Jak nas widzą to kolejny po Czarnobylu niezwykle ciekawy miniserial oparty na prawdziwych wydarzeniach. Podobnie jak produkcja HBO reprezentuje bardzo wysoki poziom artystyczny. Zapraszam do recenzji.
Serial
Jak nas widzą przedstawia losy Piątki z Central Parku, czyli czterech czarnoskórych chłopców i jednego Latynosa, którzy w 1989 roku zostali oskarżeni o gwałt i pobicie białej kobiety. Mimo że nie popełnili zbrodni, trafili do więzienia na długie lata. W 2002 roku uniewinniono ich, a w 2014 chłopcy zawarli ugodę z miastem Nowy Jork i dostali wielomilionowe odszkodowania. W czteroodcinkowym miniserialu spotykamy Antrona McCraya, Kevina Richardsona, Yusefa Salaama, Raymonda Santanę i Koreya Wise’a w feralny wieczór, który całkowicie zmienił ich życie. Później towarzyszymy im podczas pierwszych, niezwykle brutalnych policyjnych przesłuchań, a następnie udajemy się na proces sądowy. Kolejne wydarzenia przenoszą nas do więzienia, a potem trafiamy ponownie na ulice Nowego Jorku, gdzie chłopcy wreszcie mają okazję doczekać sprawiedliwości.
Aż trudno w to uwierzyć, ale ta historia wydarzyła się naprawdę. Pięciu młodych chłopców zostało skazanych za zbrodnię, której nie popełnili. Ze względu na kolor skóry i status społeczny stali się potencjalnymi sprawcami, mimo że dowody i poszlaki przeczyły ich winie. Śledczy, prokuratura, opinia publiczna i media wydały jednak wyrok. Ówczesna Ameryka nie miała wątpliwości i nie zadawała pytań. Naród zaakceptował gwałt czarnoskórych nastolatków z biednych rodzin na białej kobiecie z wyższych sfer jako coś oczywistego.
Jak nas widzą to kolejna produkcja demaskująca wielkie niesprawiedliwości rządzące USA. Miniserial jawnie i mocno uderza w Donalda Trumpa, który był głośnym orędownikiem kary śmierci dla Piątki z Central Parku. Jeszcze jako wpływowy biznesmen często i chętnie wypowiadał się w tej sprawie. W serialu jest scena, podczas której na początku lat dziewięćdziesiątych matka jednego z niesłusznie skazanych ogląda program telewizyjny, w którym obecny prezydent USA dzieli się z widzami swoimi rasistowskimi poglądami. Kobieta komentuje to, co widzi na ekranie, mówiąc, żeby nie martwić się gadaniem „tego błazna”, bo pięć minut sławy Trumpa właśnie mija. Cóż za przewrotny chichot historii.
Jak nas widzą to jeden z najchętniej oglądanych netflixowych seriali ostatnich tygodni. Produkcja została doceniona zarówno przez krytyków, jak i widzów. Nic dziwnego, twórczyni
Ava DuVernay poświęciła wiele miejsca, żeby odpowiednio zarysować kontekst społeczny i nakreślić sylwetki postaci. Mimo że serial składa się jedynie z czterech odcinków, to nie ma mowy o skrótowości i lakoniczności. Wystarczająco dużo czasu ekranowego dostają zarówno osobiste historie poszczególnych bohaterów, jak i kryminalne wątki sprawy czy reakcje opinii społecznej na toczące się wydarzenia. Mamy więc tutaj dramat sądowy, opowieść więzienną, dochodzenie policyjne i historię dojrzewających chłopców. DuVernay doskonale balansuje wszystkie motywy, eksploatując każdy z wątków praktycznie w stu procentach. Dzięki temu, po seansie nie odnosimy wrażenia, że czegoś zabrakło. Podobnie jak
Czarnobyl, to kompletna historia, choć oczywiście niektóre jej części są mocno fabularyzowane.
Twórczyni miniserialu angażuje widzów emocjonalnie w opowiadaną historię, pokazując w bezkompromisowy sposób cierpienie nastolatków. Pierwszy odcinek przepełniony jest brutalnymi przesłuchaniami, podczas których policjanci wymuszają zeznania na bohaterach dramatu. Młodzi chłopcy, niemający pojęcia o seksie, muszą nagle obrazowo relacjonować gwałt, którego się nie dopuścili. Wielkie wrażenie robi również ostatni epizod, który praktycznie w całości poświęcony jest więziennej gehennie Antronego McCraya. Twórczyni korzysta z najlepszych hollywoodzkich standardów, przedstawiając opowieść zza krat. W ogóle całość jest zrealizowana bardzo profesjonalnie. To jeden z najlepszych seriali tego roku, jeśli chodzi o narrację, napięcie, dawkowanie emocji i angażowanie widza w opowiadaną historię. Pod względem fabularnej adaptacji prawdziwych wydarzeń,
Jak nas widzą można spokojnie postawić obok
Czarnobyla, który również pokazał autentyczną historię jako wciskający w fotel wielowątkowy dramat.
Wisienką na torcie netflixowego serialu jest doskonała obsada. W
Jak nas widzą zobaczymy zarówno znanych, jak i początkujących artystów.
Vera Farmiga,
John Leguizamo,
Felicity Huffman,
Famke Janssen,
Joshua Jackson i
Michael Kenneth Williams to aktorzy wcielający się zarówno w rodziców chłopców, jak i w osoby zaangażowane prawnie w ich sprawę. Głównych bohaterów portretują młodzi, mniej rozpoznawalni aktorzy. Na uwagę zasługuje z pewnością znany z
Moonlight Jharrel Jerome wcielający się w Koreya Wise'a. Początkujący aktorzy wykonują naprawdę bardzo dobrą robotę. Można odnieść wrażenie, że rozumieją odgrywane przez siebie postacie i podobnie jak twórczyni serialu chcą zabrać głos w tej sprawie.
Sposób realizacji sprawia, że
Jak nas widzą nie jest kolejną historią o nietolerancji, rasizmie i nierównościach społecznych. Ten serial angażuje emocjonalnie widzów i wciąga do samego końca, mimo że przecież wielu widzów zna bieg wydarzeń. Podobnie jak w
Czarnobylu i tutaj twórcy umiejętnie grają faktami, ubarwiając je w odpowiednich miejscach fikcją. Kluczem do sukcesu okazało się osobiste podejście do każdego z bohaterów. Dzięki intymności, jaką udało się wypracować, systemowy rasizm wydaje się jeszcze bardziej przerażający. Mimo że część zainteresowanych tematem ma wątpliwości co do jednostronnego podejścia do przedstawianych faktów, całość nikogo nie zostawi obojętnym, a w najlepszym wypadku skłoni do zainteresowania się tematem. To z pewnością jeden z efektów, który twórczyni Selmy chciała uzyskać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h