Książka opowiada o historii nastolatka, który tylko z pozoru wydaje się być człowiekiem. Tak naprawdę jest jednym z dziewięciu ocalałych loryjczyków, którzy przybyli na Ziemię 10 lat temu wraz ze swoimi opiekunami. Zostali oni zmuszeni do opuszczenia swojej planety Lorien z powodu najazdu wrogich Mogadorczyków. Ich zadaniem jest rozwinięcie dziedzicznych mocy pod okiem przydzielonych im opiekunów, a następnie odnalezienie siebie nawzajem i walka z Magadorczykami, którzy zniszczyli ich planetę, zabili ich mieszkańców, a teraz szykują zagładę Ziemi.

Na wstępie dowiadujemy się, że pierwsza trójka została wytropiona i zabita, a teraz nadszedł czas na tytułowego „Numer Cztery”. Główny bohater wraz z opiekunem – Henrim, decydują się przenieść do Paradise w stanie Ohio, gdzie życie Johna Smitha (nazwisko, które przybrał zmieniając miejsce zamieszkania) kompletnie ulega zmianie. To właśnie tam zaprzyjaźnia się z Samem, poznaje Sarę i znajduje wiernego psa o imieniu Bernie Kosar. W tej małej miejscowości zaczęły się rozwijać jego pierwsze moce. Paradise okazało się być idealnym miejscem dla nastolatka, który miał już dość ciągłych przeprowadzek, życia w cieniu i strachu przed Magadorczykami.

Osoby, które przed premierą książki miały okazję zobaczyć film w kinie, natychmiast zauważą, że wiele wątków fabularnych pokrywa się ze sobą. Odejmując z książki opisy, wspomnienia i wizje z Lorien, a także informacje o Dziedzictwach otrzymujemy tak naprawdę gotowy scenariusz filmu. W kinie wszystko zostało ładnie „ubrane” w efekty specjalne, niezłą obsadę i świetną muzykę. Jednak książka daje od siebie niewiele więcej… Jest to dość nietypowa sytuacja, kiedy wielu odbiorców najpierw obejrzy film, a później zabierze się do czytania książki. Odwrotna kolejność w tym wypadku jest zdecydowanie bardziej wskazana.

Z pewnością możemy powiedzieć, że „Jestem numerem cztery” nie jest ambitną książką (podobnie jak film), głównie z powodu nieskomplikowanej fabuły i prostego języka. Ale mimo to czyta się ją szybko i przyjemnie, tak jak szybko i w miarę przyjemnie oglądało się film kinowy. Celem autora było przekonanie czytelnika, że świat który opisuje jest prawdziwy, a wśród nas są loryjczycy. Czy mu się to udało? Oceńcie sami... oczekując przy okazji na sequel, którego premiera już jesienią 2011 roku. Oby wzniósł się ponad przeciętność, która obecnie jest bardzo odczuwalna, zarówno na papierze, jak i na ekranie kinowym. PLUSY: + łatwa w odbiorze + prosty język MINUSY: - nieskomplikowana, prostacka, stereotypowa fabuła - typowy przeciętniak na rynku Ocena: 5/10 Autorka recenzji: Alex
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj