Niniejszy cykl to kapitalny przykład inteligentnego i wciągającego komiksu superbohaterskiego, czerpiącego pełnymi garściami z tego uwielbianego gatunku. Twórca Żywych Trupów stworzył barwne uniwersum praktycznie od podstaw, wykorzystując w swej wielowątkowej opowieści postaci z innych komiksów z Image Comics. Na łamach recenzowanego tytułu pojawiają się zatem: Savage Dragon, Shadowhank, Science Dog czy Zypher. Kirkman mruga okiem do zagorzałych fanów produktów sygnowanych marką Marvel Comics i DC Comics. Wystarczy powiedzieć, że Strażnicy Planety oraz gros złoczyńców łudząco przypominają bohaterów z dwóch najważniejszych wydawnictw na rynku. Protagonistą serii jest natomiast szesnastoletni, niepokorny Mark Grayson, który odziedziczył supermoce po swym rodzicielu, a jego przygody momentami nawiązują do  perypetii Petera Parkera (vide: trójkąt miłosny, sekrety rodzinne, kwestia mocy i odpowiedzialności). Mark ma pełne ręce roboty. Ciągłe starcia z coraz groźniejszymi rywalami, problemy uczuciowe, kłopoty z przechodzącą załamanie nerwowe matką, sprawa morderczego Omni-Mana – jego taty, a także mroczne pochodzenie, sprawiają, iż próżno szukać w jego życiu chwil nudy i względnego spokoju. Recenzowany album rozpoczyna się od istnego trzęsienia ziemi. U progu drzwi rodzinnego domostwa nastolatka niespodziewanie staje bohater z jego ulubionych opowieści obrazkowych, czyli rosły humanoidalny pies, Science Dog. Po krótkiej bójce z dziwacznym osobnikiem, Mark poznaje jego prawdziwą tożsamość i zamiary. Wraz z przybyszem udaje się na obcą planetę, zamieszkałą przez rasę przypominającą skrzyżowanie człowieka i modliszki. Okazuje się, że niepodzielnym władcą kosmitów został Omni-Man, który w dodatku spłodził dziecko z tamtejszą kobietą (sic!). Podczas obecności Marka planetę atakuje dwóch agentów z Viltrum – rodzimej planety jego ojca. Krwawa batalia z wojownikami przybyłymi po Nolana Graysona jest nieunikniona. Stawką jest bezpieczeństwo ukochanego taty.
Źródło: Egmont
Oprócz wspomnianego wątku trzeci tom Invincible najeżony jest równie apetycznymi motywami. Na światło dzienne wychodzą sekrety dowódcy Teen Teamu, Robota, a próbująca odbudować swe życie Debbie Grayson musi poradzić sobie z pojawiającym się nagle nowym członkiem jej niecodziennej rodziny. Bardzo dobrze wypada wątek braci Maulerów, w którym Kirkman udanie żongluje tematyką klonowania. Podobne zdanie można powiedzieć o wizycie Marka i jego ukochanej Amber w afrykańskiej dziczy, gdzie spotykają się z superbohaterką Atom Eve, która w poprzednim tomie porzuciła swój trykot. Największe słowa uznania za epizod z oszpeconym doktorem Angstromem Levy’m, a zwłaszcza jego dramatyczny, na wskroś drastyczny finał. W trakcie walki z obłąkanym szwarccharakterem młody heros podróżuje w czasie i przestrzeni, trafiając na gadające dinozaury czy zderzając się z samym doktorem Octopusem, w trakcie jego walki ze Spidermanem. Krótka wizyta w świecie Marvela to istna perełka, potwierdzająca kunszt scenopisarski pomysłodawcy serii Outcast. Kapitalnie wypada także kolejna, zupełnie przyziemna rozmowa Marka z Arthurem – nadwornym krawcem superbohaterów oraz rozśmieszający do łez epizodyczny występ pyskatej Monster Girl, cierpiącej na nieustanne młodnienie. Kreska Ryana Ottleya staje się coraz bardziej precyzyjna. Amerykański artysta nie ma problemu z zaprezentowaniem mrożącej krew w żyłach sceny mordu niewinnych mieszkańców obcej planety przez dwójkę agentów, a także mocno brutalną konfrontację Omni-Mana i jego syna z agresorami. Inne pojedynki zawarte w recenzowanym tomie wypadają równie okazale, a wisienką na torcie jest utrzymany w klimacie taniego gore epizod ukazujący walkę Invincible z doktorem Levy’m. Ponownie jesteśmy urzeczeni zestawem szkiców i soczystych opisów, potwierdzających kunszt twórców omawianej serii. Trzeci tom cyklu utrzymuje wysoki poziom uwielbianego tytułu. Zapewniam, iż najlepsze dopiero przed nami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj