Samotna kobieta w dużym, starym domu na odludziu – to jak wołanie o kłopoty. Jednak największym kłopotem okazuje się być ocena źródła zagrożenia. Stara budowla posiadająca swoją historię przestaje być bezpiecznym azylem. Recenzujemy Kształt nocy Tess Gerritsen.
Autorka książek kulinarnych, Ava Collette, po tajemniczych, tragicznych wydarzeniach, postanawia na kilka tygodni opuścić swoje bostońskie mieszkanie i wynająć dom w Tucker Cove, spokojnym miasteczku na wybrzeżu Maine. W samotności Ava zamierza dokończyć pisanie zaległej książki, a jednocześnie pragnie zmierzyć się z własnym, gryzącym ją sumieniem. Za towarzystwo na najbliższe tygodnie ma służyć jej przywieziony z bostońskiego mieszkania kot oraz liczne butelki wina. Już w pierwszych dniach w wynajętym domu Ava odczuwa niepokój. Ma nieodparte wrażenie, że jest ciągle obserwowana, a jej podświadomość bije na alarm. W domu pojawia się niecodzienny gość, jednak Ava nie traktuje go wrogo, a wręcz przeciwnie – zaczyna uznawać jego obecność za swoje katharsis. Zauroczona swoją nową siedzibą bada jej historię, z której dowiaduje się, iż w ciągu ostatnich dziesięcioleci dom był zamieszkiwany wyłącznie przez samotne kobiety, które w rożnych okolicznościach umierały właśnie w tym domu. Niepokój Avy potęgują coraz dziwniejsze zdarzenia w jej otoczeniu. Kobieta już nie ma pewności skąd nadchodzi zagrożenie i komu musi stawić czoła – zjawiskom nadprzyrodzonym, wytworom własnej, regularnie podlewanej winem wyobraźni, czy może realnemu prześladowcy z krwi i kości.
Kształt nocy w pierwszych kilkudziesięciu stronach bardziej przypomina literaturę romantyczną, a dopiero w dalszej części książki następuje zmiana klimatu – pojawia się niezidentyfikowane ciało, a zatem powieść zaczyna podążać w kierunku kryminału lub thrillera. Tess Gerritsen miała dość ciekawy pomysł na książkę, jednak wielokrotnie fabuła się rwie i jest nieco chaotyczna. Autorka często wprowadza nowe wątki, które bardzo szybko zostają wyjaśnione, co uniemożliwia odpowiednie budowanie narastającego napięcia, a tak bardzo oczekiwanego w książkach tego gatunku. Opisy poszczególnych miejsc, wydarzeń, jak i historia domu badana przez główną bohaterkę są przedstawione zbyt płytko i ogólnikowo przez co można odczuwać znaczny niedosyt – zanim czytelnik wyobrazi sobie przedstawianą sytuację, autorka już przeskakuje do kolejnego wątku.
Zakończenie powieści jest dość przewidywalne, aczkolwiek Tess Gerritsen nie wyjaśniła wszystkich pojawiających się wątków, co pozostawia czytelnika z koniecznością dopowiedzenia sobie własnego, a odpowiadającego mu zakończenia. Można to uznać zarówno za plus, jak i minus powieści. Takie szybkie wyjaśnianie przedstawianych wątków oraz niewystarczające budowanie napięcia powoduje, iż książkę czyta się lekko i szybko – zdecydowanie zabrakło tej niepewności i dreszczyku emocji jakich spodziewamy się zaznać podczas czytania thrillerów. Po przeczytaniu książki nasuwa się tylko jedno stwierdzenie: zanim się dobrze rozkręciła, to już się skończyła.
Kształt nocy można uznać za zdecydowanie słabszą pozycję w twórczości Tess Gerritsen, która już przyzwyczaiła nas do swoich trzymających w napięciu thrillerów medycznych i mrocznych powieści sensacyjnych.