Po pierwszym odcinku piątego sezonu spodziewałem się więcej – szybkiego nakreślenia bohaterów i towarzyszących wydarzeń, by jak najwcześniej przejść do wątku głównego. Niestety twórcy najwyraźniej nie spieszą się z wprowadzeniem motywu przewodniego. W drugim epizodzie dzieje się więcej, akcja nabiera tempa, a interesujących wątków pojawia się kilka.

To duża zmiana w porównaniu z poprzednim sezonem. W czwartej odsłonie serialu cała akcja skupiała się na szukaniu Drew Thompsona – zarówno przez głównego bohatera, jak i Boyda czy Duffy’ego oraz reszty jego ekipy. Tym razem każdy wątek dotyczy innego bohatera. Crowder próbuje wyciągnąć Avę z więzienia, a także ma problemy z dostawami narkotyków; Deweya nawiedza kuzyn z Florydy, a Art zajmuje się sprawą Sammy’ego Tonina. Co do samego Raylana, to trudno określić, co będzie zajmować jego uwagę przez najbliższe odcinki – rodzina Crowe’ów aktualnie za bardzo nie szaleje, wątek Sammy’ego ledwie został wspomniany, więc bohater na razie zajmuje się pobocznymi sprawami, ratuje starych znajomych z opresji i jak zwykle bryluje swoim humorem. Z powodu mnogości wątków historia toczy się zdecydowanie wolniej, dając czas na to, by każdy spokojnie się rozwinął.

[video-browser playlist="634844" suggest=""]

Mimo świetnie napisanego scenariusza, rewelacyjnego aktorstwa i powrotu do klimatu Kentucky ciężar fabularny jednak gdzieś ucieka. Wciąż czekam na coś, co postawi Raylana przed poważnym wyzwaniem. Mogą to być nawet problemy rodzinne, byle tylko bohater "ruszył z miejsca" zamiast szpanować swoim gnatem i gwiazdą szeryfa. Jasne, ogląda się to z ogromną przyjemnością, często wybuchając śmiechem, Justified nie jest jednak serialem komediowym i oczekuję od niego zdecydowanie więcej, szczególnie jeśli chodzi o głównego bohatera. I nie pomoże tu ani dość średnio nakreślony romans, ani powrót znanej z drugiego sezonu Loretty. Wydaje mi się, że oba motywy zakończą się dość szybko, o ile już tak się nie stało. Przez taki stan rzeczy wątek Raylana jest o wiele mniej ciekawy od tych innych bohaterów.

Martwi mnie także to, że prawdopodobnie ścieżki Raylana i Boyda (których relacje stanowią podstawę całego serialu) nie będą się przecinać tak często jak w poprzednich sezonach. Raylan ma ważniejsze rzeczy do roboty, a Boyd, przynajmniej chwilowo, nie stara się za wszelką cenę zwracać na siebie uwagi. Liczę, że to, co właśnie oglądamy, to kładzenie podwalin pod szósty, finałowy sezon, który będzie ostatecznym rozstrzygnięciem sporu między dwójką starych przyjaciół.

Piąty sezon Justified na razie nie spełnia moich wysokich oczekiwań. Jest to konsekwencja znacznej różnicy w stosunku do poprzedniej serii. Oczywiście to dla mnie wciąż pozycja obowiązkowa, a sama ocena wynika z tego, że twórców po prostu stać na wiele, wiele więcej. Serial ogląda się fantastycznie, Raylan jak zwykle jest genialny, Boyd podobnie, ale na litość boską, zajmijcie czymś głównego bohatera!

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj