Większość z nas miała wątpliwości co do sposobu, w jaki postać Petera była przedstawiana w szóstym sezonie. W związku z obrażeniami neurologicznymi, które odniósł pod koniec poprzedniej serii, Quinn stał się osobą lekko upośledzoną. Wszyscy zastanawialiśmy się, w jaki sposób twórcy poprowadzą dalej taką postać i do czego finalnie zostanie ona wykorzystana. W końcu poznaliśmy odpowiedź na to pytanie. Wszystko, co działo się w bieżącym sezonie wokół Petera Quinna, prowadziło do tego momentu. Były agent w akcie desperacji stał się ofiarą swoich własnych urojeń. Zaszczuty przez dziki tłum został zmuszony do agresywnych zachowań, wynikiem czego prawie doszło do tragedii. Finalnie przekazał on jednak Carrie informację, która jest kluczowa dla głównej osi fabularnej. Wszystko wskazuje na to, że bohater ten nie odegra już większej roli w bieżącym sezonie, więc można pokusić się o małe podsumowanie. W moim mniemaniu wątek Petera został poprowadzony w zadowalający sposób. Twórcy skutecznie zwodzili widzów co do jego kondycji psychicznej. Okazało się, że podejrzenia Quinna były zasadne, jednak w końcowej konfrontacji z policją dał się ponieść złudzeniom i wymysłom. Wydarzenia w domu Carrie stanowiły pokłosie dramatycznej sytuacji w które znalazł się agent, w dużej mierze z winy Mathison (wybudzenie ze śpiączki pod koniec piątego sezonu). W związku z tym, warto pochwalić twórców za logiczne i przemyślane przeprowadzenie tej postaci przez fabułę pierwszej połowy sezonu. Mimo pewnych wątpliwości udało się im uniknąć wpadek, a efekt końcowy jest więcej niż zadowalający. Szkoda tylko Petera, bo był on jedną z ciekawszych postaci w Homeland, a teraz prawdopodobnie zejdzie na margines wydarzeń. Scenarzyści nie mieli dla niego litości… Bardzo przyjemnie oglądało się też Quinna razem  z Frannie. Mimo że nie mieli dużo wspólnych scen, tworzyli zgrany tandem, zwłaszcza że oboje są chyba na podobnym poziomie intelektualnym. Warto odnotować, że dziecko Carrie dostaje coraz więcej czasu ekranowego. Bądź co bądź, jest to też córka Brody’ego, także patrząc na jej ryżą fryzurę, zawsze przychodzi mi na myśl ten niezwykły bohater z pierwszych sezonów Homeland. Mimo że wydarzenia w domu Carrie były najważniejszym punktem piątego odcinka, to działo się również na innych frontach. Mathison musi zmagać się konsekwencjami swoich działań względem Sekou, który pośrednio przyczynił się do zamachu terrorystycznego. Mamy też okazję wysłuchać radykalnego monologu pewnego amerykańskiego dziennikarza, który nawołuje do bezkompromisowego rozprawienia się z mniejszością islamską. Mam wrażenie, że ta postać odegra jeszcze jakąś rolę w całej opowieści. Wokół pani prezydent elekt miały miejsce równie ważne zdarzenia. Po zamachu bombowym Elizabeth Keane została umieszczona w bezpiecznej placówce. Szybko okazuje się jednak, że to miejsce może stać się również jej więzieniem. W tym wątku pojawia się także Dar Adal, który ewidentnie nie jest szczery z panią prezydent elekt. Czy oznacza to, że jest w jakiś sposób wmieszany w intrygę wycelowaną w Carrie Mathison i Elizabeth Keane? Serial jak na razie nie daje odpowiedzi na to pytanie, podrzucając widzowi jedynie strzępy informacji. I dobrze – jesteśmy dopiero na półmetku. Nie chcemy przecież, aby scenarzyści już teraz wyłożyli kawę na ławę. Szósty sezon Homeland, idąc śladem swoich poprzedników, rozwija skrzydła w połowie serii. Casus Belli jest odcinkiem bardzo emocjonującym, dynamicznym i wprowadzającym wiele ważnych elementów do fabuły. Pewne wątki ustąpiły miejsca innym, ale mamy jeszcze siedem długich epizodów, aby nadrobić zaległości. Czekamy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj