Aneta Jadowska, polska pisarka urban fantasy znów zaprowadza nas do swojego świata, w którym zakochali się czytelnicy wraz z premierą pierwszej powieści o Dorze Wilk. Tym razem jednak poznajemy bliżej najmłodsze pokolenie. Recenzujemy Kurczaczka i Salamandrę.
Wydawałoby się, że Salomea, młoda salamandra, najgorsze ma już za sobą. Wszystkie rany – zarówno fizyczne jak i psychiczne – może leczyć w domu stworzonym przez Mirona i Dorę. Niestety, okazuje się, że nie wszyscy chcą okazać jej zrozumienie. Okropna nauczycielka uwzięła się na niej, tak samo jak jeden z uczniów. Co więcej, w okolicy szkoły Salomea widzi znajomą twarz ze swojej mrocznej przeszłości…
Kurczaczek – czy Wikta, jak nakazuje na siebie mówić – stara się unikać problemów, jednak problemy wcale nie chcą unikać jej. Od jakiegoś czasu duchy nie dają jej spokoju i robi się coraz gorzej. Wikta więc bierze sprawy w swoje ręce, przy pomocy Sępa i swojego taty, Witkacego. Niestety, to, co odkryje spowoduje, że jej dzieciństwo minie na zawsze.
Michasia za czeka pewnego dnia ogromna niespodzianka – w końcu przemienił się w rysia! Ta nowość spowoduje, że powrót do zwykłej ludzkiej postaci niezbyt mu się spodoba. Zwłaszcza że można zorganizować jakieś psoty. A przede wszystkim – zorganizować psoty swojej ukochanej sąsiadce, która daje mu łakocie – Nikicie.
Mamy trzy zupełnie różne historie o różnym brzmieniu. Jednak mam wrażenie, że kolejność historii została bardzo dobrze przygotowana. Smutna i pełna goryczy historia Salomei (zwłaszcza dla tych, którzy znają problem przemocy w szkole) ma nas przygotować na to, co ma dopiero nadejść, czyli okropną historię, która czeka na Wiktę. Potem zaś – gdy już przejdziemy najmroczniejsze z opowiadań, dostajemy kilkustronnicowe, przyjemne spotkanie ze zmiennokształtnym Michasiem. Bardzo dobry pomysł, zwłaszcza że każde z opowiadań odpowiednio spełnia swoją rolę. Czujemy po prostu to, co autorka chciała, abyśmy czuli. A żadna z tych historii nie zanudzi, choć znajduje się tam kilka luk fabularnych lub zachowań nie pasujących do postaci (np. Nisima, który mimo bycia superszpiegiem wręcz dał się omamić zwykłej wrednej nauczycielce). Ja jednak od lat jestem wielką fanką historii Jadowskiej i mogę z lekkim sercem powiedzieć, że nie zawiodłam się.
Jedyne, co tak naprawdę jest minusem tej książki, to jej długość. Szkoda, że autorka nie zdecydowała się poczekać jeszcze z tymi opowiadaniami, aż pojawi jej się więcej pomysłów na młodzieżowe dzieje uniwersum w Thornie. Przez to mając jakieś dwieście stron, zanim tak naprawdę zaczniemy czytać, to już za chwilę kończymy. Pomogłoby to również uniknąć tak ogromnej dysproporcji między opowiadaniami. Nie mówię oczywiście, że Aneta Jadowska na siłę powinna je wydłużać lub skracać. Jednak trochę byłam zdziwiona, że historia Salci zajmuje co najmniej siedemdziesiąt procent książki, podczas gdy opowiadanko (bo inaczej go nie można nazwać) o Michasiu ma raptem kilka stron. Myślę, że cała książka miała o wiele większy potencjał niż to, co zostało zrobione.
To na pewno przyjemna historia do zapoznania się, jednak tak krótki dodatek do świata uniwersum Thornu polecałabym największym fanom. Powracamy do ukochanych bohaterów, a także lepiej poznajemy tych, którzy nie mieli zbyt często możliwości być na pierwszym planie. Inni czytelnicy mogą być trochę rozczarowani krótką formą czy stawieniem na pierwszy plan młodszego pokolenia, którego nie znają tak dobrze.
______________________________________________
Książka dostępna jest wyłącznie w wyłącznie na SQNStore.