Książęta to szwedzki serial o młodym następcy tronu i jego równie arystokratycznych znajomych, którzy mieszkają w szkole z internatem. Czy warto go obejrzeć i czy czymś się wyróżnia na tle miliona innych dostępnych na Netflixie?
Książęta to dość zaskakujący serial. Wszystko wskazywało na to, że będzie to historia młodego księcia, który przez swoje wybryki zostaje skierowany do szkoły z internatem, by oczyścić imię swojej rodziny. Zwiastuny pokazywały, że w nowej szkole będzie musiał zmierzyć się z elitą szwedzkiej młodzieży. I choć to wszystko prawda, to produkcja nie opowiada o rozpieszczonych dzieciach, tylko o poszukiwaniu siebie w różnych sytuacjach życiowych, na które nie miałeś wpływu, ale jakoś musisz sobie z nimi poradzić.
Pierwsze, co można zauważyć, to fakt, że tu naprawdę grają nastolatkowie. W produkcji dla młodzieży w końcu zatrudniono młodych aktorów, którzy mają trądzik, różnorodne sylwetki i ubierają się jak osoby idące do szkoły, a nie na pokaz mody. I nikt nie próbuje tego zamaskować. Dzięki temu serial jest w stanie zjednać sobie młodych widzów, którzy wreszcie mogą odpocząć od wygładzonej wersji rzeczywistości, której i tak nie brakuje w dzisiejszych mediach społecznościowych. To dobry sposób, by do nich przemówić i sprawić, by poczuli się zauważeni.
Co oznacza też, że serial nie wybrał sobie drogi do ich serca przez ładną estetykę i pięknych trzydziestoletnich aktorów wciśniętych w licealne mundurki. Przykładowo Riverdale czy Euforia zawdzięczały swój sukces między innymi temu, jak wyglądały i jaki klimat przez to tworzyły. Fakt, że Książętapostawili na autentyczność, było dość ryzykownym wyborem ze strony twórców, ale słusznym. Wprowadza to świeżość w gatunku i być może zainspiruje inne produkcje młodzieżowe do tego, by pokazywać nastolatków takimi, jakimi są, bo to nic złego.
Dość istotnym elementem serialu było poruszenie problemu klasowości społeczeństwa. Nawet jeśli nastolatkowie są w stanie dostać się do prestiżowej szkoły, ciężko im się utrzymać bez drogich korepetytorów. By jeszcze bardziej uwydatnić ten wątek, serial pokazuje obok siebie jak wygląda codzienność księcia koronnego, a jak jego kochanka Simona. Dobrym pomysłem było też pokazanie dyskusji w ich klasie na temat polityki czy gospodarki, w których punkt widzenia uczniów często zależał od tego, jak osobiście dotknęły ich decyzje rządu, a na to z kolei miało wpływ ich pochodzenie. Dzięki tym sposobom produkcja nie męczyła nas pełnymi sztucznej ekspozycji dialogami, tylko pozwoliła nam przeżyć problemy bohaterów.
Dużym plusem serialu był fakt, że problemy jego bohaterów nie brały się z braku komunikacji. Co przełomowe w serialu młodzieżowym, postacie ze sobą rozmawiały, nawet gdy były ze sobą skłócone. Dzięki czemu konflikty nie brały się z głupich nieporozumień. Było sporo sytuacji, w których widz nie był pewien, którą stronę powinien wybrać, bo każdy miał swoje mniej lub bardziej uzasadnione powody, by zachować się w pewien sposób. Tak jak w Wojnie bohaterów, ciężko było wybrać bez żalu albo Kapitana Amerykę, albo Iron Mana. W Książętach nie było złoczyńcy, tylko nastolatkowie postawieni pod ścianą, którzy próbowali kombinować, by jakoś sobie poradzić.
Produkcja dobrze poradziła sobie z erotyką. Nie było jej dużo, ale aktualnie mamy przesyt tytułów, w których roi się od seksu, a jednocześnie jest on tak sztuczny, że nie wywołuje absolutnie żadnych emocji u widza. Pięćdziesiąt twarzy Greya, After, Sex/Life… Nagie ciało nie zawsze wystarczy, by stworzyć chemię pomiędzy bohaterami. W Książętach bliskość jest bardzo naturalna i niewymuszona. Czasami można mieć nawet wrażenie, że podgląda się prawdziwych ludzi. Serial potrafi pokazać małe, ale istotne gesty fizyczne, wie gdzie i na czym skupić kamerę.
Oczywiście ważnym wątkiem jest też orientacja Willa, która wydaje się większym problemem dla księcia koronnego niż narkotyki czy bójki. Bohater jeszcze przed zakochaniem się w kimś tej samej płci czuł, że jego obowiązki wobec państwa to raczej zobowiązanie niż przywilej. A gdy status zabrania mu kochania jedynej osoby, na której od dawna mu zależało, ciężko mu nie współczuć. Choć to historia dwóch zakochanych w sobie chłopaków, którzy napotykają się na oczywiste przeszkody, to całkiem odświeżające jest to, jak serial podchodzi do tych bohaterów. Nie wydaje się chcieć nam sprzedać tej historii, nie traktuje ich miłości jako czegoś sensacyjnego, ani nie reklamuje tak samej produkcji. Nie przesadza, nie koloryzuje. Chyba po prostu miło jest obejrzeć serial z homoseksualnymi bohaterami, do których podchodzi się tak zwyczajnie.
Czy warto obejrzeć Książęta? Na pewno tak. Szczególnie jeśli gustujecie w serialach młodzieżowych, ale potrzebujecie odpoczynku od kolorowych, przesadzonych historii. To serial pełen bliskości, autentyczności, którego bohaterowie są bardzo niejednoznaczni i potrafią zaskoczyć.