Jak pamiętacie, finał drugiej serii pozostawił nas w wielkiej niewiadomej – Jane i Michael właśnie wzięli ślub i już, już mieli przejść do konsumpcji swojego związku, gdy nagle pojawiła się Sin Rostro i postrzeliła nowożeńca. Ciekawy cliffhanger dotyczył także wątku Petry, która została sparaliżowana przez Anezkę. Jej tożsamość jest teraz w rękach szalonej siostry bliźniaczki i równie nieprzewidywalnej matki. Do tego niespodziewana ciąża Xiomary i naprawdę mamy kilka interesujących kwestii do rozwiązania. Faktycznie, premiera sezonu odniosła się do każdego z tych wątków, ale nie powiedziałabym, że w sposób satysfakcjonujący. Oczywiście nikt chyba nie wierzył, że postrzał Michaela może być śmiertelny, ale jednak szczęśliwe ozdrowienie w jednym odcinku to trochę zbyt szybko. Było kilka komplikacji, to naturalne, ale koniec końców naszemu dzielnemu detektywowi nic nie jest i znów może wrócić wraz z Jane do planowania ich wspólnego życia. Liczyłam na więcej – cała sytuacja miała potencjał na co najmniej dwa czy trzy następne odcinki. Nic zaskakującego nie wydarzyło się też u Xiomary. Fakt, że zadeklarowała chęć usunięcia dziecka był jak najbardziej spodziewany. Jednak sposób powiadomienia Rogelio o samej ciąży oraz jego reakcja były rozczarowujące. Kolejny wątek, który został bezceremonialnie zmarnowany. Biorąc pod uwagę, jakie relacje łączą Xiomarę, Rogelio i Estebana można było wyciągnąć z tego dużo więcej. Mam jednak przeczucie, że ta ciąża jeszcze wiele w życiu naszych bohaterów namiesza. Nie może być tak łatwo. Najbardziej interesująco póki co rozwijają się wydarzenia dotyczące Petry, Anezki i Rafaela. Ta pierwsza wciąż jest sparaliżowana i uwięziona w swoim ciele, a ta druga z coraz większą pewnością siebie gra swoją rolę. Zapewne jeszcze przez kilka odcinków będziemy śledzić rozwój wypadków i może bliżej poznamy plan Anezki i jej matki. Zapowiada się całkiem ciekawie, szczególnie, że wizerunek Petry na przestrzeni serialu bardzo się zmienił. Natomiast jestem już zmęczona wątkiem Sin Rostro i Luisy. Czy kogoś to jeszcze obchodzi? Premiera trzeciego sezonu Jane the Virgin nie była oszałamiająca, ale wystarczająco niezła, by chcieć nadal oglądać ten jeden z najbardziej oryginalnych seriali w amerykańskiej telewizji. Nie jest to serial dla każdego, ale jeśli już ktoś pokochał tę wspaniale przerysowaną telenowelę, to powinien przy niej zostać. Zdaje się, że trzeci sezon będzie miał wszystko, co w niej lubimy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj