Pierwszy tom nowej serii Dariusza Domagalskiego – Piraci północy – opowiada o takich właśnie ludziach; średniowiecznych marynarzach, którzy z różnych powodów zamieniają bezpieczną przystań na odmęty wyjęte spod prawa. I choć nie pływają oni po lazurowych wodach Atlantyku, w ich życiu z pewnością nie brakuje przygód – zarówno tych ekscytujących, jak i śmiertelnie niebezpiecznych.
Fabuła książki rozgrywa się pod koniec czternastego wieku, w okresie świetności Hanzy – związku północnoeuropejskich miast, który w tych czasach był prawdziwą potęgą w dziedzinie handlu morskiego. Nie znaczy to oczywiście, że zrzeszeni w nim kupcy mogli się czuć bezpieczni. W tych niespokojnych czasach sojusze handlowe, polityczne i militarne łamały się znacznie łatwiej, niż zostawały zawiązywane. Na północy królowa Małgorzata niemal zdołała zjednoczyć trzy królestwa skandynawskie – niemal, bo opór wciąż stawiał Sztokholm, którego zarządcy zwrócili się o pomoc do Hanzy. Tymczasem na wschodzie rosnącym zagrożeniem był zakon krzyżacki i jego nadciągający konflikt z Królestwem Polskim. W dodatku coraz powszechniejszy stawał się problem piractwa...
Na tym tle historycznym toczą się losy bohaterów powieści: kupców, marynarzy, rycerzy, a w końcu także tytułowych piratów. Zarówno postaci, jak i różnych wątków jest w książce sporo, a każdy podrozdział oznacza zmianę perspektywy, z jakiej jest prowadzona narracja. W pewnym momencie czytelnik może wręcz zacząć się obawiać, że autor nie zdoła powiązać ze sobą tak wielu wątków – tym bardziej że pierwszy tom Piratów północy nie jest przesadnie gruby (nieco ponad trzysta stron), a fabuła rozkręca się dość powoli. Na szczęście w drugiej części książki obawy te zostają przynajmniej częściowo rozwiane, a wątki, które wcześniej wydawały się nieco rozsypane, zaczynają się w zgrabny sposób układać w spójną historię. Mimo to wciąż pozostaje pewien niedosyt i oczekiwanie na więcej.
Styl powieści zdecydowanie bardziej przypomina książki historyczne niż przygodowe. Już na początku lektury rzuca się w oczy mnogość przypisów, mających na celu przybliżenie czytelnikowi wszystkich opisywanych zagadnień – dotyczy to zarówno postaci oraz zdarzeń historycznych, jak i terminów żeglarskich czy nawet militarnych. Zwracają również uwagę obszerne opisy tła historycznego do przedstawianych w powieści zdarzeń oraz mocno stylizowany język wypowiedzi bohaterów (to ostatnie bywa zresztą miejscami męczące). Nie oznacza to jednak, że w książce brakuje akcji. Przeciwnie - przygody bohaterów wydają się pełniejsze przez to, że są dokładnie opisane. Nawet sceny bitew i walk najeżone są szczegółami oraz rozbudowanymi informacjami. A potyczek jest naprawdę niemało - w końcu to książka o piratach! Właściwie każdy podrozdział, szczególnie w drugiej części powieści, to historia jakiegoś konfliktu prowadzonego z różnych powodów i dla różnych celów. Szkoda tylko, że niektórzy z pojawiających się w książce bohaterów zostali przedstawieni dość pobieżnie. Pozostaje nadzieja, że będą mieli swoje pięć minut (lub więcej) w kolejnych tomach.
Powieści Piraci północy. Bractwo nie sposób nie traktować jako wstępu do czegoś znacznie większego. Mnogość wątków i postaci zawartych w tym tomie z pewnością daje podstawy do stworzenia prawdziwej pirackiej sagi. Trzeba więc mieć nadzieję, że w następnych częściach poziom rozbudowania fabuły dorówna opisom i edukacyjnej wartości zawartych w niej informacji.