Fani mający nadzieję, że otrzymają historię zahaczającą o wątek główny, muszą się czuć zawiedzeni. Co prawda "Impersonalni" poruszają temat Dominica, ba, nawet pojawia się on osobiście wraz z Bractwem, a i Root kombinuje coś na prośbę Maszyny, jednak nie ma co się oszukiwać - jeżeli główny wątek fabularny drgnął do przodu, to zaledwie o milimetr. Choć pod kilkoma względami może to być bardzo znaczący milimetr. Reese z Finchem muszą pomóc kolejnemu numerowi. Tym razem jest to Harper, młoda studentka antropologii (przynajmniej tak wydaje się na pierwszy rzut oka), która szybko okazuje się być oszustką lubiącą ukraść pieniądze. A że kradnie jednemu z ochranianych przez Dominica biznesów? Żaden kłopot. Wspomnieć można jedynie, że to biznes narkotykowy, ale... legalny - lecznicza marihuana, która generuje spore zyski. Oszukiwanie Bractwa to nie najlepszy pomysł i John próbuje to Harper jak najszybciej wytłumaczyć. Trafił jednak na zadziorną i pewną siebie kobietę, która lubi kombinować i raczej niczego się nie boi. Właściwie to zachowanie Harper jest zarówno największym plusem, jak i minusem odcinka. Z jednej strony to postać na początku irytująca, którą aż ma ochotę się zostawić na pastwę losu i ludzi Dominica. Po dłuższej chwili zaczyna się ona podobać, szczególnie jej kombinatorstwo. Świetny jest moment pod koniec odcinka, w którym za jednym zamachem pozbywa się kartelu i kupuje sobie wolność u szefa Bractwa. Dominic nawet próbuje ją zwerbować, ale Harper nie jest zainteresowana. [video-browser playlist="667965" suggest=""] I nic dziwnego, bo wydaje mi się, patrząc na samą końcówkę odcinka, że jeszcze zobaczymy tę młodą i sprytną kobietę. Szkoda tylko, że sprawa tygodnia była tak przewidywalna, a przede wszystkim mało emocjonująca. Niby mamy do czynienia z Bractwem, Reese nawet rozmawia sam na sam z Dominikiem, ale niewiele z tego wynika. Główny przeciwnik Eliasa zdaje sobie sprawę, że dotychczasowy lider czyha na niego, ale jak sam twierdzi - jest gotowy. Dominic mnie irytuje, ale możliwe, że to przez jego specyficzną mimikę. Poza tym kolejna postać inteligentnego i groźnego zabójcy, a przy tym przywódcy gangu jest po prostu niepotrzebna. Elias jest o tyle ciekawą postacią, że rozumie działania Johna i jak sam Reese twierdzi, nie wchodzą sobie w drogę, utrzymując status quo. Dominic jako młody, narwany, pragnący władzy nie rozumie tego i woli wszystko załatwiać po swojemu. Do plusów odcinka można zaliczyć fragmenty z Fusco. Jego dialogi z Reese'em czy wręcz uratowanie mu życia to świetne momenty, które bawią i dostarczają tak potrzebnej przerwy od poważnych wątków. O wiele ważniejsze jest jednak zadanie, które otrzymała Root. Nie rozumiem do końca, czemu Finch ją śledzi, skoro zdaje sobie sprawę, że Root jest w stałym kontakcie z Maszyną i nie da się jej szpiegować. Pomijając jednak tę jawną głupotę, Root dostała się do firmy programistycznej pracującej nad jakimś systemem obronnym. Jest to o tyle ciekawy wątek, że na pewno dotyczy Maszyny i Samarytanina oraz może zdecydować o rozkładzie sił. Zobacz również: Pełny zwiastun 3. sezonu „Orphan Black” Szesnasty odcinek "Impersonalnych" ("Person of Interest") to nadal dobra rozrywka. Czegoś jednak zabrakło. Wiele razy mieliśmy już do czynienia z odcinkami opowiadającymi o osobach, które grały na dwa fronty, próbując się wzbogacić. I chociaż Harper po chwili nie irytuje już tak bardzo oraz istnieje możliwość, że jeszcze się pojawi, nie jest tak ciekawą postacią jak reszta z ekipy Fincha. Nieco mniejsza niż zwykle liczba zwrotów akcji i ciekawych rozwiązań fabularnych sprawia, że "Blunt" to odcinek dobry, ale mógłby być jeszcze lepszy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj