Jackie – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 3 lutego 2017Natalie Portman po raz kolejny potwierdza swoją klasę i ogromny talent aktorski.
Natalie Portman po raz kolejny potwierdza swoją klasę i ogromny talent aktorski.
Jacqueline Bouvier Kennedy (Natalie Portman) ma 34 lata, kiedy jej mąż zostaje wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kochana przez miliony Amerykanów, elegancka i stylowa, od razu staje się globalną ikoną, jedną z najbardziej znanych kobiet na świecie. Jej intuicja i smak w kwestiach mody, sztuki i wystroju wnętrz są powszechnie podziwiane. Jednak 22 listopada 1963 roku poukładany świat pierwszej damy rozsypuje się na kawałki. Podczas wyborczej podróży do Dallas John F. Kennedy zostaje zastrzelony, a pogrążona w żałobie Jacqueline na pokładzie Air Force One powraca do Waszyngtonu. Mierząc się z tragedią, postanawia kontynuować dzieło męża. W ciągu kilku dni nie tylko dopisze triumfalny koniec do mitu JFK, ale też ugruntuje swoją legendę. Wydarzenia oglądamy z perspektywy wywiadu, który pierwsza dama udziela dziennikarzowi popularnego magazynu "Life".
Pablo Larrain, chilijski reżyser, w swoim anglojęzycznym debiucie postanowił rzucić trochę więcej światła na to, jaką osobą była Jacqueline Kennedy, bardziej znana jako Jackie. Do głównej roli zatrudnił Natalie Portman, która z ogromnym wdziękiem nie tyle zagrała pierwszą damę, co się nią stała. Gesty, sposób mówienia, poruszanie się. Cała mowa ciała mistrzowsko skopiowana. O sztywno polakierowanych włosach nawet nie wspomnę. Widać, że aktorka wiele godzin poświęciła na studiowaniu wszelkich dostępnych materiałów video, by idealnie naśladować panią prezydentową.
To, że za wyreżyserowanie filmu o Kennedych wziął się człowiek spoza USA, wychodzi obrazowi na dobre. Pablo podchodzi do tematu z pewną świeżością i nie zawsze traktuje najukochańszą rodzinę prezydencką z taką nabożnością, jak robią to Amerykanie. W jego wizji Jackie bywa zarówno słodka, jak i bardzo ostra dla osób ze swojego otoczenia. Jego Jackie to nie jest film historyczny, skupiający się na wydarzeniach w Białym Domu po zamachu na prezydenta. To raczej portret wdowy i hołd dla jej postawy w tak trudnej sytuacji. Niezłomna, znakomicie odnajdywała się w świecie mediów. Nie miało dla niej znaczenia, czy nagrywa z nimi spacer po wnętrzach Białego Domu, czy bierze udział w relacji z pogrzebu swojego męża. Zawsze wiedziała, co ma robić i jaki cel jej przyświeca.
Ogromnym atutem tego obrazu jest świetnie skomponowana muzyka autorstwa Mici Levi. Na uwagę zasługuje również niezmierna dbałość o szczegóły zarówno na pierwszym, jak i drugim planie. To w dużej mierze zasługa operatora Stephana Fontaine'a, który z wyczuciem połączył nakręcony przez siebie materiał z fragmentami archiwalnymi.
Natalie Portman za swoją kreację w pełni zasługiwała na nominację do Oscarów. Wielka szkoda, że finalnie nagrody tej nie otrzymała.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat