Po wcześniejszych dwóch zbiorczych tomach Ligi jej szeregi zostały mocno przetrzebione. Z pierwotnego składu pozostali tylko Allan i Mina. W pierwszym akcie (1910) w Lidze pojawiają się nowe barwne osobistości: Tom Carnacki – ekscentryczny śledczy od  spraw nadprzyrodzonych, wyrafinowany złodziej A. J. Raffles, a nade wszystko nieśmiertelny hermafrodyta, Orlando. Bohaterowie konfrontują się z groźnymi okultystami, na czele których stoi wzorowany na Aleisterze Crowleyu, Oliver Haddo. Haddo pragnie sprowadzić na Ziemię Księżycowe Dziecko (samego Antychrysta), który dokona sądu ostatecznego. Świetnie wypada muzyczna opowieść o krwiożerczym wczesnym kapitalizmie, który brutalnie obchodzi się z córką zmarłego Kapitana Nemo, Jenni. Finał owej wstrząsającej historii to szatańska uwertura śmierci i zniszczenia, za którą stoi żądna zemsty na Londyńczykach, oszalała córka Nemo. W zupełnie innym tomie jest rozdział drugi (1969) niniejszego woluminu. Tak jak w poprzednim tomie twórca Strażników nawiązywał do opowieści groszowych, pulpy i steampunku, tak w tym przypadku mamy do czynienia z czystą psychodelią i dziwaczną erotyką. Pozostali na placu broni Allan, Mina i ciągle zmieniający płeć Orlando, tkwią w związku erotyczno-partnerskim. Bohaterowie podążają tropem Olivera Haddo i Księżycowego Dziecka, w pełni korzystając z uroków Ery Wodnika. Po raz wtóry otrzymujemy szereg zapożyczeń, umiejętnie wplecionych do atrakcyjnej fabuły przez niezawodnego Brytyjczyka. W owej historii znajdziemy nawiązania do twórczości Michaela Moorcocka, Edgara Rice’a Burroughsa, filmu Dopaść Cartera z 1971 roku czy piosenki Sympathy for the Devil Rolling Stonesów. Zachwycają także psychodeliczne wizje, których doświadcza skonfundowana Mina. W tym przypadku należy pochwalić warstwę graficzną etatowego rysownika cyklu oraz miniserii Nemo, Kevina O’Neilla.
Źródło: Świat Komiksu
Równie ekscytująco prezentuje się wizyta w przesadnie futurystycznym roku pańskim 2009. Ostatni ocalały z Ligi Orlando z całych sił próbuje odnaleźć się w nowych czasach, w których niepodzielnie królują pieniądz, władza i sława. Protagonista ostatniego aktu wciągającej serii pragnie odnaleźć zaginioną Minę oraz pogrążonego w letargu Quatermaina – ponownie pod postacią dogorywającego starca. Pomoc przychodzi z nieoczekiwanej strony, a konkretnie agentów z MI5 – M. i enigmatycznego Mortona oraz ekscentrycznego maga Prospero. W tym przypadku twórca V jak Vendetta odwołuje się do filmów z Jamesem Bondem oraz popularnym cyklu książek o nastoletnim czarodzieju. Jeszcze lepiej wypada właśnie makabryczna wizyta w tajnym uniwersytecie czarodziejów (wzorowanym na Hogwardzie). Ostatecznie dochodzi do konfrontacji bohaterów z samym Księżycowy Dzieckiem, objawiającym się w niezbyt przekonywującej formie. Niestety finał całej sagi jest zbyt przewidywalny, dość niemrawy, wręcz niesatysfakcjonujący, a pożegnanie z ulubionymi postaciami (zwłaszcza Allanem) rozczarowujące.
Trzeba przyznać, że Liga Niezwykłych Dżentelmenów to jeden z najciekawszych projektów wielokrotnie nagradzanego Brytyjczyka. Moore to niekwestionowany wirtuoz słowa, erudyta i wybitny twórca postmodernistyczny, który w recenzowanym dziele oddał hołd szeroko pojętej popkulturze (zwłaszcza literaturze, muzyce i filmowi). Stulecie, choć nie wypada tak piorunującą jak dwa pierwsze tomy Ligi... nadal jest zajmującą lekturą. Dodatkowego smaczku dodają charakterystyczne ilustracje Kevina O'Neilla (jego wizja Allana Quatermaina to prawdziwa wirtuozeria), sporo wyśmienitych dodatków (m.in. klimatyczne opowiadanie Poddani księżyca, galeria okładek alternatywnych) oraz bezbłędnie dobrana kolorystyka. Rzecz godna polecenia, nie tylko dla zagorzałych fanów talentu maga z Northampton.    
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj