Po emisji siódmego odcinka chyba każdy z nas wiedział, że pojmany zbir nie jest poszukiwaną Bestią. Sonya szybko rozpracowuje temat, jako jedyna mocno stąpając po ziemi i wiedząc, ze coś tu jest nie tak. Nowe podejrzenia padają na byłego agenta FBI Davida Tate'a, który powiązany jest z trzema ofiarami i dodatkowo z samymi Ruizem. W trakcie śledztwa odkrywamy nowe elementy układanki aż do kulminacyjnego momentu, gdy wiemy, kim teraz jest Tate. Świetnie zazębia się to z przeszłością Ruiza, dla którego cała sprawa staje się osobista. Zresztą dla samego zabójcy także nie jest to tylko misja uświadamiania społeczeństwa o problemach, gdyż pod tą całą otoczką ukryta jest soczysta zemsta. Wszystko wskazuje na to, że właśnie on jest mordercą. Jego romans z żoną Ruiza jest na pewno jednym z elementów vendetty. Nie do końca jednak rozumiem powodów, dla których miałby zabijać inne osoby. Czy to wszystko miało być zasłoną dymną, by ubić mordercę jego żony, bo jest bogatym Meksykaninem? Tate równie dobrze może być kolejnym fałszywym tropem. Jest łotrem, chce zemścić się na Ruizie, ale niekoniecznie może być poszukiwaną Bestią. Jeśli w istocie on jest tą postacią, będzie to ogromne rozczarowanie. Tate niestety jest nijakim, zwyczajnym człowiekiem pozbawionym charyzmy.

[video-browser playlist="635466" suggest=""]

Udaje się trochę rozruszać Diane Kruger w roli Sonyi, która w delikatny sposób zaczęła sugerować, dlaczego zachowuje się w taki, a nie inny sposób. Nadal nie podoba mi się, że twórcy po prostu robią z niej osobą dziwną, zamiast bezpośrednio wyjaśnić, że ma ona Aspergera. Najważniejsze jest jednak to, że postać Kruger staje się ciekawsza, sama aktorka lepiej spisuje się w tej roli oraz, przede wszystkim, przestała tak niewiarygodnie irytować.

Kompletnym zapychaczem wydaje się wątek wdowy i jej nowego chłopaka. Na razie nie ma on żadnego związku z pozostałymi historiami, a sam w sobie nie prezentuje niczego interesującego. Możemy jednak przypuszczać, że skoro romans żony Ruiza zazębił się z innym wątkami, koniec końców tak samo będzie z historią wdowy. Wprowadzenie do tego jeszcze śledztwa federalnych może trochę rozruszać tę część serialu, bo na razie jest ona okropnie nijaka i niepotrzebna. Tak samo niewiele dobrego można powiedzieć o wątku amerykańskiego kojota. Zupełnie niczego ciekawego nie wnosi do serialu. Na szczęście to tylko wątki poboczne, które nie dostają za wiele czasu ekranowego.

Fabuła rozwija się nieźle, dając nam kilka ciekawych wątków, które mogą (ale nie muszą) być powiązane z tym przewodnim. W drugiej połowie sezonu The Bridge: Na granicy złapało wiatr w żagle i trzyma dobry poziom.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj