The Deuce wyróżniają się na tle innych seriali zupełnie inną formą i podejściem do warstwy narracyjnej. Twórcy skupiają się przede wszystkim na najważniejszych wątkach (z czasem, ponieważ na początku nie jest to takie oczywiste), a cliffhangery - tak często stosowane przez dzisiejszych twórców telewizyjnej treści - zostały przez nich zapomniane. Warto to zaakcentować na samym początku recenzji i dodać od razu, że The Deuce jest jednym z najlepszych seriali tej jesieni. Twórcy David Simon i George Pelecanos uwielbiają zmieniać nie tylko perspektywę widza, ale także samych bohaterów. W Au Reservoir mamy, chociażby kryzys egzystencjalny alfonsów, którzy na skutek powstawania takich salonów masażu, jak ten należący do Vincenta Martino, stają się bezużyteczni. Sami zaczynają to zauważać i zadają sobie pytanie: kim jest alfons? Maleje także ich pozycja społeczna oraz mają coraz mniejszy posłuch - już nie tylko wśród policji, ale także u zwykłego właściciela jednej z knajp czy kelnera. Czyn tego ostatniego z końcówki odcinka jest cudownym podsumowaniem wątku z alfonsami i kolejnym dowodem na to, że twórcy świetnie ilustrują pewne wydarzenia nie tylko słowami, ale także obrazem. W tym odcinku kluczową rolę odgrywa także gejowskie porno, które w uznaniu twórców jest/było sprawą polityczną i nadzieją dla całej społeczności. Temat stygmatyzacji społecznej i odmienności w poglądach, co do mniejszości seksualnych, został rzeczywiście dotknięty w tym odcinku już nie tylko opuszkami palców, jak w przypadku poprzednich epizodów, ale całą dłonią. Jeżeli ktoś oczekiwał po tym serialu tylko i wyłącznie kulis powstawania przemysłu pornograficznego, to bardzo się pomylił. Choć w Au Reservoir powracamy w większym wymiarze czasowym do początków branży filmów dla dorosłych, to jednak Kroniki Time Square stały się serialem nie tylko o historii tych zdarzeń, ale czymś znacznie większym. Kiedy zagłebiamy się w te wszystkie wątki i wręcz wsiąkamy w ten cudownie odwzorowany okres w Stanach Zjednoczonych. Tak naprawdę nie obchodzi nas, czy ta branża wreszcie rozkwitnie (wiadomo, że tak, ale przestało to być najbardziej wyczekiwanym momentem). Znacznie zajmujące staje się: oczekiwanie na kolejne ruchy Candy w szukaniu siebie i realizowaniu się jako aktorka, oglądanie Vincenta, próbującego uporać się nie tylko z prowadzeniem knajpy, ale także wybrykami brata. W tym odcinku prawdziwą furorę robi wątek z alfonsami, jak i sama Candy. Sprawdza się także jako osoba, która jest w stanie stanąć za kamerą i pokierować aktorów, ale też stworzyć im jeszcze lepsze warunki do pracy. Uprawiać seks można na wiele sposobów, ale komu chce się to robić z pustym żołądkiem? Po drodze utkane są także mniejsze wątki, ale ostatecznie wszystko zmierza do jednego. Twórcy ani na moment nie zbaczają z obranego kursu. Ciut więcej czasu poświęcono również policji, która stara się chronić społeczną obyczajowość. Twórcy w mistrzowski sposób prezentują nam te wszystkie wątki. Ocena jest jednak mniejsza niż przed tygodniem. Jest to spowodowane mało udanym romansem Frankiego z uciekającą od alfonsa dziewczyną. Było też kilka niepotrzebnych wtrąceń, na przykład spotkanie Candy z jednym z bogatszych klientów, który zwymiotował zaraz po zakończonym stosunku. Nie było to ani potrzebne, ani tym bardziej przyjemne. Świat wykreowany w The Deuce nie jest łatwo zdefiniować. Momentami jest brutalny i brudny, a czasami można w nim znaleźć wiele szczęścia i takiej zwykłej, ludzkiej radości z małych rzeczy. Widzimy, że bohaterami są zwykli ludzie, którzy marzą o przyziemnych rzeczach, a często ich pragnienia nie są wcale tak bardzo skomplikowane. To wreszcie świat, gdzie autor pomysłu na masturbatorium uważany jest za błyskotliwego geniusza.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj