The Hurricane Heist ma naprawdę niezły pomysł wyjściowy na rozrywkową wariację schematu Szklanej pułapki ze szczyptą Szybkich i wściekłych oraz kina katastroficznego. Taka mieszanka jest dość nietypowa i mogłaby zagwarantować niezobowiązującą rozrywkę. Szczególnie że wszystko jest tutaj utrzymane w stylu sztampowego kina klasy B, czyli każdy element fabuły jest pretekstowy, relacje pomiędzy postaciami powierzchowne, fabuła prosta, a akcja na papierze w miarę efektowna. Kłopot w tym, że Rob Cohen dość nieudolnie tworzy historię osadzoną w określonej konwencji. Kino klasy B rządzi się swoimi prawami, więc nie można tego oceniać w takim samym stopniu, jak filmy jakościowo lepsze i ambitniejsze. Celem takiego kina jest prosta rozrywka mająca być typowym odmóżdżaczem na nudny wieczór. Nie przeczę, że ten tytuł radzi sobie w tym aspekcie przyzwoicie. Nie wyróżnia się kompletnie niczym pod względem fabularnym, wręcz przypomina tysiące filmów, które lecą nocami na jakimś zapomnianym kanale telewizyjnym, ale ogląda się go dobrze. Czas wypełnia należycie, nie dając nic ponad to, co zwiastun obiecuje: banalnie prostą rozrywkę. Nie chcę krytykować tego tylko dlatego, że jest czymś, co trafia w określoną grupę odbiorców w określonym czasie. Nawet jeśli w tym przypadku mówimy o czymś pozbawionym świeżości, to jako prosta rozrywka sprawdza się poprawnie. Problem jednak polega na tym, że filmy klasy B emitowane w kinach muszą wyróżniać się czymś więcej, niż tylko powielaniem klisz gatunku bez krzty innowacji. Idąc do kina, oczekujemy rozrywki klasy wyżej, niż na rynku DVD, a Huragan tego nie oferuje. Pomimo rozpoznawalnych nazwisk, reżysera z hitami na koncie i solidnego budżetu, to kino nie różni się niczym od tego, co wychodzi na DVD z kompletnie nieznanymi aktorami i z budżetem o 1000% mniejszym. Wizualnie niczym nie zachwyca i pomimo katastroficznego klimatu, nie jest czymś, co korzysta z dobrodziejstw wielkiego ekranu. Głównie przez to, że kiepskie efekty specjalne nie są w stanie stworzyć czegoś efekciarskiego. Niby nie jest to poziom Rekinado, ale wizualnie prezentuje się dziwnie i poniżej tego, czego oczekujemy po seansach w kinie. Ten film wygląda naprawdę szkaradnie. Wszystko za sprawą komputerowej burzy z huraganu, która towarzyszy nam przez trzy czwarte filmu. Niestety niedopracowania rażą w oczy. A do tego problematyczny jest fakt kiepskich scen akcji. Znając Cohena z filmów The Fast and the Furious oraz xXx, trudno nie kryć rozczarowania zaoferowaną przeciętnością. Bez emocji, wizualnego stylu, pomysłu i sensu. Cohen reżysersko nie daje tutaj rady. Tempo jest strasznie rwane, gdzie raz akcja jest dynamiczna, w miarę satysfakcjonująca, by po chwili zaoferować dłużyzny i nudę. Reżyser nie umie ani budować relacji postaci, ani wyciągać z aktorów minimum w tym aspekcie. Poświęcone temu minuty stają się zapychaczem czasu, który nie oferuje żadnej satysfakcji. Pomiędzy tymi bohaterami nie ma żadnej chemii, a czarny charakter jest stereotypem przeniesionym z lepszych filmów. Takie nazwiska jak Maggie GraceToby Kebbell zasługują na lepszy materiał, który będzie też dopasowany do tego, w czym czują się dobrze. Grace wydaje się zagubiona i kompletnie nie pasuje do powierzonej jej roli. Jedynie Kebbell udowadnia, że jego świetne role w karierze nie były przypadkowe i wyciąga z tego więcej, niż na pierwszy rzut oka można sądzić. Nie da się jednak ukryć, że oboje są po prostu zmarnowani na taki film, który jakościowo pozostawia zbyt wiele do życzenia.
The Hurricane Heist to film do obejrzenia - w domu, w nudny wieczór, z braku laku - i zapomnienia. Jest to bowiem rozrywka, która nie daje satysfakcji kina klasy B, ani jakości kina klasy A. Po prostu taki oklepany przeciętniak ze sztampową akcją i mało porywającym opowiadaniem historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj