Z pewnością wielu z nas Brazylia kojarzy się przede wszystkim z sambą, szalenie radosnym karnawałem, egzotycznymi owocami czy wreszcie piłką nożną. Nie taki jednak obraz największego kraju Ameryki Południowej maluje przed czytelnikiem João Ubaldo Ribeiro. Wybitny, wielokrotnie nagradzany twórca sięga aż do korzeni narodu, który musiał poradzić sobie z najpierw z narzuconymi rządami Portugalczyków, a później własnych, zapatrzonych w Europę elit. Całość okraszona jest dużą dozą pogardy, braku zrozumienia i nietolerancji poszczególnych grup etnicznych względem siebie. Nie można w końcu zapomnieć, że Portugalczycy chcąc zamienić Brazylię w gospodarczą potęgę, masowo ściągali do niej miliony czarnoskórych niewolników. Z czasem to właśnie ta grupa, lekceważona i znieważana przez wszystkich, stała się jednym z fundamentów nowo powstałego narodu. João Ubaldo Ribeiro w swojej powieści opisuje prawie 400 lat historii na przestrzeni, których przewija się tak wiele wątków, że nie sposób streścić tego w kilku zdaniach. Wydawcy przekonują, że jest to saga rodziny Amleta Ferreiry, ale w rzeczywistości czytelnicy znajdą w tej powieści znacznie, znacznie więcej. Członkowie rodu Ferreirów oczywiście są jednymi z pierwszoplanowych postaci, wokół których kręci się wiele wątków fabuły, ale tak naprawdę najważniejsze jest to, co rozgrywa się w tle ich życiowych perypetii. Przerażające, ale dosadnie oddane losy czarnoskórych niewolników, naturalistyczny opis wojny paragwajskiej czy naszkicowana w konwencji realizmu magicznego walka o niepodległość, równość i sprawiedliwość – wszystko to przeplata się z wątkami obyczajowymi. Dla fanów historii, a tym bardziej zwolenników literatury latynoamerykańskiej, będzie to prawdziwa gratka, dla tych natomiast, którzy szukają lekkiej lektury z pewnością przebrnięcie przez ponad 600 stron zawiłych opowieści stanie się prawdziwym utrapieniem.
Źródło: Rebis
Sam tytuł książki – Labirynt pamięci. Wiwat naród brazylijski! – idealnie odzwierciedla to, co czytelnik znajdzie na stronach powieści. Dzieło João Ubaldo Ribeiry przypomina błądzenie w gąszczu poszczególnych wątków. Każdy nowy rozdział opatrzony jest, co prawda, datą, ale autor często nie ma skłonności do trzymania się chronologii – nie od dziś w końcu wiadomo, że większość pisarzy z krajów latynoamerykańskich zupełnie inaczej podchodzi do kwestii czasu w swoich powieściach. Podanie daty i miejsca akcji jest zatem pewnego rodzaju wskazówką dla czytelnika, ale ten wciąż musi zachowywać czujność, aby nie dać się wpędzić w ślepy zaułek. Na szczęście sporo jest też stosunkowo prostych dróg, w których Labirynt pamięci przypomina prozę Gabriela Marqueza Garcii czy innych wybitnych przedstawicieli literatury latynoamerykańskiej.
W związku z tym, że João Ubaldo Ribeiro zdecydował się na stworzenie powieści kompletnej, znajdziemy tam nie tylko wiele różnych wątków, ale też gatunków literackich. Dla mnie osobiście najciekawsze były fragmenty o charakterze obyczajowym, w których autor idealnie odzwierciedlił wpływ wielkiej historii na losy zwykłego człowieka. Nużące za to wydały mi się monologi niektórych bohaterów o polityce czy pisane w formie etosu walki bóstw wudu. Biorąc pod uwagę fakt, że cała książka liczy ponad 600 stron, a autor proponuje na jej kartach tak różne formy, warto przygotować się zarówno na wzloty, jak i upadki. Od całkowitego zachwytu stylem dzieła, po kilku zdaniach możemy przejść do maksymalnego znudzenia nagłym zwrotem w narracji. Nie zmienia to jednak faktu, że Labirynt pamięci z pewnością jest jedną z ważniejszych pozycji traktujących nie tyle nawet o historii Brazylii, co o mentalności zamieszkującego ten egzotyczny kraj narodu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj