Fabuła została napisana na wzór tej z poprzedniego sezonu. Znowu na samym początku mamy scenę z przeszłości, która stanowi prolog do aktualnych wydarzeń – morderstw dokonywanych przez tajemniczą postać w masce. Kto się pod nią skrywa? Pewnie ktoś z bohaterów, którzy trafiają do szpitala w celu leczenia najbardziej beznadziejnych przypadków. Pierwszy odcinek zawiązuje akcję i przedstawia nowe postacie, dlatego jeszcze nie jest tak śmiesznie, jak można by oczekiwać, jednak niedorzeczność fabuły daje o sobie znać już od pierwszych minut. Nie ma wątpliwości, że twórcy chcą kontynuować konwencję, w której zrealizowali poprzedni sezon. Od początku wplatają w dialogi dużo odniesień do telewizji i ogólnie popkultury – np. do Zmierzchu. To ten sam serial, który rok temu polubiliśmy (lub znienawidziliśmy - w zależności od perspektywy), choć można zarzucić mu pewien brak świeżości. Największą nowość stanowi otoczenie. Cała resztę już widzieliśmy, tylko w innym wydaniu. Fanom Scream Queens raczej nie powinno to przeszkadzać, aczkolwiek wszystko wyjdzie w praniu dopiero w przyszłych tygodniach. W premierze sezonu jeszcze nie jest się całkowicie wciągniętym przez historię. Poza tym z czasem powinny pojawiać się niespodzianki, czyli zmyłki związane z tożsamością mordercy, nieoczekiwane śmierci i tak szalone, że aż zaskakujące zwroty akcji. Niemniej absurdów w Scream Again nie brakuje, ich dawka jest na pewno satysfakcjonująca. Biorą się głównie z fantastycznie przerysowanych postaci, które mają tragikomiczną przeszłość i interesujące charaktery zabarwione szaleństwem. Powracających bohaterów nie trzeba przedstawiać – jeśli ktoś się zmienił, to nieznacznie. Chanel (rewelacyjna w tej roli Emma Roberts) do woli obraża i wykorzystuje innych, towarzyszące jej Chanelki potrafią wpadać na niespodziewanie głupie pomysły, zaś Cathy Munsch jak zwykle zależy na sukcesie. Znalazła się również naiwna i dobroduszna opozycja – Zayday. Uzupełniają je nowe, tajemnicze i groteskowe postacie, wśród których prym wiedzie przystojny chirurg w średnim wieku. Na razie jednak liczba osób biorących udział w akcji jest trochę za mała, ale liczę, że z czasem dojdą kolejne, dzięki czemu wydarzenia staną się jeszcze atrakcyjniejsze i będzie można prowadzić bardziej rozbudowane spekulacje na temat tożsamości mordercy. Pozytywnie odznacza się atmosfera Królowych krzyku. Szpital, którego pomieszczenia w chwilach grozy stają mroczne, to doskonały wybór miejsca akcji. Do tego dochodzą świetne kostiumy i charakteryzacje oraz klimatyczna ścieżka dźwiękowa. Wyrazu scenom dodają utwory z lat 80. (One Night in Bangkok!), a nawet 60. Nie dość więc, że na ekranie dzieją się ciekawe wydarzenia, to w tle gra przyjemna dla ucha, nostalgiczna muzyka. Zapowiada się bardzo udany sezon dla wielbicieli czarnych komedii pełnych absurdalnych postaci i zwrotów akcji. Nie wiem, jak Wy, ale ja to kupuję.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj