Karty historii zapisane są krwią i złotem - do annałów przechodzą jedynie jednostki wybitne, które odznaczyły się czymś niezwykłym. Mało tego, gdy już jakaś postać do tych annałów się dostanie, proces jej tworzenia na dobrą sprawę dopiero się rozpoczyna. Lubimy się zachwycać, lubimy się wzruszać, lubimy się bać. Stąd filmy w których głównych bohaterów kule się nie imają, których zadziwiające przygody wprawiają nas w osłupienie. Chcemy superbohaterów.

W antologii "Księga wojny" tytułowa wojna przedstawiona jest nieco inaczej. Autorzy rzucają nas na różne pola bitwy. Od pałacowych ogrodów Valle de Ruscelli, przez przedziwnu żerujące gdzieś na granicy naszej świadomości i inny świat, w którym słońce nigdy nie zachodzi, po niebezpieczne pola starożytnej Dalmacji i Berlin z czasów II wojny światowej. Wszędzie toczy się walka. Dostajemy do ręki broń i ruszamy na spotkanie z wrogiem. Przyjdzie nam walczyć z herosami, magami, harpiami i aniołami. W pewnej chwili zechce nas pożreć, wyrwany jak gdyby z groteskowego koszmaru, słoniosmokomaszynozwierz. Zarówno śmierć, jak i wybawienie mogą przyjść z najmniej oczekiwanej strony.

Na wojnie masz szansę zostać bohaterem! No właśnie, masz szansę... Tak jak wygrać w Lotto. Najprawdopodobniej zginiesz gdzieś na dnie glinianego jaru przysypany zwałami innych trupów. W agonii, której nikt nie będzie świadkiem. Zapomniany. Skręcisz w nieodpowiednią odnogę kanału i dostaniesz odłamkiem granatu, a twoje zwłoki spłyną wraz z fekaliami. Jeśli nawet jakimś cudem uda ci się przeżyć, najważniejsze wydarzenia przeczekasz w lazarecie robiąc pod siebie.

Bo świat wojny nie jest czarno-biały, tak samo jak życie nie jest czarno-białe. Siwobrody starzec, który odwiedzi nas w środku nocy nie musi być mędrcem. Nie musi być nawet dobry. Naszym sprzymierzeńcem w walce może okazać się sam diabeł, a największym wrogiem nasz własny umysł. Bo cóż robić, kiedy bezwzględne zło od dobra, odróżnia tylko w kierunek w jakim kręcą się tryby we wnętrzu robota.

Opowiadania w antologii są zróżnicowane. Niektóre z nich podobały mi się bardzo, inne wręcz przeciwnie. Wydaje mi się jednak, że było to spowodowane nie poziomem samych opowiadań, a faktem, że były one skierowane do różnych odbiorców. To tak naprawdę może być atutem książki i świadczyć o tym, że z antologii pt. "Księga wojny" każdy wyciągnie coś dla siebie. Jest to książka warta polecenia, a chwile z nią spędzone na pewno nie będą chwilami straconymi.

PS. Pod żadnym pozorem nie idźcie za głosem!

[image-browser playlist="610272" suggest=""]

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj