Kod Dedala to nowy thriller w reżyserii twórcy Wspaniałej, Regisa Roinsarda, który okazuje się kawałkiem naprawdę dobrego kina. Oceniam.
Film Roinsarda,
Kod Dedala nie zaczyna się jak typowy, rasowy thriller. Oto dziewięcioro tłumaczy zostaje zamkniętych w luksusowym bunkrze rosyjskiego miliardera, aby przetłumaczyć najnowszą powieść bestsellerowego autora. Nad wszystkim czuwa bardzo ambitny wydawca pisarza, Eric. Pozornie zwykła praca przy przełożeniu na inne języki przeradza się w jatkę, gdy tajemniczy haker grozi wypuszczeniem do sieci całego maszynopisu powieści.
Roinsard świetnie balansuje między psychologiczną opowieścią o traumach swoich bohaterów a wspomnianym przeze mnie rasowym thrillerem. Raz po raz myli widzowi tropy i podaje pozornie łatwe wytłumaczenie danej sytuacji, by za chwilę walnąć nas w głowę zwrotem akcji, którym można się tylko zachwycać. Reżyser bardzo umiejętnie dozuje napięcie tak, aby w kilku momentach fabuły podbić je do niesamowicie wysokiego poziomu i tym samym zupełnie zmienić nasze postrzeganie historii. Jeżeli myślicie, że już wiecie, co za chwilę stanie się na ekranie, to pomyślcie jeszcze raz. Każdy wątek ma tutaj drugie dno, a to dno ma kolejne dno. Jednak, co najciekawsze, opowieść została skonstruowana bardzo sprytnie, tak, że widz nie czuje zagubienia mimo całej zawiłości fabuły. Wszystkie wątki bardzo ładnie się zazębiają tworząc piękną, bardzo uporządkowaną historię.
Francuski twórca naprawdę świetnie zagłębił się w swojej produkcji w temat ambicji, które zżerają nas od środka, przez co zapominamy o najważniejszych rzeczach. Jednak nie ma tutaj przesadnego filozofowania, raczej cały omawiany problem bardzo organicznie przeplata się z linią fabularną bliższą thrillerowi. Wobec tego nie ma poczucia przerostu formy nad treścią, gdzie twórca sili się na zgłębianie psychologii bohaterów bez podparcia tego odpowiednim fundamentem fabularnym. Tutaj wszystko znajduje się na swoim miejscu. W jednej ze scen pewna postać mówi do drugiej, że zapomniała, czym jest człowieczeństwo i proces twórczy. I rzeczywiście ten przekaz znakomicie wybrzmiewa w prezentowanej na ekranie historii. Nie ma patosu, jest w punkt podana pod płaszczem thrillera istota ludzkiego mroku ukrywającego się pod postacią ambicji.
Pod względem aktorskim ten film jest prawdziwą pierwszą ligą. Roinsard doskonale daje swojej międzynarodowej obsadzie pole do popisu. Tutaj jak dla mnie na pierwszy plan wysuwa się
Alex Lawther. Młody Brytyjczyk znany głównie ze świetnej roli w serialu
The End of the F***ing World dodaje do swojego portfolio kolejną znakomitą kreację. Jego Alex to człowiek pełen skrajności i wielu twarzy, które aktor świetnie potrafi przedstawić na ekranie. Bardzo dobrze obserwowało mi się jego aktorski pojedynek z
Lambertem Wilsonem wcielającym się w cynicznego Erica. Panowie potrafili zbudować tę toksyczną relację i atmosferę rywalizacji. Trochę brakuje mi w tym filmie
Olgi Kurylenko, której rola wydaje mi się za mocno pompatyczna i przesadzona w wielu miejscach. Wyróżniłbym jeszcze
Riccardo Scamarcio, który doskonale łączy na ekranie szaleństwo z pewną powagą i posągowością.
Kod Dedala to jak dla mnie wielka, tegoroczna niespodzianka filmowa. Bardzo dobry, rasowy thriller ze świetnymi twistami, który zostaje w pamięci na długo po seansie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h