Jacqueline Bouvier Kennedy (Natalie Portman) ma 34 lata, kiedy jej mąż zostaje wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kochana przez miliony Amerykanów, elegancka i stylowa, od razu staje się globalną ikoną, jedną z najbardziej znanych kobiet na świecie. Jej intuicja i smak w kwestiach mody, sztuki i wystroju wnętrz są powszechnie podziwiane. Jednak 22 listopada 1963 roku poukładany świat pierwszej damy rozsypuje się na kawałki. Podczas wyborczej podróży do Dallas John F. Kennedy zostaje zastrzelony, a pogrążona w żałobie Jacqueline na pokładzie Air Force One powraca do Waszyngtonu. Mierząc się z tragedią, postanawia kontynuować dzieło męża. W ciągu kilku dni nie tylko dopisze triumfalny koniec do mitu JFK, ale też ugruntuje swoją legendę. Wydarzenia oglądamy z perspektywy wywiadu, który pierwsza dama udziela dziennikarzowi popularnego magazynu "Life". Pablo Larrain, chilijski reżyser, w swoim anglojęzycznym debiucie postanowił rzucić trochę więcej światła na to, jaką osobą była Jacqueline Kennedy, bardziej znana jako Jackie. Do głównej roli zatrudnił Natalie Portman, która z ogromnym wdziękiem nie tyle zagrała pierwszą damę, co się nią stała. Gesty, sposób mówienia, poruszanie się. Cała mowa ciała mistrzowsko skopiowana. O sztywno polakierowanych włosach nawet nie wspomnę. Widać, że aktorka wiele godzin poświęciła na studiowaniu wszelkich dostępnych materiałów video, by idealnie naśladować panią prezydentową. To, że za wyreżyserowanie filmu o Kennedych wziął się człowiek spoza USA, wychodzi obrazowi na dobre. Pablo podchodzi do tematu z pewną świeżością i nie zawsze traktuje najukochańszą rodzinę prezydencką z taką nabożnością, jak robią to Amerykanie. W jego wizji Jackie bywa zarówno słodka, jak i bardzo ostra dla osób ze swojego otoczenia. Jego Jackie to nie jest film historyczny, skupiający się na wydarzeniach w Białym Domu po zamachu na prezydenta. To raczej portret wdowy i hołd dla jej postawy w tak trudnej sytuacji. Niezłomna, znakomicie odnajdywała się w świecie mediów. Nie miało dla niej znaczenia, czy nagrywa z nimi spacer po wnętrzach Białego Domu, czy bierze udział w relacji z pogrzebu swojego męża. Zawsze wiedziała, co ma robić i jaki cel jej przyświeca. Ogromnym atutem tego obrazu jest świetnie skomponowana muzyka autorstwa Mici Levi. Na uwagę zasługuje również niezmierna dbałość o szczegóły zarówno na pierwszym, jak i drugim planie. To w dużej mierze zasługa operatora Stephana Fontaine'a, który z wyczuciem połączył nakręcony przez siebie materiał z fragmentami archiwalnymi. Natalie Portman za swoją kreację w pełni zasługiwała na nominację do Oscarów. Wielka szkoda, że finalnie nagrody tej nie otrzymała.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj