Inne niż Thorgal serie wychodzące spod ręki "Midasa komiksu", jak nazywany jest belgijski scenarzysta, nie miały w XXI wieku szczęścia do polskiego rynku. Largo Winch ma już trzeciego wydawcę, tak samo zresztą jak XIII, co może dziwić, ponieważ na zachodzie Europy to tytuły równie popularne, jeśli nie popularniejsze od sagi o dzielnym Wikingu. Notabene, z tych trzech wymienionych serii, jedynie do Largo Wincha Van Hamme pisze nadal scenariusze. To dla niego dzieło szczególne, któremu poświęcił znacznie więcej czasu i energii niż pozostałym tytułom z racji prostego faktu, że początkowo Largo Winch ukazywał się jako powieść (powstało ich sześć w latach 70. XX wieku). O wielkiej popularności tej historii mogą jeszcze świadczyć powstałe na podstawie komiksu film i telewizyjny serial. W osobie Largo Wincha, który swą komiksową twarz zawdzięcza Patrickowi Swayze, mamy do czynienia z niezwykłym połączeniem kilku (pop)kulturowych klisz, z których da się wyodrębnić choćby nawiązania do bohaterów epickich powieści Dickensa i Dumasa czy do poetyki filmów o Jamesie Bondzie. Largo to niespokojny duch i wrażliwy na ludzką krzywdę awanturnik, którego los (czy raczej przybrany ojciec) wypchnął na sam szczyt sławy i bogactwa. Nerio Winch był bajecznie bogatym finansistą, który nigdy się nie ożenił i w tajemnicy przed zarządem swojego olbrzymiego koncernu adoptował pochodzącego z Jugosławii chłopca, noszącego to same, oryginalne nazwisko (Winczlav) i prawdopodobnie daleko spokrewnionego z bogaczem. Po tragicznej śmierci Nerio 25-letni Largo, kształcony w tajemnicy na następcę ojca, zostaje głową koncernu i dziedziczy majątek wart 10 mld dolarów. Okazuje się, że życie jednego z najbogatszych ludzi na świecie pełne jest czyhających na niego niebezpieczeństw.
Źródło: Kurc
To, co szczególnie udało się w tej przygodowo-sensacyjnej serii, to ożenienie jej z thrillerem ekonomicznym, co swojego czasu, w chwili, kiedy tytuł startował (1990 rok), musiało być zaskakującym novum. Giełdowe machinacje, wrogie przejęcia i publiczne oferty były nieodłącznym elementem sensacyjnej fabuły i świetnie z nią współgrały. Udaje się to również w najnowszym dyptyku, zaprezentowanym czytelnikom przez wydawnictwo Kurc. Tym razem chodzi między innymi o ropę i tajną organizację o nazwie CASPE, która od lat utrzymuje status quo umów handlowych zawieranych między firmami zajmującymi się wydobyciem surowca a udzielających im na to koncesji rządami państw. Ktokolwiek stara się wyłamać i zmienić obowiązujące zasady, zostaje szybko postawiony do pionu. Tylko jak ma się do tego Wenecja, którą według tytułu, sugerującego dla głównego bohatera nowe problemy, najpierw trzeba zobaczyć, a potem umrzeć? Tu właśnie ujawnia się skala talentu Jeanna Van Hamme'a, który w latach 80. i 90. ubiegłego wieku tworzył swoje najlepsze dzieła. Znakomite jest w najnowszym tomie Largo Wincha zawiązanie akcji, na które składają się niepowiązane ze sobą na pierwszy rzut oka elementy fabularnej układanki - nie ma sensu się w nie zagłębiać, aby nie psuć przyjemności potencjalnym czytelnikom. Warto jednak nadmienić, że na drodze Largo Wincha ponownie pojawiają się piękne oraz chętnie ulegające mu kobiety i w tej warstwie dzieło Van Hamme'a jest wręcz urokliwie seksistowskie, pokazując dzisiejszemu odbiorcy, jak wiele w tej kwestii zmieniło się w popkulturze w ciągu ostatnich 20 lat. Trochę brakuje w nowej odsłonie najwierniejszego towarzysza Largo, czyli podobnego mu awanturnika (i kiedyś wykwalifikowanego złodzieja), Simona Ovronnaza, ale po traumatycznych wydarzeniach z poprzedniego dyptyku być może należy mu się odrobina wytchnienia (z pewnością u boku jakiejś atrakcyjnej damy). Dzielnie zastępuje go istotny dla fabuły najnowszego tomu kamerdyner Largo, dzięki którego wyczynom mamy okazję obejrzeć jedną z najbardziej szalonych scen akcji w historii europejskiego komiksu. A zatem - jest dobrze, nowa odsłona serii jest jak powrót na znane wody, zapewnia dużo emocji i dużo rozrywki, a przy tym potrafi skłonić do refleksji - bo owszem, zazdrościmy Largo bogactwa i pięknych kobiet wokół, ale patrząc na to, co się jeszcze wokół niego dzieje i - przede wszystkim - na co jest nieustannie narażony, raczej nie chcielibyśmy postawić się na jego miejscu. Znacznie bezpieczniej jest spędzić czas na wysłużonym fotelu, z dobrym komiksem w ręku, niż zobaczyć Wenecję, a następnie szykować się na śmierć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj