Zagadkę, na której opiera się cała historia Latarników, poznajemy na samym początku lektury. W 1972 roku na znajdującą się nieopodal kornwalijskiego wybrzeża latarnię Maiden przypływa łódź. Ku zaskoczeniu przybyłych okazuje się, że na miejscu czekają na nich zaryglowane od środka drzwi. Ich wyważenie pozwala stwierdzić, że po trzech dyżurujących na Maiden pracownikach firmy Trident nie pozostał żaden ślad, nie licząc zatrzymanych o tej samej porze zegarów i nakrytego na dwie osoby stołu. Arthur Black, naczelnik, sporo młodszy wiekiem i stażem Bill Walker i mający wciąż status pracownika nadetatowego Vince Bourne zniknęli, rozwiali się czy raczej rozpłynęli w szarpanym falami oceanie. Porzucili swoje obowiązki, czy też zostali od nich oderwani, choć jeszcze niewiele wcześniej kontaktowali się z brzegiem przez radionadajnik. Powieść Stonex, podobnie jak wyświetlany w naszych kinach dwa lata temu film Lighthouse Roberta Eggersa, została zainspirowana autentyczną historią z 1900 roku ze szkockich Wysp Flannana. Tamtej tajemnicy zniknięcia latarników nie udało się wyjaśnić do dzisiaj. Sama profesja, przynajmniej w postaci znanej niegdyś, odeszła bezpowrotnie w przeszłość. Związana z nią magia izolacji, oderwania się od społeczeństwa i mierzenia się z groźnym, anonimowym żywiołem, nadal jednak przyciąga twórców.
Źródło: Echa
Omawiana powieść wyróżnia się opowiadaniem historii zaginięcia latarników z dwóch perspektyw. Pisana głównie przy pomocy monologów wewnętrznych narracja przeskakuje między wydarzeniami z 1972 roku, poprzedzającymi zniknięcie Blacka, Walkera i Bourne’a, a rokiem 1992, kiedy to tamten czas wspominają związane z zaginionymi kobiety: Helen, Jenny i Michelle. Bezpośrednim impulsem do powracania przez nie myślą do odległych dni jest to, że historią Maiden zainteresował się Dan Sharp, autor popularnych powieści sensacyjnych. To on odszukuje kobiety, próbuje nakłonić je do rozmów, dowiedzieć się tego, co umknęło oficjalnym śledczym. Helen, Jenny i Michelle zwierzają się niezbyt chętnie, ale same pytania Sharpa zmuszają je do wracania w wyobraźni do czasu spędzonego w zakładowych domkach na kornwalijskim wybrzeżu i przyglądania się łączącym je i ich partnerów emocjom. Z drugiej strony czytamy o latarnianej codzienności, o szarych, sztormowych dniach 1972 roku, o tym, jak różnie Arthur, Bill i Vince odbierali rzeczywistość, z jak różnych przyczyn trafili na Maiden i jak różnie myśleli o relacjach, jakie czekały na nich na brzegu.
Pierwsza połowa powieści robi autentycznie imponujące wrażenie. Brytyjska autorka świetnie oddaje atmosferę tajemniczej, chwilami wręcz wrogiej szarości, zmienia głosy i tony monologujących narratorów (tu należą się ukłony dla tłumaczki książki, Agaty Ostrowskiej), podsuwa nowe realistyczne czy fantastyczne wyjaśnienia tajemnicy zaryglowanej wewnątrz latarni. Doświadczenie utraty naznaczyło Helen, Jenny i Michelle na całe życie; w pewnym sensie je łącząc, w innym rozrywając zbudowane przez nie wcześniej więzi towarzyskie. Wcześniej wspólne przebywanie na Maiden połączyło trzech bardzo różnych mężczyzn: doświadczonego, traktującego pracę latarnika jak misję i powołanie Arthura, impulsywnego Billa i Vince’a, dla którego praca w izolacji jest być może ostatnią życiową szansą. Dość długo wydaje się jasne, że jednoznacznego rozwiązania zagadki się nie doczekamy i paradoksalnie to w momencie, gdy różne tropy zaczynają się zbiegać, siła opowieści nieco słabnie. Nie oznacza to, że nie warto powieści Stonex czytać do końca, wręcz przeciwnie. Jak na razie seria Echa trzyma równy wysoki poziom i należy się cieszyć, że pojawiła się na naszym rynku. Oby tak dalej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj