Serial Indyjskie lato to brytyjska produkcja osadzona w kolonialnych realiach. Wydarzenia przenoszą widza do Indii z roku 1932, a konkretnie do niewielkiej miejscowości u podnóża Himalajów, gdzie brytyjska socjeta udaje się na lato, by schronić się przed skwarem obecnym w pozostałej części kolonii.
Chociaż odcinek otwierający trwa grubo ponad godzinę, to większość wątków ledwie zostaje zaznaczona. Na ekranie przewija się wiele postaci, zarówno Brytyjczyków, jak i rdzennej ludności Indii. Daje to możliwość przyjrzenia się przekrojowi przez całe ówczesne społeczeństwo, od najniższych warstw aż po ludzi zarządzających tym olbrzymim obszarem. Wszystko to odbywa się mimochodem, gdzieś niejako przy okazji leniwie poprowadzonych ujęć dobrze pasujących do panującego w Indiach upału. Duża zasługa w tym członków obsady, którzy gestami czy mimiką potrafią przekazać równie dużo, co słowami.
To tempo ekranowej narracji jest jednym z wyróżników Indyjskiego lata. Sposób przedstawiania wydarzeń i wprowadzanie nowych bohaterów odbywa się w nieśpiesznie. Początkowo dominują oderwane sceny, niejako pozbawione kontekstu – dopiero z czasem zaczynają się układać w całość, pojawiają się zależności pomiędzy postaciami, kreują się pierwsze intrygi. Sporo trzeba sobie dopowiadać, jeszcze więcej pola jest dla domysłów i snucia przypuszczeń. Dobrze zwiastuje to na przyszłość.
No url
Na bazie premierowego odcinka można jednakże pokusić się o stwierdzenie, jakie wątki i motywy będą stanowiły o fabule serialu. Wydaje się, że kluczowe będzie rozgrywanie gier towarzyskich wśród nieco znudzonej brytyjskiej elity. Wątek obyczajowy już został mocno zaznaczony poprzez pierwsze intrygi, rodzinne problemy i romanse. Drugą istotną kwestią powinny być relacje pomiędzy Brytyjczykami i Hindusami, rozgrywanie motywu panów i poddanych, ale także powoli rodzący się wśród rdzennych mieszkańców bunt i świadomość narodowa. Pojawia się także wątek sensacyjno-kryminalny, choć ledwo zaznaczony i o jego naturze na razie trudno jest wyrokować.
Na razie najsilniejszą stroną nie jest jednakże fabuła, a kwestie wizualne. Świetnie dobrana scenografia i kostiumy budują klimat, a dodatkowo oko przyciągają piękne plenery i ogrody, pokazujące piękno Indii. Jednocześnie daje się wyczuć kolonialną atmosferę. Zdjęcia w tym serialu robią wrażenie - ogląda się go z prawdziwą przyjemnością.
Pierwszy odcinek Indyjskiego lata jest interesującym wstępem do większej historii, która zainteresuje przede wszystkim fanów historii obyczajowych i produkcji kostiumowych. Twórcy serialu postawili na nastrój i powolne budowanie wątków. O tym, dokąd nas doprowadzi ta historia, przekonamy się w następnych odsłonach.