Film Ile warte jest ludzkie życie? zadaje ważne pytanie w tytule, ale nie daje na nie satysfakcjonującej odpowiedzi. To produkcja straconych szans, zwłaszcza że temat jest ważki i interesujący.
Obraz powraca do przerażających wydarzeń z 11 września 2001 roku, kiedy to Al-Kaida dopuściła się ataku terrorystycznego na Amerykę. Oparta na faktach historia przedstawia losy osób, które w zamachach straciły swoich bliskich. Poszkodowanym należy się odszkodowanie, ale... ile warte jest ludzkie życie? Czy śmierć bogatych biznesmenów i ubogich sprzątaczy powinna być wyceniana w ten sam sposób? Przed takim dylematem staje prawnik Ken Feinberg, zatrudniony przez władze USA do dogadania się z bliskimi ofiar zamachów. Pokrzywdzeni muszą przyjąć odszkodowanie od rządu, bo ewentualne pozwy wycelowane w wielkie korporacje zrujnują amerykańską gospodarkę. Fienberg rusza do akcji z cynicznym nastawieniem, że nie liczy się ofiara, a wynik sprawy. Z czasem jednak zaczyna dostrzegać ludzi i staje się wrażliwym na ich dramaty. To przyczynek wielkich zmian, które poprowadzą wydarzenia w niespodziewanym kierunku.
Ile warte jest ludzkie życie? rezygnuje z motywów sensacyjnych i katastroficznych związanych z zamachami z 11 września. Stawia na ludzki dramat oraz meandry prawne, przez które jesteśmy prowadzeni praktycznie przez całą fabułę. Mimo to produkcja nie ucieka od hollywoodzkiego sznytu, dlatego schemat wydarzeń jest do bólu przewidywalny. Widzieliśmy to już wielokrotnie: cyniczny prawnik uwrażliwia się na ludzką krzywdę i wykorzystuje swoją siłę, walcząc w słusznej sprawie. Co prawda, nie mamy tu klasycznego przejścia z ciemnej strony mocy na jasną, ale poszczególne punkty zwrotne są zachowane. Feinberg, wsłuchując się w opowieści o tych, którzy zginęli, topnieje emocjonalnie. Twórcy próbują wzruszyć nas łzawymi historiami o bohaterskich strażakach, rozdzielonych małżonkach czy rozbitych rodzinach. Po dwudziestu latach od katastrofy WTC nie jesteśmy już jednak tak wrażliwi na ten dramat. Twórcom nie udaje się nas poruszyć historią ograną w mediach i popkulturze na wszystkie możliwe sposoby.
Zupełnie nie pomaga hollywoodzka sztampa, która bije z filmu praktycznie na każdym kroku. Tanie zagrywki nastawione na wywołanie emocji są niezwykle proste do wychwycenia nawet przez niedzielnego widza. Szkoda, że tak to się toczy, bo przecież tematyka jest bardzo złożona. Feinberg rozpoczyna działania jako mediator, próbując pogodzić interesy obu stron. Z czasem jednak zdaje sobie sprawę, że nie zawsze consensus jest możliwy i znacząco przychyla się do jednej ze stron sporu. Na jego wybory wpływa ludzkie życie, które rzadko kiedy da się włożyć w ramy wcześniej przygotowanych schematów. Przesłanie jest tu więc wielce humanistyczne. Co jednak z tego, jeśli twórcy idą po linii najmniejszego oporu? Zamiast wnikliwej społecznej wiwisekcji oferują nam historię, którą znamy aż za dobrze. Niestety, film nie zmusza oglądających do zastanowienia się nad patologiami systemów rządzących kapitalistycznym światem. Powiązania polityki, biznesu i naginanie prawa działa na korzyść wielkich i bogatych – twórcy nie odkrywają Ameryki, stawiając taką tezę. Zdecydowanie można było tu nieco odważniej podejść do tematu.
Twórczynią
Ile warte jest ludzkie życie? jest
Sara Colangelo, autorka nieszablonowego obrazu pod tytułem
Przedszkolanka . Zadziwiające jest to, jak różne są te dwa filmy.
Przedszkolanka to perełka kina niezależnego: nie dość, że zachwyca kameralną (momentami wręcz intymną) formą, to jeszcze fabuła daleka jest od jednoznacznych interpretacji.
Ile warte jest ludzkie życie? jest zaprzeczeniem tego, co wcześniej zrobiła reżyserka. Są tu znamiona regresu artystycznego. Od czasu do czasu twórczyni pozwala bohaterom wygłaszać intymne monologi, ale po kilku chwilach widać już, że więcej jest szukania sposobów na proste wzruszenie widza, a mniej zaglądania w głąb ludzkiej duszy.
Przedszkolanka była popisem aktorskim
Maggie Gyllenhaal. W
Ile warte jest ludzkie życie? na pierwszym planie znajduje się
Michael Keaton. Pozostali wykonawcy stoją raczej w cieniu gwiazdora. Ani Stanley Tucci, ani Amy Ryan nie wspinają się na wyżyny swojego talentu. Jak sobie radzi Keaton? Ci, którzy widzieli go w
McImperium, powiedzą zapewne, że nie schodzi on poniżej swojego poziomu. Miłośnicy
Birdmana stwierdzą natomiast, że stać go na dużo więcej. Nie jest to najlepsza rola w karierze Keatona, ale też scenariusz nie daje mu dużego pola do aktorskiej ekwilibrystyki.
Film
Ile warte jest ludzkie życie? wpisuje się w trend taśmowo produkowanych obrazów na potrzeby telewizji streamingowych, które do ważnego tematu podchodzą w sposób powierzchowny. Po świetnej
Przedszkolance mogliśmy przypuszczać, że Sara Colangelo nie pójdzie na artystyczne kompromisy i dalej będzie tworzyć w swoim stylu. Niestety,
Ile warte jest ludzkie życie? pozbawione jest zacięcia charakterystycznego dla reżyserów kina niezależnego. To obraz wielce przeciętny, stojący w głębokim kontraście do tego, czym zachwyciła artystka w swoim poprzednim filmie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h