Główne postacie Lektury uproszczonej to cztery mieszkające ze sobą kobiety: Natividad (Nati), Patricia (Pati), Margarita (Marga albo Gari) i Àngels. Siostry, kuzynki, przyjaciółki – pod pewnymi względami prowadzą życie tak samo jak wszyscy inni barcelończycy. Szukają samodzielności, seksu i przyjaźni. Jednocześnie połączone są czymś odróżniającym je od typowych członków i członkiń społeczeństwa. Każda z nich jest opatrzona liczbą, wskaźnikiem opisującym fakt, któremu się nie da zaprzeczyć. Stopniem niepełnosprawności. Cristina Morales, autorka powieści, oddaje głos swoim bohaterkom. Pozwala im mówić własnym językiem, zyskać indywidualność sięgającą poza upośledzenie czy niezwyczajność. Gari wypowiada się na zebraniu kolektywu anarchistycznego Sants, Pati składa zeznania na procesie dotyczącym sterylizacji ubezwłasnowolnionej Margi, Nati dzieli się gorzkimi, sarkastycznymi komentarzami na temat zajęć tanecznych, w których uczestniczy, a Àngels pisze whatsappowe powieści, opierając się na zasadach tworzenia „lektury uproszczonej”, czyli sposobu wyrażania myśli opisanego w wytycznych Sekcji Usług Bibliotecznych dla Osób ze Szczególnymi Potrzebami.
W książce hiszpańskiej autorki prywatny język to klucz do życia, narzędzie pozwalające stać się sobą i zdemaskować wszelką sztuczność, nawet jeśli czasami jest nieudolny, zbudowany z kalek i schematów. Nati, nazywająca wszystkich ograniczających jej swobodę czy wyobrażenie o swobodzie „faszystami”, oczywiście nie ma racji dosłownej, ale jednocześnie jako czytelnicy czujemy, że być może właśnie takie szufladki dają jej możliwość wypowiedzenia swoich emocji, często kryjących się za „zamontowanymi w skroniach bramkami”.
Źródło: ArtRage
Lektura uproszczona bywa śmieszna, bywa poruszająca, bywa też drażniąca i naturalistycznie odstręczająca. Fabułę poznajemy wyrywkowo, często achronologicznie. Seksualność bohaterek jest opisywana bez erotyzującego filtra – jako realizacja czysto fizycznej potrzeby, której nie trzeba czy nie warto analizować. Zorganizowane wysiłki włączania osób z niepełnosprawnością do społeczeństwa są niemal za każdym razem postrzegane przez narratorki jako systemowa przemoc i trudno nie dostrzec w ich perspektywie pewnej racji. Spotkania grupy tanecznej, w których uczestniczy Nati, to źródło opresji, ale jednocześnie coś bardzo ważnego, dającego szansę na kontakt z innymi osobami. Wspomniane wcześniej liczby opisujące stopień niepełnosprawności to bezduszne, arbitralne wskaźniki, niosą ze sobą też bardzo konkretne konsekwencje, choćby finansowe. Morales, za pośrednictwem świetnego przekładu Katarzyny Okrasko i Agaty Ostrowskiej, wykazuje się świetnym uchem: czytamy o kapoasystentkach (czyli pracownicach opieki społecznej), o protokołowanych zebraniach anarchistycznych kolektywów. Poznajemy skłoterskie dylematy i boleśnie czujemy kompletną nieprzystawalność sporów politycznych (w tym tych o niepodległość Katalonii) do rzeczywistości, w jakiej żyją narratorki. Trudno powiedzieć, czy autorka oferuje albo choćby dostrzega jakiekolwiek rozwiązania, głośno deklarując, że samo tradycyjne zaangażowanie społeczne niekoniecznie okaże się niewystarczające, by Marga, Pati, Nati czy Àngels były szczęśliwe i mogły żyć tak, jak tego pragną. Na razie Morales pozwala im wykrzyczeć siebie – swoją wyjątkowość, którą tak łatwo wkładamy w oklepane ramy „zrozumienia, inkluzywności i troski”. Lekturę uproszczoną czyta się niewygodnie. Ale tak zapewne ma być.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj