Zakończenie pierwszego sezonu Homeland spotkało się ze sporą krytyką fanów serialu (również na Hatak.pl). Głównym powodem było oszczędzenie Brody’ego, który był bardzo bliski wysadzenia się w bunkrze razem z wiceprezydentem. Scenarzyści nie zdecydowali się na tak odważny i szokujący krok, przez co napięcie budowane przez cały sezon, w samej końcówce gdzieś umknęło. Cliffhanger pozostawiony w zeszłym roku zrealizowano bardzo inteligentnie. Był ciekawy i interesujący (Carrie w końcu skojarzyła Issę, Abu Nazira i Brody’ego), a jednocześnie na najbliższy czas możemy o nim zapomnieć. Druga seria zaczyna się bowiem pół roku po wydarzeniach z 1. sezonu, a główna bohaterka to zupełnie inna osoba.

Terapia, której poddała się Carrie zaczęła skutkować. W końcu udało jej się dojść do siebie i zająć tak przyziemnymi sprawami, jak nauką w szkole, czy gotowaniem obiadu dla rodziny. CIA to zamknięty rozdział..., ale jak okazuje się w premierze 2. sezonu Homeland, rzeczywistość jest inna. Nawet słowa Estesa skierowane do Mathison, w których dowiadujemy się, że Carrie nie ma szans wrócić do CIA na niewiele się zdają. Bardzo szybko, bo już w pierwszym odcinku bohaterka ląduje najpierw na Cyprze, a potem w Bejrucie.

[image-browser playlist="598242" suggest=""]

©2012 Showtime/Kent Smith

Bejrut solidnie ma napędzić fabułę drugiego sezonu Homeland. W gorącej stolicy Libanu przebywa Saul i nie jest tam na wakacjach. Widz bardzo szybko zostaje obeznany z sytuacją, jaka ma miejsce na Bliskim Wschodzie i zarzucany informacjami na temat kolejnej wojny, która niebawem może wybuchnąć. Narracja prowadzona jest znacznie szybciej, niż w pierwszej serii i co ważne – nie mają na to wpływu wydarzenia tylko w Bejrucie, ale również u trzeciego bohatera, który w całej układance odgrywa niezwykle istotne znaczenie.

Na Damiana Lewisa patrzyłem w tym odcinku pod kątem naciąganej Emmy, którą dostał dla najlepszego aktorka w serialu dramatycznym. Być może ta nagroda nieco wpływa na mój osąd, ale reakcja kongresmena Brody’ego na słowa „Abu Nazir przesyła pozdrowienia” była fantastyczna! Cała scena w gabinecie niedoszłego/przyszłego (niepotrzebne skreślić) terrorysty napisana została perfekcyjnie. Tak bezpośredniego otwarcia w kierunku Brody’ego się nie spodziewałem. Nabrałem wręcz przekonania, że wątek tego bohatera otrzymał w premierze 2. sezonu potężnego kopa, którego tak bardzo brakowało w pierwszej serii (aż do ostatniego odcinka). Ma na to wpływ nie tylko rozmowa z dziennikarką, ale również świetnie zagrana scena w gabinecie Estesa, gdzie Brody wykradał tajne dokumenty.

[image-browser playlist="598243" suggest=""]

©2012 Showtime/Kent Smith

Pozostaję przy Brodym, ale na osobny akapit zasługuje scena w jego domu, a właściwie garażu. Tutaj palmę pierwszeństwa należy oddać Morenie Baccarin. Jej postać w pierwszym sezonie była blada i nijaka (może poza kilkoma nagimi występkami). Wiadomość o tym, że jej mąż jest muzułmaninem pokazała nową twarz Jessiki, jakiej jeszcze w tym serialu nie widziałem. Duże brawa należą się tez reżyserowi za nakręcenie tej sceny z ręki, z dużymi zbliżeniami na pełne emocji twarze bohaterów. Lepiej nie dało się tego zrobić!

Homeland jako naturalne rozwinięcie Homeland nadal oparte jest na zagrożeniu terrorystycznym, które kolejny raz dosięga Stany Zjednoczone. Na chwilę obecną zostało to ogłoszone bardzo ogólnie. W dialogach pojawiły się informacje o planowanym ataku terrorystycznym na USA i o informacjach na ten temat, które posiada jedna z uśpionych agentek w Bejrucie. Szybko okazuje się, że jest to była podopieczna Carrie, z którą bohaterka współpracowała siedem lat temu. Stąd też nagłe przypomnienie sobie CIA o Mathison i jej podróż do Bejrutu. Wracam na sam koniec do Claire Danes, bo aktorka kolejny raz udowodniła, że potrafi zagrać tą samą postać zupełnie inaczej. Carrie nadal jest zagubiona, brakuje jej pewności siebie, a zadanie jakie ma wykonać w stolicy Libanu zdaje się ją przerastać. Na szczęście po swojej stronie ma Saula, który wciąż jest dla niej kimś bardzo ważnym i może na nim polegać, o czym w tym sezonie przekonamy się zapewne nie raz.

[image-browser playlist="598244" suggest=""]

©2012 Showtime/Kent Smith

Premierę 2. sezonu Homeland oceniam bardzo pozytywnie. Plusy można wymieniać bardzo długo, a na negatywy (o ile jakieś były) nie warto tracić czasu. Wydaje mi się, że największym atutem i świetnym pomysłem jest częściowe przeniesienie akcji poza Stany Zjednoczone. Brody i jego rozgrywki o fotel wiceprezydenta to coś, co u Gordona i Gansy musi mieć miejsce (na myśl przychodzą mi genialne rozgrywki w Białym Domu, w Homeland) i będzie wzbudzać emocje przez cały sezon. Z kolei Bejrut to zupełnie inna sceneria i automatycznie adaptacja bohaterów do panujących tam warunków wygląda zupełnie inaczej.

Z wypiekami na twarzy oczekuję kolejnych odcinków i nie mogę doczekać się, aż poznam (miejmy nadzieję bardziej skuteczny) plan ataku terrorystycznego na USA.

Ocena: 8,5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj