Szósty tom fascynującego komiksu Invincible to niewątpliwa kwintesencja całej serii tworzonej nieprzerwanie przez ojca Żywych Trupów, Roberta Kirkmana. Znajdziemy tu wszystkie elementy, za które wierni czytelnicy pokochali owy tytuł. Otrzymujemy zatem: dylematy moralne odważnego protagonisty, dobrze nakreślone postaci z drugiego planu, krwawe i zacięte konfrontacje młodego herosa i jego druhów z całą masą potężnych wrogów, wyśmienite dialogi oraz zaskakujące twisty fabularne. Zapnijcie pasy. Czeka nas szybka jazda bez trzymanki.
Życie nastoletniego superbohatera Marka Graysona nie jest usłane różami. Można nawet powiedzieć, że z każdym kolejnym dniem strzeżenia pokoju na świecie jest coraz gorzej. Ciągłe walki z cudacznymi wrogami, nieustanne zagrożenia i kosmiczne wojaże, doprowadzają bohatera na skraj wyczerpania psychofizycznego. Żeby tego mało w recenzowanym tomie powraca niebezpieczny wróg, który (w oczach Invincible) był uznany za zabitego. Mark nie ma czasu na chwilę wytchnienia i sprawy osobiste. Trzeba do tego dodać, iż jego życie wkrótce jeszcze bardziej się skomplikuje – w recenzowanym tomie obserwujemy dalsze losy jego ojca, Omni-Mana.
Niniejszy album rozpoczyna się od istnego trzęsienia ziemi. Największe metropolie zostają zaatakowane przez alternatywne wersje tytułowego herosa, siejące powszechną śmierć i zniszczenie. Niemal wszyscy bohaterowie uniwersum Image stają w szranki z bezwzględnymi zabójcami. Nawet interwencja samego Invincible nie jest w stanie powstrzymać jego sobowtórów. Ostatecznie udaje się pokonać wroga, choć cudem ocalały sprawca całego chaosu, Angstrim Levy, po raz wtóry ucieka przed furią młodego Graysona. Główne miasta ulegają poważnym zniszczeniom, a śmierć ponosi ponad milion osób, wśród nich kilku trykociarzy (vide: poprzedni chłopak Atom Eve). Wiele osób oskarża o ową rzeź samego protagonistę serii, który powoli zatraca się w beznadziejności i ciężkim poczuciu winy.
Szybko okazuje się, że to dopiero początek wielkich kłopotów, które spadają na załamanego Marka. Podczas przeszukiwań zgliszczy na drodze Invincible staje doświadczony zabójca z imperium Viltrumian, niejaki Conquest. Agent przybył na Ziemię, aby zdobyć tą słabą planetę w imieniu potężnego imperium, z którego nota bene pochodzi ojciec herosa. Dochodzi do krwawego mordobicia, przy którym wcześniejsze walki Invincible to dziecięce igraszki. Walka rozgrywająca się na niemal sześćdziesięciu stronach, w której uczestniczą również Atom Ave oraz Kid Omni-Man, kończy się w spektakularny sposób. Należy przyznać, że to jedna z najlepiej zaprezentowanych i brutalnych mordobić we współczesnym komiksie superbohaterskim dla dojrzałego czytelnika. Niemała w tym zasługa etatowego rysownika serii
Ryana Ottleya, który w tym momencie wspiął się na wyżyny artyzmu.
Kirkman nie zapomina również o innych wątkach, które konsekwentnie rozwija w fenomenalnym cyklu. Na chwilę odpoczywamy od głównego wątku, koncentrując się przy tym na dalszych perypetiach Omni-Mana i towarzyszącego mu Allena the Aliena. Epizod ten jest świetnie poprowadzony, a dwuznaczna relacja dwójki niecodziennych sojuszników elektryzująca. To jedna z najlepszych par w całej serii. Do głosu dochodzą też kontrolujące ciała ludzkie mózgonogi, przywiezione przez astronautę z Marsa, a na Ziemię przybywa ociekająca seksapilem mordercza wojowniczka Universa z odległej planety. W końcu dochodzi również do brutalnego mordu dokonanego przez zdeterminowanego Marka Graysona. Życie uczuciowe nastolatka nieco się komplikuje – Atom Eve ma mu do przekazania ważną wiadomość. Kapitalnie wypadają właśnie obyczajowe wątki, umiejętnie wplecione w fantastyczne przygody Invincible, czego rozmowa herosa z ojcem Eve jest najlepszym dowodem.
Jak już wspomniałem, ilustracje Ottleya zachwycają. Szczególnie jest to widoczne w walce z Conquestem – dwustronicowe plansze ich walki i zakrwawionej twarzy złoczyńcy to prawdziwa wirtuozeria. Równie rewelacyjnie wypadają kadry ukazujące zniszczone metropolie, walkę z mózgonogami oraz Dinosaurusem. Warta podkreślenia jest także żywa kolorystyka, będąca dziełem FCO Plascencia i Dave’a McCaiga.
Rzeczony album to najlepsze, co ta seria ma do zaoferowania. Wyśmienite połączenie komiksu superbohaterskiego,
teen dramy, opowieści grozy, SF i efektownego mordobicia. Same pyszności.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h