Przezacną inicjatywą wydawniczą opublikowaną w wypieszczonej szacie graficznej jest Incubator, którego pomysłodawcą, redaktorem i współtwórcą jest osiadły w Polsce, Holender Hans Lijklema.
Jego aktywność (wraz z żoną Karoliną) na niwie autorskiego komiksu zasługuje na osobne uznanie - tym razem zdecydował się na promocję narybku komiksowego za pomocą antologii talentów graficznych. To szkoły dokonywały ich wyboru, objawiających swoje umiejętności w narysowanych, ale i namalowanych nowelach, przy za chowaniu różnorodnego wachlarza technik rysunkowych.
Ten wolumin wyróżniających się epigramów narysowanych przez 34 młodych rysowników, wraz z komentarzami ich nauczycieli, tworzy doskonale sformatowany leksykon możliwości i umiejętności otwierających się przed młodymi twórcami wkraczającymi na drogę rozwoju tej formy artystycznego wyrazu. Za smakowitym wyborem wielu z przyszłych artystów zaprezentowanych w Incubator stały setki e-maili i wytężona praca przy koordynacji dziesiątek osób z siedmiu szkół w pięciu krajach.
Swoich uczniów przedstawiają Hendrik Dorgathen z Kunsthochschule Kassel i Martin tom Dieck z Folkwang Universität der Künste w Essen, dwaj Holendrzy - Hanco Kolk z ArtEZ w Arnhem i Sam Peeters z Academie Minerva w Groningen, Johanna Schipper z L'École européenne supérieure de l'image działającej w stolicy komiksu europejskiego Angoulême, Johan Stuyck z Sint-Lukas Brussels oraz James Sturm amerykańskiego The Center for Cartoon Studies. Z tym ostatnim autor antologii przeprowadza wywiad. Dzięki temu zyskujemy szansę i możliwość poznawania nowych form wyrazu młodych rysowników, choć ograniczoną kilkoma-kilkunastoma stronami autorskiej wypowiedzi.
Komiksowy start-up Incubator to koncepcja nowatorska na polskim rynku wydawniczym, choć skierowana do szerszego grona, z racji tego, że jest publikacją angielskojęzyczną. Docelowo ten projekt powinien trafić do internetu, szczególnie, że szybko zniknie z rynku wydawniczego. Portal promujący młodych twórców powinien na stałe wejść do kreatywnych miejsc świata komiksu.
W soczyście czerwonym woluminie przeważa śmiech, choć z dozą refleksji obok ironicznego spojrzenia, dzięki czemu pojawia się wszechstronny przegląd tego, co siedzi w głowach młodych rysowników. Są opowieści obyczajowe, rejestracje oniryczne, historyczny zapis wydarzeń z Bliskiego Wschodu, rozwinięta formuła „biblia pauperorum” z opisami obrazków, kryminalne, śmieszne i baśniowe narracje czy nawet przesłania filozoficzne.
Najbardziej rozbudowany jest The Man Who Built Beirut, którego autorem jest Andy Warner, opowiadający jak rasowy komiksiarz-reportażysta, dorównujący już talentem Joemu Sacco czy Guyowi Delislemu. Opowieść o libańskim multimilionerze, przedsiębiorcy budowlanym, dwukrotnym premierze Libanu, Rafiku al-Haririm, który chciał utrzymać kruchą zgodę w kraju de facto podzielonym między muzułmanów i chrześcijan. Jak wiemy Bejrut był wielokrotnie niszczony i odbudowywany, obecnie cudem nie obejmuje go szaleństwo wojenne sąsiedniej Syrii, zawsze pragnącej dominować w Libanie. Drugim przykładem wypieszczonej pracy jest sarkastyczne spojrzenie na powoli biegnący czas w Killing time, które zrealizowała Phaedra Derhore. Kryminalną rozgrywką z żartobliwym komentarzem zmagań dobra ze złem jest Don Pistollero vs. Inspector Barnaby w typowo brytyjskim tonie.
Z drugiej strony Jan Martijn Burger w minimalistycznym YCV (w podtytule XTH.LSU.3DW) skutecznie udowadnia, że do stworzenia kadrów i złożenia z nich historii wystarczy zaledwie kilka czarnych kresek na białym tle. Prosta kreska nawiązująca do średniowiecznej biblia pauperorum pozwoliła zrobić piorunujące wrażenie Anne Zimmermann w The Miracle of Gottsbüren. Autorka nawiązała do średniowiecznych miniatur, uzupełniając je krótkimi komentarzami, ułatwiającymi narrację o przemianie Hundsbüren w Gottsbüren. Najbardziej anarchistyczny przekaz i formę reprezentuje pięć krótkich nowel z holenderskiego Groningen, tworzących 20-stronicowy punkrockowy, anarchizujący zin - widać wpływ pracującego w tej estetyce Sama Peetersa, pod którego pieczą powstał epizod powstały li tylko w oparciu o wstępne szkice – Physical Eduction Anne Stalinski. Ów wykładowca sam włączył się też w proces wydawniczy, udostępniając antologii swoją pracę Mireille utrzymaną w pure-nonsensowej stylistyce. Widać różnicę między koncepcjami narracyjnymi, jak i graficznymi komiksowej edukacji frankofońskiej, germańskiej i amerykańskiej. Inne formy estetyczne dominują formy wyrazu, ale też sposoby myślenia o narracji – szczególnie na korzyść krajów o rozwiniętej tradycji komiksowej.
Już w antologii Incubator redagowanej przez H. Lijkeemę wyróżniają się rysownicy myślący od początku poważnie o swojej przyszłości i realizujący od razu wykończone na błysk prace. W tym gronie wskazać można Andy’ego Warnera z tragicznej historii Libanu, podobnie jak Phaedre Derhore z Killing Time, czy Agathe de Gennes z pięknie namalowaną farbami pastelowymi Marianne. Autorzy ci nie powinni nikogo zaskoczyć swoimi autorskimi komiksami pełnometrażowymi w przyszłości. Oczywiście są wśród ponad trzydziestu autorów należy wspomnieć, że potencjał zachodniego komiksu posiada już swój narybek i poza wspomnianymi należy wspomnieć o Jonathanie Kröllu i jego filozofująco-estetyzujących jednoplanszówkach z serii Brandstifter.
Oczywiście tak znakomity Incubator powinien być powtórzony – i tu należałoby poprosić o rozszerzenie akcji na wschodnią część Europy (nadbałtycką, słowiańską i bałkańską), ale też nie zapominać o tych co rysują na Białorusi, w Rosji i na Ukrainie, choć faktem jest, że wschodnioeuropejscy rysownicy nie pracują na tak rozwiniętych rynkach, jak te zaprezentowane w pierwszym Incubatorze.
Twórcom należy dalszych sukcesów i edycji.