Po dość zaskakującym finale pierwszego sezonu, gdy dowiedzieliśmy się, że Meyer Offerman (Al Pacino) był zupełnie kimś innym, niż się spodziewaliśmy, wszystko się rozpadło. Joe Torrance (Louis Ozawa Changchien) zostaje pojmany. Reszta grupy stara się działać na własną rękę, ale bez większych sukcesów. Bez wsparcia i wzajemnego zaufania misja odnalezienia ukrywających się w USA nazistów nie ma sensu. Zwłaszcza gdy większość grupy może być poszukiwana przez wymiar sprawiedliwości, który nie patrzy na to, że zabici ludzie odpowiadają za zamordowanie milionów Żydów w obozach koncentracyjnych. Biorą to za zwykłe zabójstwa amerykańskich obywateli. Nasi bohaterowie muszą więc przenieść się do Europy, która jest dla nich dużo bezpieczniejsza. Do tego dochodzą pogłoski o tym, że Adolf Hitler (Udo Kier) żyje, a jego śmierć została sfingowana przez Rosjan. Rozpoczyna się finałowe polowanie na najgroźniejszego zbrodniarza w historii świata. W pierwszym sezonie twórcy Hunters strukturą opowieści oraz bardzo obfitą przemocą nawiązywali do Bękartów wojny Quentina Tarantino. Tam też naziści byli chodzącymi diabłami i psychopatami, którzy tylko czekali na odpowiedni moment, by pokazać swoje prawdziwe oblicze. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Dalej są to obrzydliwi ludzie marzący tylko o tym, by szerzyć ból i znęcać się nad narodem żydowskim. Liczą, że nikt się o tym nie dowie, że będą mogli dalej funkcjonować w ukryciu i dożyją spokojnej starości na swoich warunkach – najlepiej opływając w luksusach. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że wszystkie postacie w tym serialu (również te, które pojawiają się dosłownie na chwilę) są tak wyraziście napisane. Widz z miejsca nienawidzi nazistów i życzy im jak najgorzej. Im brutalniejsza jest ich śmierć, tym lepiej. Nie wiem, jak scenarzystom udało się to osiągnąć, ale tak jest. Od pierwszego odcinka, gdy tylko pojawia się podstarzały Adolf Hitler, czekamy na moment, gdy nasi bohaterowie go dopadną. Co wcale nie jest takie oczywiste. Udo Kier jest idealny w roli Führera. Aktor świetnie pasuje do tej roli. Zarówno jego postura, jak i charakteryzacja pozwalają uwierzyć, że patrzymy na starszego, ale wciąż rozgniewanego do granic wytrzymałości Adolfa – człowieka, który nie porzucił swoich poglądów. Fani, którzy są wciąż w szoku po tym, co zostało ujawnione w finale poprzedniego sezonu, nie zostaną bez odpowiedzi. Hunters, podobnie jak w poprzedniej odsłonie, ma akcję prowadzoną dwutorowo. Jednak tym razem nie dostajemy już scen z obozu koncentracyjnego, a z roku 1975. To wtedy Meyer Offerman zaczął mocniej działać, by ukryć prawdziwą tożsamość dzięki pozycji i pieniądzom. Wątek ten można było zamknąć pewnie w jednym odcinku, ale wtedy produkcja straciłaby swój największy magnes – Ala Pacino. Jego kreacja wciąż jest świetna, choć mam wrażenie, że trochę straciła na znaczeniu i werwie. Widz chce poznać jego historię, ale jest ona zbyt banalna, by mogła zostać motorem napędowym tego sezonu. Odnoszę też wrażenie, że scenarzyści specjalnie wydłużyli opowieść Offermana do granic możliwości.
foto. entertainment weekly
Na szczęście sytuacje ratuje historia rozgrywająca się w 1979 roku, czyli – jak na nasz serial – współcześnie. Dobrze nam znana grupa dowodzona przez Jonahana idzie prosto do celu i nic jej nie zatrzyma. Po drodze zdobywają nowych sprzymierzeńców i jeszcze więcej wrogów. Muszę powiedzieć, że scenariusz tej części jest świetnie dopracowany, obfituje w częste i nieprzewidywalne zwroty akcji. Podoba mi się, jak scenarzyści bawią się konwencją, bo nie opierają się jedynie na brutalności, ale także na pewnej finezji. Rozlew krwi jest zrealizowany z pomysłem. Widać, że Prime Video powoli zaczyna z tego robić swoją wizytówkę. Podobnie bowiem jest w serialu The Boys, w którym rozlew krwi nigdy nie jest prowadzony w zwykły i nudny sposób. Jakby obie ekipy ścigały się w pomysłach na pokazywanie brutalności w niebanalny sposób. Twórcy Hunters kończą już swoją opowieść. Robią to w dobrym stylu i w odpowiednim czasie. Wydaje mi się, że materiał został w pełni wykorzystany. Przedłużenie historii o jeszcze jeden sezon odbiłoby się negatywnie na produkcji, a tak dostajemy dopracowany i satysfakcjonujący finał.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj