Na trzeci tom egmontowej Złotej Kolekcji Kajka i Kokosza składa się komiks oraz bardzo obszerny komplet dodatków. Zanim zaczniemy lekturę Wojów Mirmiła, mamy okazję zapoznać się ze wstępem autorstwa Tomasza Kołodziejczaka (publicysta odpowiedzialny za dział komiksów w Egmoncie) zatytułowanym "Moje trzy spotkania z Januszem Christą". Kołodziejczak przedstawia osobistą perspektywę wielkiego artysty, pokazując go z jednej strony jako człowieka z krwi i kości, z drugiej jako wielce niezwykłą personę. Jeśli to nie wystarczy czytelnikom, aby poznać Janusza Christę, to z pewnością zakończenie tomu z nawiązką zrekompensuje ten niedostatek. Bardzo dobrze znany naekranowiczom Kamil Śmiałkowski (wraz z Krzysztofem Janiczem) miał okazję prowadzić z panem Januszem długie rozmowy, które zostały wydane w 2008 roku w formie zbioru anegdot, przemyśleń i monologów. Teraz te wywiady powracają, rzucając światło na osobowość Janusza Christy, który jak nikt inny potrafił opowiadać zarówno o własnym życiu, jak i o fikcyjnych wydarzeniach. To cenna perspektywa dla miłośników Kajka i Kokosza. Wywiady Śmiałkowskiego pozwalają zbliżyć się do artysty, poznać go jako człowieka i lepiej zrozumieć jego sztukę. Przejdźmy jednak do samego komiksu, bo przecież o niego tutaj chodzi. Woje Mirmiła to historia o próbie agresywnego przejęcia Mirmiłowa przez niegodziwego księcia Dajmiecha. Jegomościowi już na wejściu źle z oczu patrzy, więc nic dziwnego, że kolejne działania uzurpatora podyktowane są chciwością i żądzą władzy. Na szczęście na straży grodu stają nieocenieni Kajko i Kokosz, którzy wraz z uczciwym i łagodnym zbójem, Łamignatem, uprzykrzają życie najeźdźcom. Nasi bohaterowie, niczym Asteriks i Obeliks zabawiający się z Rzymianami, przemieniają życie Dajmiecha i jego popleczników w koszmar, dostarczając przy okazji czytającym wielkiej radochy. Swoją drogą podobieństw z dziełami Uderzo i Goscinnego jest więcej. Kajko i Kokosz przypominają przecież sympatycznych Galów, a łatwość, z jaką piorą skórę swoim przeciwnikom, można porównać do przygód Asteriksa i Obeliksa. Abstrahując od inspiracji, warto zauważyć, że występują również znaczące różnice, a przynajmniej jedna z nich wypada na korzyść Kajka i Kokosza. Dzieło Christy przepełnione jest rozbrajającym poczuciem humoru, któremu po prostu trudno się oprzeć. Nieważne, czy odbiorcą jest dorosły, czy dziecko – dowcip działa w każdym przypadku.
Egmont
Mamy tu zarówno humor sytuacyjny, jak i błyskotliwe riposty, których nie powstydziliby się współcześni standuperzy. Świetnie wypada początek tomu, kiedy to okazuje się, że Mirmił nie wyrobił planu kwartalnego, jeśli chodzi o potyczki z plemieniem Omsów i teraz wraz ze swoimi wojami musi stoczyć bitwę. Ekipa decyduje się jednak rozegrać mecz piłki nożnej, który wyłoni zwycięzcę konfliktu. Janusz Christa sprytnie nawiązał do mundialu rozgrywanego w RFN latem 1974 roku, a jedna z biorących udział w tej awanturze postaci stanowi nawet wizualną karykaturę Jacka Gmocha. Zresztą takich intertekstualnych momentów w komiksie jest więcej. Postać Łamginata inspirowana jest Janosikiem Marka Perepeczki, a na poszczególnych stronach komiksu znajdziemy sceny żywcem wyjęte z Krzyżaków czy Potopu. Jak widać, Christa potrafił bawić się trendami i wykorzystywać aktualne fascynacje polskiego społeczeństwa. Dzisiaj nazwalibyśmy to postmodernizmem, ale wówczas autor po prostu potrafił wyczuć zainteresowanie publiki i wykorzystać to do zmyślnej satyry.
Egmont
Woje Mirmiła są nieco innym komiksem niż Szranki i konkury czy Złoty puchar, bo opowieść (szczególnie w końcówce) ma charakter skeczy i autonomicznych komediowych epizodów. W drugiej połowie historii nasi bohaterowie bawią się z przeciwnikami na różne sposoby, a fabuła stoi w miejscu. Trwa to dość długo i mimo że jest zabawnie, w pewnym momencie czuć zmęczenie materiału i czytelnik nie może się doczekać, aż ruszy to wszystko z kopyta. Warto też zauważyć, że w tym tomie Kajko i Kokosz coraz śmielej flirtują z fantastyką i konwencją baśniową. Apogeum nastąpi oczywiście później, gdy na scenę wkroczy niejaki Miluś, ale już teraz da się zauważyć, że motywy magiczne mają na celu zachęcić młodszych czytelników do lektury komiksu. Mimo to Kajko i Kokosz wciąż mogą pełnić funkcję preludium dziecięcej edukacji historycznej. To przecież z wydawanych w latach osiemdziesiątych komiksów podwórkowa gawiedź dowiadywała się, kim był kasztelan, herold, kanclerz czy kat, co to jest gród, na czym polegały konflikty plemienne i jak wyglądała ówczesna struktura polskiego państwa. Z pewnością wielu współczesnych pasjonatów historii zaczynała właśnie od Kajka i Kokosza. Fragmentaryczna forma Wojów Mirmiła podyktowana jest oczywiście tym, że pierwotnie komiks był wydawany w gazetach takich jak "Wieczór wybrzeża". Cykliczność siłą rzeczy wymuszała epizodyczność. Dopiero później opowieść została wydana w tradycyjnych zeszytach komiksowych. Przyjęta forma rzuca się w oczy, ale absolutnie nie razi. Janusz Christa był wtedy w świetnej artystycznej formie, a jego dokonania nie odstawały od tego, co ówcześnie działo się na europejskiej scenie komiksowej. Kajko i Kokosz to wciąż jedna z najlepiej i najbardziej błyskotliwie napisanych rzeczy w Polsce na tym gruncie. Taki poziom literacki w komiksach skierowanych również do młodych odbiorców to obecnie rzadkość.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj