Hunter Hunter skupia się na trójosobowej rodzinie, która mieszka w leśnej chatce z dala od miasta i żyje w zgodzie z naturą. Zarabiają na myślistwie, dlatego gdy na teren łowiecki powraca groźny wilk, który okrada sidła ze zwierzyny, ich trudne życie jeszcze bardziej się komplikuje. Joe postanawia zająć się tym problemem i wytropić zwierzę. Podczas polowania odkrywa, że w lesie czyha jeszcze większe niebezpieczeństwo. Historia tego horroru (a zarazem thrillera) rozwija się powoli. Tak, aby zbudować klimat grozy i przekonać widza, że las nawet za dnia jest miejscem pełnym niebezpieczeństw, a dzika natura wymaga zrozumienia i pokory. Podążamy śladem rodziny myśliwych, którzy podchodzą do swojej pracy z szacunkiem, kierując się etyką łowiecką. Polowanie na zwierzęta czy ich zabijanie wynika z potrzeby przetrwania i wielopokoleniowej tradycji. Bohaterowie nie robią tego bezdusznie i wcale nie przychodzi im to łatwo. Przez większą część Hunter Hunter atmosferę horroru tworzy przebiegły i złowrogi wilk, który nieuchwytny czai się między drzewami. Ale jak to zwykle bywa, to człowiek okazuje się najokrutniejszym zwierzęciem, którego należy się najbardziej bać. Fabuła filmu jest prosta, więc widzowie są w stanie szybko połączyć elementy układanki i domyślić się, jak przebiegną wydarzenia. Na szczęście bohaterowie też nie są naiwni i błyskawicznie wyczuwają zagrożenie. Pierwsza połowa Hunter Hunter nieco się dłuży, ale im dalej w las, tym historia robi się ciekawsza. Co prawda jest ona bardzo przewidywalna, ale mimo to wzrasta zainteresowanie, jaki los spotka główne postacie. W drugiej części filmu napięcie i emocje rosną, aż do szokującego, a zarazem niepokojąco satysfakcjonującego finału. Sporym mankamentem Hunter Hunter są liczne dziury fabularne oraz kwestie, które nie zostają wyjaśnione, jak choćby to, w jaki sposób doświadczony myśliwy dał się zaskoczyć. Mnóstwo pytań pozostaje bez odpowiedzi, a motywacje niektórych postaci (Lou) też okazują się nierozwiązaną zagadką. Poświęcono wiele czasu rodzinie, więc ich historia jest wystarczająco rozwinięta, aby zrozumieć ich rozterki. Natomiast mocno kuleje wątek kryminalny, który dzięki drugoplanowym postaciom był intrygujący, ale jego potencjał nie został wykorzystany. Zasługiwał na nieco większą uwagę. Wtedy fabuła stałaby się pełniejsza, a na pewno mroczniejsza i bardziej upiorna.
fot. Julijette/MarVista Entertainment
+7 więcej
Mocną stroną filmu jest obsada. Główni bohaterowie pozwalają lepiej wczuć się w klimat filmu i powagę sytuacji, bo  wilk nie jest łatwym łupem. Rodzina nie jest nam obojętna, co procentuje w mocnej końcówce. Devon Sawa (Joseph) i Summer H. Howell (Renee) to opanowani myśliwi, którzy raczej są powściągliwi w okazywaniu emocji. Ale to Camille Sullivan jako Anne, czyli żona i matka, daje  pokaz aktorskich umiejętności. Z kolei drugoplanowi Nick Stahl (Lou), Gabriel Daniels (Barthes) i Lauren Cochrane (Lucy) też odgrywają ważne role, ale są one ograniczone tylko do konkretnych działań, bez wdrażania się w szczegóły, na czym fabuła nieco straci. Hunter Hunter dobrze trzyma w napięciu przez sporą część filmu. Wydarzenia rozkręcają się powoli, ale nie powoduje to zniecierpliwienia. Klimat grozy narasta, aż do wbijającej w fotel kulminacji. Pewien zgrzyt pojawia się, gdy spojrzymy na komputerowo wygenerowanego wilka, który wygląda sztucznie i groteskowo, przez co jedna scena traci cały swój wydźwięk. Ale nie wpływa to na odbiór filmu, ponieważ to tylko jeden taki nieudany moment, o którym szybko się zapomina. Wynika to z tego, że twórcy położyli większy nacisk na ludzki dramat, a nie na ograne straszenie widzów w banalny sposób. W Hunter Hunter nie brakuje zaskoczeń i emocji, dlatego jest wart obejrzenia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj