Wątek Chaotycznego Zabójcy był jak dotąd skrupulatnie prowadzony, choć brakowało w nim pewnej dozy napięcia. Major po przyjęciu owej niechwalebnej roli zaliczył wiele psychicznych upadków po drodze, lecz ostatecznie realizował przypisane mu zlecenia - chociaż nie w sposób, w jaki rozwiązaliby to jego pracodawcy. Tym samym nie zatracił swojej empatii i sympatii wśród fanów. Jednocześnie wciąż poszukując drogi ucieczki z zaistniałej sytuacji, małymi kroczkami zbliża się do zdekonspirowania du Clarka. Całość składa się więc na przyjemny w odbiorze wątek. Fifty Shades of Grey Matter podkręca gęstą atmosferę niepokoju, która ciąży nad Lilywhitem. Sceny ze Smutasem mienią się całą gamą emocji – od współczucia i strachu po napięcie i smutek. Mimo iż po raz kolejny Majorowi udało się wyjść cało z sytuacji, to jednak odnoszę wrażenie, iż wkrótce ktoś z jego bliskiego otoczenia dowie się o jego mrocznym sekrecie (swój głos oddaję na Raviego). No url Tym razem scenarzyści iZombie pokusili się także o zwrócenie uwagi widzów na osobę stojącą za kurtyną zaistniałych scen zbrodni. Blaine ponownie znalazł się w centrum chaosu, który po prawdzie sam wykreował (począwszy od rozpoczęcia swojego biznesu „zombie” i przemienienia Liv). Jego postać nieco straciła na wartości w drugim sezonie. Odjęcie mu jego zombistycznego uroku zabrało równocześnie pewien pomysł na tego bohatera. Chociaż wciąż pozostawał częścią większej historii, to jednak poruszał się po jej bezpiecznej krawędzi. Z czasem jednak zaczęło się to zmieniać, czego dowodzi niniejszy epizod. Sprawa Meat Cute, która nieoficjalnie stoi kołkiem w karierze detektywa Babinaux, ponownie zostaje przez niego wyciągnięta na wierzch, co daje okazję do bliższego przyjrzenia się naszemu tlenionemu blondasowi. Twórcy podkreślają wartościowość agentki Bozzio i jej umiejętności wnikliwego łączenia faktów. Aż miło było posłuchać, jak od punktu do punktu rozpracowywała fałszywe aliasy Blaine’a. Tym bardziej szkoda było patrzeć na porażkę bohaterów, choć nie można odmówić Andersowi brawurowego popisu „blaine’owej” mimiki podczas przesłuchania. Pomoc, jakiej udziela Peyton, zapewnia mu tymczasowy immunitet, choć osobiście dopatruję się w tym wątku sporo zagrożenia dla egzystencji Blaine’a. DeBeers już niejednokrotnie zaprezentował swoją umiejętność grania pionkami, lecz tym razem stawka zdaje się być zbyt wysoka. Nieliczne sceny z Bossem tylko podkreślają unikalne zagrożenie, jakie stanowi jego postać. Niebezpieczna gra, którą prowadzi z nim Blaine, może w rezultacie doprowadzić do uśmiercenia w finale istotnej postaci, choć trudno jeszcze stwierdzić, kim naprawę okaże się ofiara tej rozgrywki. Naukowe fascynacje naszych ulubionych koronerów połączone z wielokrotnymi nawiązaniami do popkultury i sztuki wciąż stanowią najmocniejszy punkt rozrywkowej strony serialu. Dowodzi tego chociażby wnikliwa dyskusja na temat szaleju, która jest źródłem sporej dawki śmiechu. Scenarzyści nie tylko na tym polu dbają o niezbędną świeżość pomysłów. Choć zdawać by się mogło, że widzieliśmy wszystkie najlepsze wcielenia Olive, nowe odcinki wyprowadzają nas szybko z błędu, racząc widokiem napalonej bibliotekarki aka pisarki erotyków w ciele drobnej blond zombie. Twórcy wiedzą dokładnie, jak nie stracić widzów. Przy okazji nareszcie podkreślają seksualność serialu z odpowiedniej strony - niekoniecznie koncentrują się na romansie, a zwyczajnie na fizycznych potrzebach dwóch szalenie atrakcyjnych protagonistek iZombie. Podsumowując: Fifty Shades of Grey Matter po kolei spełnia większość oczekiwań widzów, a serial kolejny tydzień z rzędu prezentuje nam wspaniały odcinek.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj