Na wstępie imponuje podejście do pokazania klasycznej baśni, które wydaje się bliższe zamysłowi braci Grimm, niż ugrzecznionej wersji Disneya. Debiutujący w roli reżysera w kinie pełnometrażowym Rupert Sanders osadził przygody królewny na mocnych fundamentach realizmu średniowiecza. Na początku widzimy brudny, ponury i bardzo mroczny świat bardziej przypominający produkcję historyczną, niż film fantasy oparty na baśni. Mamy historię królestwa zmagającego się z tajemniczym najeźdźcą, walkę o tron i ciemiężenie ludu przez złą królową. Sanders potęguje wrażenie świetnym podejściem do wizualnych detali - choćby brud na palcach bohaterki podczas podróży. Z drugiej strony w tym elemencie jest także drobna niekonsekwencja - jeśli już osadza wszystko w realiach średniowiecza, to powinien zadbać także o zęby postaci, które nie powinny oślepiać bielą. Mamy także drugie oblicze filmu - magiczne, pełne wymyślnych stworzeń i czarów. Wszystkie te elementy są dobrze wyważone, acz nie zawsze się zazębiają.

[image-browser playlist="601892" suggest=""]©2012 Universal Pictures

Ta dwoistość formy jest również problemem "Królewny Śnieżki i łowcy", bo przez to nie do końca wiadomo, jak należy traktować serwowaną nam opowieść. Cały film ma bardzo poważny ton - nie ma tutaj humoru, trup ściele się gęsto i do tego dochodzą sceny walk nasycone przyzwoitą dawką przemocy. Mroczny klimat przedstawionego świata prezentuje nam jakby rasową produkcję fantasy dla dorosłego widza. Z drugiej strony Sanders porusza się w obrębie znanej baśni i co jakiś czas nam o tym przypomina. Pomimo scen walk, przemocy nie widzimy brutalności - krew, chociaż okazjonalnie jest widoczna, nie leje się strumieniami, co kłóci się z wrażeniem stworzonej rzeczywistości. Do tego prezentowany jest kontrast mistyczny - w jednej chwili Śnieżka, jako przykładna chrześcijanka z czasów średniowiecza, odmawia "Ojcze Nasz", by w drugiej podróżować przez magiczne Sanktuarium zamieszkane przez elfy i białego jelenia. Przez to nie wiadomo, czy twórcy chcieli nam zaserwować dojrzałe fantasy z olśniewającymi scenami batalistycznymi, czy poważniejszą próbę ukazania znanej baśni.

Aktorsko jest nierówno. Pozytywnie wrażenie robi Chris Hemsworth, który przez większość filmu gra z dużą dozą pewności siebie. Postać tworzy ciekawą, waleczną i delikatnie bardziej złożoną niż od tej rozpisanej na papierze. Sam Claflin w roli księcia Williama jest tak samo drewniany jak był w filmie "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach". Zdecydowanie najgorzej zagrana postać. Najwięcej kontrowersji naturalnie wzbudzała gwiazda "Sagi Zmierzch", Kristen Stewart, w stronę której wylewane są czary nienawiści tylko dlatego, że dane było jej zarabiać na życie, grając w tym romansie dla nastolatek. Widać, że Stewart stara się grać, nadając swojej postaci wiele emocji. Chociaż niezaprzeczalnie jest to lepsza kreacja niż we wspomnianej Sadze, to Kristen w swojej karierze miała sporo lepszych ról pod względem dramatycznym. Trzeba to jasno powiedzieć - nie jest to rola dla tej aktorki. Nie chodzi o jej urodę, gdyż w końcu najważniejsza w Śnieżce była dobroć w jej sercu, a nie wygląd - nie chodzi również o to, że zagrała przeciętnie. Szczerze mówiąc - nie pasuje na Śnieżkę - brakuje jej charyzmy, tego czegoś w aktorskiej prezencji, co po jednym spojrzeniu pozwala stwierdzić, że tak, to jest właśnie królewna. Producenci mogli się bardziej postarać przy wyborze aktorki. Porównując ze Śnieżką graną przez Lily Collins w filmie Tarsema Singha - Stewart na jej tle wypada znacznie bardziej przekonująco.

[image-browser playlist="601893" suggest=""]©2012 Universal Pictures

Na osobny akapit zasługuje Charlize Theron. Aktorka wie, że gra w baśni i bawi się stereotypem postaci złej królowej. Delikatnie przerysowana kreacja, ale niezwykle klimatyczna, fantastycznie bawi widza na ekranie. Jej ekspresja emocji i ekranowa charyzma zalewają nas w każdej scenie, tworząc znakomitą atmosferę. Oglądanie Charlize Theron w roli wcielonego zła to prawdziwa uczta.

"Władca Pierścieni" udowodnił, jak ważnym elementem filmu fantasy jest muzyka. James Newton Howard na stanowisku kompozytora stworzył przyzwoitą ścieżkę, w której wyróżnia się jeden motyw przewodni związany ze Śnieżką. Świetnie ilustruje obraz i powinna równie dobrze sprawdzać się poza filmem. Na osobną wzmiankę zasługuje piosenka Florence Welch pt. "Breath of Life", która leci podczas napisów końcowych - pomimo tego, że kończy film, świetnie się wpisuje w jego klimat. W ostatnich latach piosenki komponowane do produkcji kinowych stoją na bardzo niskim poziomie - "Breath of Life" jest przykładem na to, że zdarzają się wyjątki.

[image-browser playlist="601894" suggest=""]©2012 Universal Pictures

Jak wspomniałem, Sanders ma wspaniałe podejście do wizualnej sfery filmu. Wychodzi tutaj jego doświadczenie z pracy przy reklamówkach. "Królewna Śnieżka i łowca" jest pod tym względem niezwykle widowiskowa i dopracowana. Komputerowe efekty, kostiumy, olśniewające zdjęcia czy sceny akcji stoją na wysokim poziomie. Dobre wrażenie robią karły, w których wciela się gromada bardzo znanych aktorów. Świetnie udało się pomniejszyć panów i perfekcyjnie ich zespolić z rzeczywistym światem. W filmie znalazły się także dwie krótkie bitwy, w których Sanders czerpie garściami z "Władcy Pierścieni" czy "Gladiatora". Nie można tego nazwać inspiracją, ponieważ reżyser po prostu w wielu momentach kręci to w taki sposób, że skojarzenie nasuwa się momentalnie. Duże wrażenie robi szarża kawalerii po plaży na zamek złej królowej. Duże brawa dla Sandersa, który zamiast stworzyć to komputerowo, oparł wszystko na statystach. Dzięki temu ogólne ujęcia kilkuset osób w pełnych zbrojach płytowych szarżujących na rozpędzonych koniach robi piorunujące wrażenie.

[image-browser playlist="601895" suggest=""]©2012 Universal Pictures

"Królewna Śnieżka i łowca" to mroczna i efektowna baśń dla starszych dzieci, która dostarcza dobrej rozrywki, ciesząc oko od pierwszej do ostatniej minuty. Film imponuje oryginalnymi i zaskakującymi pomysłami pokazania znanych elementów z baśni w innym świetle (pocałunek, jabłko, lustereczko). Z uwagi na poważny, mroczny ton i sceny walk oraz śmierci, nie jest to produkcja fantasy dla młodszych widzów, w stylu "Opowieści z Narnii", lecz dla tych bardziej starszych, lubujących się w tym gatunku filmowym. Niestety, w tym wszystkim brakuje jednak odrobiny serca, aby wrażenie z przeżytej przygody pozostało w pamięci na dłużej.

Ocena: 6+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj