy świadkami w kilku naprawdę zabawnych scenach. Szczególnie dobrze wypadają próby Adama, gdy chce nauczyć się być wojownikiem na lodowisku, gdzie będzie bić innych hokeistów.

Ten wątek ma przede wszystkim wartość emocjonalną, która idzie w parze z humorem. Kiedy Murray próbuje bawić się z synem w jego dziwaczne gry, buduje się szczególna więź. Plus też za zwariowane nawiązania do filmów z lat 80. - szczególnie do Obcego w scenach z Murrayem. To się tutaj sprawdza, dostarcza śmiechu i rozbudowuje bohaterów, co jest dość istotne w serialach komediowych, bo oferuje coś więcej niż tylko humor.

Jednocześnie mamy znakomity wątek pani Goldberg i Eriki związany z egzaminem będącym przepustką na studia. Beverly zwariowana jak zawsze, więc śmiechu nie brak, bo twórcy wyśmienicie korzystają ze specyficzności tej postaci i talentu komediowego aktorki. Bycie korepetytorką córki nie było jej pisane, co szczególnie widocznie jest w scenie z wyborem uczelni w Kalifornii. Relacja zostaje fantastycznie rozbudowana, są w niej emocji i sporo śmiechu, który jest zasługą głównie Beverly.

The Goldbergs w odróżnieniu od wielu seriali komediowych o rodzinach cieszy przede wszystkim równomiernym rozwojem bohaterów, nostalgią i niezłym humorem.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj