Od zawsze byłam zdania, że jestem spokojna o przyszłość Bones, jeżeli tylko scenarzyści będą pamiętali o tym, żeby równoważyć wątki prywatne i zawodowe bohaterów, wykorzystując ich naturalne różnice. Odcinek parówkowy został przyrządzony w oparciu dokładnie o ten przepis. I był to przepis na sukces.
[image-browser playlist="606884" suggest=""]©2011 FOX Broadcasting Company
Mieliśmy ciekawą sprawę z całą gamą obrzydliwości, które fani Bones sobie cenią. Były szczury, węże, wymioty i piski pań w laboratorium. Poznaliśmy nowego asystenta dr Brennan, który ma nam zastąpić nieodżałowanego pana Nigel-Murraya - nazywa się Finn Abernathy i pochodzi z południa. Nowy członek zespołu FBI to dla mnie jednak nie następca nie Nigel–Murraya, ale Zacka. Do tej pory nie miałam ulubionego rotującego zezulca - od wczoraj już mam.
W laboratorium tym razem sporo się działo, a sprawa nie była tylko tłem do tego co działo się między parą głównych bohaterów. Była dr Brennan waleczna, była też skupiona na pracy. Tym razem nie było emocjonalnych huśtawek, za to znowu były kłopoty z empatią.
[image-browser playlist="606885" suggest=""]©2011 FOX Broadcasting Company
Klimatem odcinek przypominał stare, dobre Bones z pierwszych sezonów i to było naprawdę fantastyczne. Tak jak i cały odcinek.
Ocena: 10/10
Czytaj także: Recenzja premierowego odcinka siódmego sezonu