Praca nad książką zajęła autorowi ponad 20 lat. W ciągu tego okresu przeprowadził dziesiątki wywiadów oraz przeczytał masę opracowań naukowych, publikacji i dokumentów. Trzeba było poświęcić wiele czasu i wysiłku, by Zakazane imperium trafiło wreszcie do druku, ale włożony weń trud, który widoczny jest praktycznie na każdej stronie, w pełni się opłacił. Powstało bowiem dzieło, które szczegółowo przedstawia historię najbardziej skorumpowanego miasta Stanów Zjednoczonych.
Zacznijmy może od tego, iż książka ma charakter kroniki. Jest to zapis dziejów miasta od momentu jego powstania, poprzez powolny rozkwit, następnie upadek i stopniowe odzyskiwanie utraconego blasku. Nie znajdziemy tutaj intrygującej fabuły i błyskotliwych dialogów znanych z serialu, bo ten nie stanowi jej ekranizacji, a jest jedynie inspirowany rozdziałami poświęconymi Enochowi "Nucky'emu" Johnsonowi - figurze, na której wzorowano postać graną przez Steve'a Buscemi.
Autor rozpoczyna wycieczkę po historii Atlantic City od chwili, gdy stanowiło ono jeszcze piaszczyste pustkowie, a urokliwy nadmorski kurort był zaledwie marzeniem wiejskiego lekarza, Jonathana Pitneya, którego wieloletnie starania doprowadziły do tego, że na tej opuszczonej ziemi zaczęły wyrastać hotele, restauracje i sklepy. Czytelnik ma więc okazję śledzić losy miasta od momentu jego powstawania; być świadkiem doprowadzenia linii kolejowej, budowy sławnej promenady, jak i szerzenia się branży występku pod postacią prostytucji, hazardu oraz przemytu i dystrybucji alkoholu w okresie prohibicji.
W trakcie lektury będzie też szansa przyjrzeć się bliżej kolejnym bossom rządzącym Atlantic City, a tych było w zasadzie trzech: Louis "Komandor" Kuehnle, któremu udało się sprawnie połączyć dwa światy - polityki i rekieterów - tworząc tym samym dobrze naoliwioną machinę przestępczą; Enoch "Nucky" Johnson, który znacznie usprawnił i wyeliminował wszelkie luki w systemie sprawowania władzy, pozostawionym przez Komandora; oraz Frank "Hap" Farley, który przejął po nim schedę i umiejętnie wykorzystał dorobek swoich poprzedników. W mieście przez wiele dekad najważniejsze stanowiska zajmowali skorumpowani politycy, lecz mieszkańcy doskonale zdawali sobie z tego sprawę i absolutnie im to nie przeszkadzało, gdyż jednocześnie byli wyborcami, a o wyborców się dba. Jeśli ktoś potrzebował pracy, pieniędzy czy jakiejkolwiek innej formy pomocy, wystarczyło, by zwrócił się do obecnego bossa, a było mu dane. W ramach podziękowania należało jedynie głosować na partię republikańską, a także działać w jej interesie. W ten sposób wilk był syty i owca cała. Choć władze Atlantic City nierzadko łamały prawo, to o mieszkańców dbały, a to przekładało się na szacunek i akceptację nielegalnych działań, dzięki którym na dobrą sprawę rozwijała się lokalna gospodarka. Tę można podsumować słowami Murraya Fredericksa: Gdyby ludzie przybywający do miasta chcieli, by nauczano ich Biblii, umożliwilibyśmy im to. Nikt nie prosił jednak nigdy o takie nauki. Wszyscy chcieli alkoholu, kobiet i hazardu.
W książce znalazło się również miejsce dla ukazania ówczesnej sytuacji czarnoskórej mniejszości - ich pozycji w społeczności miasta, traktowania i problemów, z jakimi musieli się borykać. Wystarczy wspomnieć, że odsetek zachorowań na gruźlicę wśród Afroamerykanów był w tamtych czasach czterokrotnie wyższy niż wśród białej ludności, do czego przyczyniły się bieda i spartańskie warunki, w jakich nierzadko musieli egzystować. Choć przez wielu uważani za zło konieczne, paradoksalnie to właśnie oni w przeważającej części stali za sukcesem Atlantic City.
Zakazane imperium to nie lada gratka dla osób, które chciałyby bliżej zapoznać się z głównym miejscem akcji serialu, przyjrzeć panującym wówczas nastrojom i obyczajom oraz zobaczyć przedstawione w nim wydarzenia w szerszym kontekście. Mimo że w dziele Nelsona niewiele jest typowej gangsterki (choć naturalnie postacie Ala Capone, Meyera Lansky'ego czy Charliego Luciano się pojawiają), a więcej politycznych gier i przekrętów, to i tak czyta się je z przyjemnością, gdyż zostało napisane bardzo przystępnym językiem. Dodatkowo, jeśli znamy produkcję HBO, to podczas lektury odnajdziemy wiele elementów i drobnych smaczków, które twórcy z powodzeniem przenieśli na telewizyjny ekran. Gdybym miał książce coś do zarzucenia, to wyłącznie słabą korektę, która nie wyłapała mnóstwa zgubionych wyrazów i innych pomniejszych błędów. Tę wpadkę na szczęście rekompensują wkładki w postaci kadrów z serialu oraz przedruków starych zdjęć, na których zobaczyć można władców Atlantic City i sam kurort w okresie jego świetności. Wszystko oczywiście na śliskim papierze. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić Zakazane imperium tym, którzy chcieliby zgłębić historię królestwa na promenadzie, bo w tym temacie trudno o lepszą pozycję.