Marty, delikatnie mówiąc, ma w nosie już swoją aktualną pracę i skupia się na pozyskaniu jak największej liczby klientów dla jego własnej firmy. W tym wszystkim gdzieś gubi własną świadomość tego, kim naprawdę jest i jak traktuje swoich ludzi. Świetnie potwierdza tę tezę jego relacja z Jeannie, która jest tutaj bardzo przedmiotowa i z jego strony wyniosła. On traktuje ją jako pewnik i nie okazuje jej należytego szacunku, wciskając brudną robotę, którą sam powinien sam wykonać. Stąd też pojawia się dylemat Jeannie, która dostaje realną opcję awansu w aktualnej firmie. Jej rozterki są widoczne gołym okiem, ale czy brak szacunku ze strony Marty'ego wygra z opcją doceniania i awansu zawodowego?

To wszystko jest też związane z uczuciowym życiem obojga bohaterów. W scenach z królem Dildo ponownie odczuwamy napięcie unoszące się w powietrzu. Coś w spojrzeniu Marty'ego i w jego zachowaniu mówi nam wyraźnie, że nie jest zadowolony z jej relacji z tym mężczyzną - jakby wahał się, czy przyznać, że sam do niej coś czuje. A dla Jeannie wyraźnie jest to odskocznia, rozrywka i nic więcej. Potwierdza to moment, gdy jest gotowa zrezygnować z randki na jedno słowo Marty'ego. Tematyka uczuciowej relacji Jeannie i Marty'ego jest obecna w całym sezonie, więc powinna powoli dobiegać do jakiegoś finału. Niestety na razie nie da się przewidzieć, jak to może się zakończyć.

Rozpad grupy też jest widoczny ze strony Clyde'a i Douga. Clyde zaczyna na razie podejrzewać, że coś się święci i póki co nie odgrywa w tym większej roli. Doug natomiast w końcu przechodzi lekką przemianę. Jak sam bohater mówił - on nie jest na przedzie, woli stać z tyłu i robić swoje. Dzięki ręcznej motywacji swojej dziewczyny, potrafi w końcu wyluzować się i zrobić to, do czego jest stworzony, jednocześnie zdobywając szacunek do samego siebie. Niezła przemiana Douga, którego czasem było żal, że jest przez resztę traktowany jak śmieć.

[image-browser playlist="592871" suggest=""]
©2013 Showtime

Do tego wszystkiego dochodzi prywatne życie Marty'ego i ciekawa sytuacja z jego bratem. Mamy dwie bardzo różniące się osoby, które jednocześnie pod wieloma względami są takie same. Nie są to dobrzy ludzie, a oszuści i manipulanci. Wszystko wskazuje na to, że Marty w końcu zdaje sobie z tego sprawę. Fakt, że broni się, używając jako argumentu Roscoe i ojca, jest zaledwie wymówką. Nie chce pomóc bratu, więc płaci mu, by mieć go z głowy. Zauważmy, że scena z "datkiem" nie jest na zasadzie, "masz na swoją sprawę", tylko nie dość dosłownie w klimacie "masz i won". Marty chce mieć problem z głowy i tyle.

House of Lies jako komedia jest serialem, który stracił wszelki humor. Scen, które nas bawią, jest bardzo niewiele. Nie jest to już to samo, co w pierwszym sezonie, gdzie mieliśmy komediodramat z prawdziwego zdarzenia. Panowała równowaga pomiędzy poszczególnymi elementami, a w drugim sezonie ją utracono. Całe szczęście House of Lies jako dramat jest produkcją niezłą - stoi na dobrym poziomie i gwarantuje solidną rozrywkę.

Ocena: 6,5/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj