W 7. odcinku Killjoys Dutch wyrusza w podróż do wspomnień Aneeli w poszukiwaniu odpowiedzi. Dowiadujemy się wiele o antagonistce serialu, co pozwala lepiej przyjrzeć się osobowości, motywacjom i kierunku rozwoju tej postaci. Najważniejsze jednak, że twórcy odpowiedzieli na nurtujące wszystkich pytanie: dlaczego kobiety wyglądają tak samo? Ja rozumiem, że to science fiction, ale odpowiedź ani trochę nie jest satysfakcjonująca. Zrobienie z Aneeli kogoś na tyle potężnego, że może nadać życie samej sobie z własnych wspomnień to mało atrakcyjne rozwiązanie. Wręcz wydaje się przekombinowane, nieinteresujące i psujące całą otoczkę wokół rywalizacji tych kobiet. To w końcu też doprowadza do bardzo złego kierunku rozwoju. Walka z Aneela ma siłą rzeczy doprowadzić do śmierci Dutch. Chociaż wydaje się, że koniec końców twórcy jakoś z tego wybrną, nie jest to atrakcyjny kierunek. To też zmienia kompletnie to, kim Dutch jest. Nie jestem przekonany, czy to dobre rozwiązanie, bo bohaterka zaczyna zachowywać się dziwnie, co jest fabularnie podparte, ale jednocześnie traci swój pazur. A w dodatku to wszystko jest obrazowane nową fryzurą bohaterki. ‌Porzucenie dowództwa na rzecz D'avina jest dobre dla rozwoju tego drugiego, ale jednocześnie przez to Dutch schodzi na dalszy plan. Jeśli w istocie ma być to sugestia pozbycia się tej postaci, trudno traktować to pozytywnie. Wiemy, że Aneela była kształtowana na przywódczynię Hullenów, ale szybko się okazało, że ma być tylko ich narzędziem. Przemiana Aneeli w tych odcinkach jest o tyle istotna, że wychodzi ona poza schemat bezwzględnej kobiety o jednym celu. Biorąc pod uwagę jej wspomnienia, które widzimy w wątku Dutch i jej działania związane z ukochaną, spojrzenie na tę bohaterkę ulega zmianie. Staje się ciekawsza, a jej walka z całą istotą Hullenów nad przejęciem kontroli może być obietnicą zmian rozwoju tego wątku. Zapowiada się interesująco, a całość potrafi zaciekawić i trzymać w napięciu. Porządki w domu bohaterów były kwestią czasu. Ich kompan już wcześniej wykazywał się negatywnym podejściem do osób oczyszczonych z Hullenów, ale mimo wszystko podejmowane decyzje i kroki wydają się po prostu głupie. Przecież podczas wydarzeń sprzed kilku odcinków ktoś mu zasiał ziarno niepewności, aż nagle konflikt z oczyszczonymi stał się jego celem. Mam problem z prędkością nakreślenia wątku oraz z banalnością przemiany. Nie zostało to oparte na mocnych fabularnych fundamentach, by jego decyzje w tym odcinku były wiarygodne. Dlatego też dobrze, że pozbyto się go, bo to odbywa się z korzyścią dla D'avina. Bohater może dojrzeć i wyjść z cienia Dutch. Koniec końców zabieg fabularny jest udany, ale droga niekoniecznie przemyślana. ‌Killjoys pozytywnie zaskakuje w 8. odcinku, odchodząc na chwilę od wojny na rzecz zdobycia narzędzia do jej prowadzenia. Takim sposobem twórcy bawią się konwencją, wchodząc na rejony kosmicznego westernu z napadem, sojuszem z typami spod ciemnej gwiazdy i walką z innymi wrogami. Planowanie skoku może się podobać, bo pozwala przypomnieć sobie, jak ta grupa świetnie razem działa, jak humor wprowadzany w odpowiednich momentach bawi i jak to koniec końców daje świetny odcinek. Takie motywy w klimacie tego serialu sprawdzają się kapitalnie, bo twórcy wyraźnie dobrze się czują w tego typu zabawach konwencją. Pomijając pewne niedociągnięcia tu i ówdzie Killjoys, to rozrywka na dobrym i satysfakcjonującym poziomie. To po prostu świetnie się ogląda, choć nie jest to ani wybitny poziom telewizyjny, ani coś, co może zachwycić czymś spektakularnie wyjątkowym.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj