Animacja oparta została na książce Ryszarda Kapuścińskiego o tym samym tytule. Czy film dostarcza równie dużych emocji jak książkowy oryginał? Sprawdzamy.
Słynny reportaż Ryszarda Kapuścińskiego stanowi zapis wydarzeń z wojny domowej w Angoli. Znakomity reporter z Polski opisuje ten przykry kawałek historii aż do roku 1975, kiedy to udało się afrykańskiemu państwu uzyskać niepodległość. Za przeniesienie tego materiału na duży ekran odpowiada duet reżyserów Damian Nenow i Raul de la Fuente. I tak mamy Another Day of Life.
Twórcy zdecydowali się oczywiście na realizację tego projektu w formie filmu animowanego i nie można mieć żadnych zarzutów, jeśli chodzi o kwestie techniczne. Ruchy bohaterów wyglądają bardzo naturalnie dzięki zastosowaniu techniki motion capture. Świetnie wypadają też polskie głosy aktorów, którzy wzięli udział w produkcji. Są to m.in. Marcin Dorociński w roli Kapuścińskiego i Arkadiusz Jakubik jako dziennikarz z Angoli, Arthur. Wszystko brzmi i wygląda znakomicie, ale problem zaczyna się w momencie, kiedy widowiskowa animacja w komiksowej stylistyce, zaczyna dominować nad tym, co w tym filmie naprawdę jest ważne. Tego błędu ustrzegł się Ari Folman, który zrealizował nagrodzony Oscarem film Vals im Bashir. Twórcy udało się wówczas zrobić użytek z animacji i forma nie przesłaniała treści. Tutaj także animacja jest zjawiskowa i spełnia swoją rolę, ale za dużo jest widowiskowych scen i wizualnych metafor, przez co niekiedy gubi się najistotniejszy wątek.
To w zasadzie największy zarzut, bo sama historia jest sprawnie prowadzona i każde kolejne wydarzenie traktowane jest z podobną dbałością o detale. Co chwilę Kapuściński spotyka się z nowymi osobami, a każda z nich ma tutaj swoje pięć minut i nie jest dla tej historii całkowicie zbędna. To bardzo ważne, ponieważ nasz główny bohater szukał na swojej drodze nie tyle przyjaciół, co osoby mogące pomóc mu w dojściu do prawdy. Oniryczne sceny są kapitalnie zrealizowane i oczy naprawdę mogą czuć szczęście z obcowania z wizjami reżyserów, ale jednak było tego w moim odczuciu za dużo.
Another Day of Life stanowi też świetny obrazek tego, jak kiedyś wyglądało dziennikarstwo. Pokazuje, że zawód ten miał wówczas spore znaczenie i mógł zmieniać bieg historii. Są tutaj skrywane znakomite smaczki i oglądanie w pracy Kapuścińskiego, to dodatkowa atrakcja. Zwłaszcza że widzimy tutaj człowieka zaangażowanego w dziejące się wydarzenia, który niekoniecznie pędzi za sensacją.
Wracając jeszcze do spraw technicznych, znakomicie i z wyczuciem połączono animację z sekwencjami będącymi dokumentem w najczystszej postaci. Występują tu bowiem autentyczni bohaterowie tych wydarzeń i stawiani są w roli opowiadaczy. Przybieramy zatem nie tylko perspektywę Kapuścińskiego, ale też jego otoczenia. W połączeniu z muzyką i oprawą wizualną, robi to naprawdę spore wrażenie i skłania do przemyśleń. Nawet najdoskonalsza animacja nie jest w stanie oddać prawdziwych ludzkich wzruszeń i łez.
Kapitalnie zrealizowane sceny batalistyczne momentami przesłaniają treść i choć całość dba o najmniejszy detal, to jednak twórcy za bardzo w pewnym momencie dali się ponieść onirycznym wizjom, które pewnie były pomocne w pokazywaniu wizji Kapuścińskiego, ale niekoniecznie przełożyło się to dobrze na język filmu. Nie wpływa to jednak na ogólny odbiór produkcji, która z wyczuciem traktuje nie tylko trudny kawałek historii, ale też reportera i jego misję.
Another Day of Life - premiera w kinach 2 listopada