Już pierwsza scena odcinka wprowadza nas w nastrój opowieści. Wraz z Eileen (Maggie Gyllenhaal) odwiedzamy klub disco, w którym toczy się gruba impreza w stylu lat siedemdziesiątych. Przy dźwiękach Barry’ego White’a bardzo szybko wczuwamy się w klimat tamtych czasów. Pomagają nam w tym zarówno stroje, jak i charakteryzacja oraz scenografia. Pod tym względem w Kronikach Times Square nic się nie zmieniło. To wciąż jeden z najbardziej stylowych seriali w bieżącej ramówce. Te fryzury, futerka, wszechobecne wąsy i flanelowe koszule. Aż dziw bierze, że taka estetyka kiedyś była szczytem mody, a nie kiczowatym żartem. Powyższe kontrastuje z obrazem Nowego Jorku, który nie ma nic wspólnego ze swoim pocztówkowym wizerunkiem, a przypomina raczej brudny, szary i zimny śmietnik. Ta stylistyka nie jest niczym nowym dla osób zaznajomionych z serialem Prawo ulicy. Oba seriale mają tych samych twórców, także nic dziwnego, że widoczne są podobieństwa w wizji artystycznej. Eileen, a raczej Candy, w wyzywającym kostiumie przemierza zatłoczony lokal, gdzie spotyka dobrze znanych nam braci bliźniaków. Vincent i Frankie (James Franco) są wreszcie w swoim żywiole. Klub disco, w którym czują się jak ryba w wodzie, jest dość popularny. Panowie są szczęśliwy, realizując swoje cele, choć niepokorny Frankie, podobnie jak w poprzednim sezonie, potrafi przysporzyć bratu niezłych kłopotów. Bracia wydają się jednak żyć w symbiozie, będąc w dobrej komitywie. Ich życie osobiste również się układa, stąd na twarzy Jamesa Franco częściej gości uśmiech niż znane z poprzedniej serii zafrasowanie. Podobnie z resztą jest z Candy, która nie ma już nic wspólnego z uliczną prostytutką, którą poznaliśmy na początku pierwszego sezonu. Teraz, nie dość że jest bezapelacyjną gwiazdą pornobiznesu, to jeszcze realizuje się pod względem kreatywnym przy tworzeniu filmów. Pierwszy odcinek bardzo finezyjnie wprowadza nas w poszczególne wątki i historie. Spotykamy wielu starych dobrych znajomych, ale pojawiają się też nowe twarze. Mamy okazję zobaczyć, co dzieje się u alfonsów, którzy teraz przemieniają się w aktorskich agentów. Ponownie ważną role odgrywa poczciwy gliniarz Chris Alston, próbujący jakoś funkcjonować w świecie pełnym zgorszenia. Akcja nie toczy się z zawrotną prędkością. Podczas gdy Alston prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa i załatwia swoje sprawy osobiste, a Vincent poszukuje brata, który zniknął z większą ilości gotówki, my mamy okazję zobaczyć, co słychać u znanych nam bohaterów i wczuć się w klimat serialu. Pierwszy odcinek drugiego sezonu to klasyczne wprowadzenie. Fabuła nie atakuje nas mocną treścią, zwrotami akcji czy trzymającymi w napięciu wątkami. Zanim to nastąpi, musimy przypomnieć sobie poszczególne postacie i zobaczyć, jak bardzo zmienił się świat przez ostatnie pięć lat. Po tym akcja z pewnością ruszy z kopyta. Największej zmianie uległ oczywiście biznes porno. Z ulic przenosimy się do studiów filmowych czy innych miejsc, w których kręcone są produkcje dl dorosłych. W pierwszym odcinku nie mamy wielu okazji, aby zobaczyć pracę artystów tej branży od kuchni, ale jeśli już takowe się pojawiają, to skwitowane są zazwyczaj żartem. Humor w Kornikach Times Square obecny jest w wielu miejscach. Twórcy chętnie uciekają od mrocznej strony pornobiznesu w dowcip, choć zdarza im się też pokazywać brutalną prawdę, co pamiętamy z kilku krwistych motywów z pierwszego sezonu. The Deuce to serial, za który odpowiedzialni są twórcy The Wire. Podobieństwa widać w wielu miejscach. Wątki społeczne mieszają się z problemami osobistymi głównych bohaterów. Wszystko wskazuje też, że dużą rolę w bieżącym sezonie odegra również polityka. Taki tygiel gwarantuje nam ciekawą historię, która z pewnością nie skończy się po drugiej serii. Jak na razie dostaliśmy klasyczne wprowadzenie otwierające kilka dobrze rokujących wątków. Najlepsze z pewnością przed nami.
Poznaj klawiaturę multimedialną Logitech K400+
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj