Bohaterski stróż prawa znów ma ręce pełne roboty. Informacja o zamachu planowanym w trakcie debaty kandydatów to tylko początek jego kłopotów. Donos okazuje się bowiem podpuchą mającą na celu zdyskredytować Nolana w oczach mieszkańców miasteczka. Do niedawna podziwiany wybawca staje się nagle wrogiem publicznym numerem jeden, oskarżanym o popełnienie masowego morderstwa na tle rasowym. W konsekwencji weteran wojen granicznych jest bardzo bliski porzucenia piastowanego stanowiska i opuszczenia Defiance raz na zawsze. Kryzysowa sytuacja, w jakiej znalazł się protagonista, idealnie wręcz wpasowuje się w fabułę przedostatniego rozdziału pierwszego sezonu, zwiastującego (mam nadzieję) pełen emocji i napięć finał.

Mimo że epizod nie przynosi tylu dramatycznych zwrotów akcji, jak chociażby dwa poprzednie odcinki, nadal stanowi kawał dobrze opowiedzianej, wielowątkowej historii. Twórcy umiejętnie łączą zdawałoby się nieprzystające do siebie motywy, tworząc dzieło daleko wykraczające poza standardową definicję gatunku, jakim jest science fiction. Swoboda, z jaką odnajdują się oni nie tylko w wątkach fantastycznych, lecz także w obyczajowych, sensacyjnych, kryminalnych czy – tak jak w przypadku bieżącego tygodnia – politycznych, powoduje, iż Defiance potrafi autentycznie zaskoczyć. W nowym odcinku również nie zabrakło kilku intrygujących twistów fabularnych, a także – do czego autorzy serialu przyzwyczajają nas coraz bardziej – kolejnych zgonów postaci.  

[image-browser playlist="588923" suggest=""]

Ponieważ sezon zbliża się ku końcowi, naturalna jest sytuacja, w której zagęszczeniu ulegają emocje towarzyszące wszelkim zarysowanym na ekranie relacjom. Wyrazistości nabierają konflikty pomiędzy poszczególnymi mieszkańcami miasteczka, powoli rozjaśniając, kto jest kim w tej post-apokaliptycznej rzeczywistości. Nikogo raczej nie zdziwi fakt, że na główny czarny charakter wyrasta przebiegły Datak Tarr ze swoim oportunistycznym dążeniem do zdobycia jak największej władzy. Nieco mniej oczywiste jest za to zachowanie jego małżonki, Stahmy. Wątpliwości budzi zwłaszcza sposób, w jaki traktuje ona Kenyę, z którą zdawały się łączyć ją prawdziwie romantyczne uczucia. O ile jednak ambicje bezwzględnej castithańkisej pary wydają się dosyć proste i przewidywalne, o tyle wciąż tajemnicze pozostają intencje doktor Yewll. Trudno w ogóle ocenić, jaką rolę ma ostatecznie odegrać w serialu ta enigmatyczna lekarka – na ten momenty wydaje się, że raczej negatywną, choć nie jest to wcale takie pewne. 

Przedostatni odcinek pierwszego sezonu Defiance spełnia swoją funkcję wstępu do właściwej kulminacji fabularnej. Nie brakuje w nim dramatycznych rozmów, niespodziewanych wyznań ani emocjonalnych rozstań (jak chociażby w sekwencjach z udziałem Nolana i Amandy Rosewater). Mimo że epizod nie obfituje w pokaźną ilość filmowej akcji, nie przestaje trzymać w napięciu, głównie za sprawą zaostrzającej się rozgrywki o przyszłość tytułowego miasteczka. Macki Republiki Ziemskiej sięgają coraz głębiej do trzewi dawnego St. Louis, znajdując wśród jego mieszkańców kolejnych sojuszników. Nadchodzi czas ostatecznego opowiedzenia się po którejś ze stron. Niewykluczone jednak, że nad Defiance wisi także groźba zupełnie innego, nieco bardziej metafizycznego rodzaju. Mam tu oczywiście na myśli bardzo sugestywną, choć właściwie niewiele mówiącą, scenę zamykającą odcinek. Nie zdziwi mnie, jeśli występująca w niej Irisa okaże się ostatecznie postacią o najbardziej kluczowym dla fabuły znaczeniu.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj