Wydaje się, że otwartość na tzw. casuali przynosi Sony oczekiwany efekt. Rok 2012 należał do gier, które niekoniecznie interesowały hardkorowców. Dla nich przygotowano wielkie pożegnanie obecnej generacji konsol w tym roku, na czele z takimi tytułami jak The Last Of Us, czy Beyond: Two Souls. Sony nie zapomina jednak o najmłodszych. To dla nich blisko rok temu zapowiedziano tajemniczy projekt o nazwie Wonderbook, który z pomocą magicznej różdżki przeniósł graczy do krainy czarów w grze: "Wonderbook: Księga czarów". Był to projekt innowacyjny i sprzedał się zaskakująco dobrze, a dodatkowo świetnie zaprezentował się w naszym kraju, dzięki udziale Piotra Fronczewskiego, który użyczył na potrzeby gry swojego głosu. W Wonderbook: Detektyw Diggs Sony, a właściwie studio Moonbot, idzie krok dalej i prezentuje rozrywkę opartą na podobnych podstawach, ale w zupełnie innej stylistyce.
"Księga czarów" i Detektyw Diggs nie mają ze sobą zupełnie nic wspólnego. To dwie kompletnie różne historie, co od razu powinno wzbudzić zaciekawienie. Szczególnie, gdy okaże się, że Detektyw Diggs to tytuł w całości osadzony w klimacie noir, który na pierwszy rzut oka nie do końca pasuje do opowiadania historyjek dla dzieci. Nic bardziej mylnego! To właśnie dzięki temu prostemu, aczkolwiek bardzo widocznemu zabiegowi nowa gra Sony na Wonderbooka potrafi zainteresować zarówno młodszych, jak i starszych graczy.
Główny bohater – tytułowy Detektyw Diggs to mól książkowy, a jednocześnie… detektyw, który zostaje wplątany w zabójstwo swojego szefa Humpty Dumpty’ego. Gracz staje się jego pomocnikiem, do którego zwraca się "Dzieciaku" i wspólnie ruszają na ulice Bibliotekowa, by odkryć prawdę i odnaleźć prawdziwie czarny, uciekający przed Diggsem charakter, odpowiedzialny za wyeliminowanie wielkiego jajka. Na swojej drodze Diggs spotka wiele znanych postaci z książek, takich jak np. trzy świnki (w roli policjantów badających sprawę), czy też Robin Hooda i Pastereczkę. Wydawać by się mogło, że osadzenie takiej bajkowej i łagodnej historii w klimatach noir nie do końca spełni swoje zadanie. Okazuje się jednak, że studio Moonbot świetnie sobie wszystko rozplanowało. Lokacje pokazywane za pomocą Wonderbooka są kolorowe, ale to nie przeszkadza, by w tle przygrywała charakterystyczna muzyka jazzowa i klimatyczny blues, a w okolicy cały czas padał deszcz. Nie brakuje też fabularnych twistów i niespodzianek.
W przeciwieństwie do "Księgi czarów", grając w Detektywa Diggsa niemal w całości głównym kontrolerem jest Wonderbook. To z jego pomocą pomagamy głównemu bohaterowi w docieraniu do trudno dostępnych miejsc, przez przechylenie książki w odpowiednią stronę, zaginanie jej, czy obracanie. Wydajemy też w odpowiednim momencie polecenia głosowe. Możemy klasnąć w ręce albo krzyknąć do mikrofonu umieszczonego w PlayStation Eye, by w ten sposób dać Diggsowi sygnał np. na rozprawienie się z trzema świnkami. Jasne, Move też się przydaje, ale w momencie odblokowania trybu fotografa, w którym to na każdej z plansz musimy odnaleźć podobne do siebie obiekty. Nie jest to łatwe, ponieważ czasem pojawiają się tylko na moment. Mimo że Wonderbook w "Detektywie Diggsie" stał się głównym kontrolerem, to nie przeszkodziło maksymalnie urozmaicić zabawy przez pościgi, labirynty, skradanki i inne mini-gry, w których bierzemy udział.
Nie będąc pewnym, czy Detektyw Diggs faktycznie przypasuje dzieciakom do lat 10-ciu, przytaskałem konsolę do kumpla, mającego dwie pociechy w podobnym wieku. "Księgą czarów" były zachwycone, ale i "Detektyw Diggs" wzbudził zainteresowanie. Narracja jest prowadzona bardzo płynnie, główny bohater często bezpośrednio zwraca się do siedzących przed telewizorem graczy i zaskakuje bardzo dobrze zrealizowaną mimiką twarzy. Dialogi są zabawne i w pewnym momencie ma się wrażenie, że przygody Diggsa to świetnie napisana bajka z małymi elementami gameplayu, który jest ciekawym urozmaiceniem. Dodatkowym atutem jest Artur Żmijewski, wcielający się w tytułowego bohatera, który w swojej roli spisał się tak samo dobrze, jak Piotr Frączewski w "Księdze czarów". Polski oddział Sony kolejny raz przy polonizacji swojej gry stanął na wysokości zadania.
[image-browser playlist="590578" suggest=""]
©2013 SCEE
Niestety opowiadana historia jest dość krótka. Z odrobiną samozaparcia cały główny wątek da się zaliczyć w około 4 godziny. Częste manewrowanie książką i przechylanie jej w różnych kierunkach sprawia czasem, że PS Eye gubi markery i przez moment cały świat znika z ekranu. W "Księdze czarów" ten problem nie występował, ponieważ Wonderbook leżał niemal cały czas w jednej pozycji, a cała zabawa polegała na odpowiednim używaniu Move’a.
Teoretycznie na pudełku Detektyw Diggs oznaczony jest jako gra dla dzieci od siedmiu lat. Jestem jednak przekonany, że zainteresują się nią też młodsze pociechy, a i te starsze, cechujące się detektywistyczną smykałką będą zachwycone. Wonderbook to wciąż projekt, który można rozwijać i nadal drzemie w nim duży potencjał. Pytanie, co dalej? Pewnie na E3 dowiemy się więcej. Sony na pewno ma pomysł na kolejne tytuły. Kto wie, może część z nich trafi również na PlayStation 4?
PLUSY:
+ bajka dla dzieci w klimatach noir!
+ śliczna grafika i animacje
+ bardzo dobra polonizacja i ścieżka dźwiękowa wzmacniająca klimat
MINUSY:
- dlaczego taka krótka?