Wydawać by się mogło, że w dobie produkcji tworzonych za grube miliony, staroszkolna platformówka z oszczędną stroną audiowizualną nie powinna mieć żadnej siły przebicia. A jednak! Prostota w tym wypadku okazuje się być największą zaletą, zapewniając tym samym niezwykle wysoką grywalność.
Produkcja Playdead od razu rzuca gracza na głęboką wodę. Nie ma żadnego tutoriala ani jakiegokolwiek zapoznania z zasadami, jakie rządzą światem gry. Po prostu przejmujemy kontrolę nad małym chłopcem, który budzi się w tytułowym Limbo - czyli miejscu, do którego trafiają m.in. nieochrzczone dzieci - i wszystkiego musimy nauczyć się metodą prób i błędów. Już na wstępie nasz wzrok atakuje nietypowa kolorystyka, na którą składa się jedynie czerń, biel i różne odcienie szarości. Tak uboga paleta barw bynajmniej nie jest wadą. Wręcz przeciwnie. To właśnie ona odpowiada za budowanie tak niesamowicie sugestywnego i niepokojącego klimatu, jaki towarzyszy naszej przygodzie. Jest bardzo mrocznie, a spowite cieniem miejsca skrywają różne niebezpieczeństwa. Tę specyficzną atmosferę podkreśla dodatkowo niemalże całkowity brak muzyki, którą zastępują tutaj dźwięki otoczenia, nierzadko wpadające w pewien rytm zahaczający o ambient.
[image-browser playlist="593526" suggest=""]
©2010 Playdead
Sama rozgrywka nie jest skomplikowana. Wszystko sprowadza się do tego, by iść naszym białookim limboyem w prawo. Oprócz kierunków, wykorzystujemy jedynie dwa przyciski: odpowiedzialny za skok oraz chwytanie obiektów. Banał? Niekoniecznie. Sęk w tym, że najważniejsze nie jest skakanie po platformach, ale łamigłówki, których rozwiązanie pozwala nam ruszyć w dalszą drogę. Najzabawniejsze jest to, że "Limbo" nierzadko droczy się z nami, prowokując u nas reakcje, do których jesteśmy przyzwyczajeni, a następnie srogo nas za nie karząc. Uleganie odruchom to w tym wypadku kiepski pomysł. Reguły panujące w innych grach tutaj raczej nie obowiązują. Niestety zanim się o tym przekonamy, wpierw zaliczymy niejeden zgon. Śmierć naszego bohatera będzie częstym widokiem, do którego przyzwyczaimy się bardzo szybko. Pociągnięcie za niewłaściwą dźwignię, złe wyczucie czasu, upadek ze zbyt dużej wysokości czy jakikolwiek nieprzemyślany ruch mogą zakończyć się zmiażdżeniem przez wielki kamienny blok, poszatkowaniem przez piłę, nadzianiem na pal, porażeniem prądem i wieloma innymi nieprzyjemnościami. Przed podjęciem jakichkolwiek działań należy więc dokładnie sprawdzić otoczenie, aby uniknąć przykrych konsekwencji. Bywają jednak sytuacje, w których nie jest to możliwe i trzeba reagować błyskawicznie, a wtedy to już powtarzanie danej sekwencji jest niemalże pewne.
Poziom zagadek bywa różny. O ile na początku nie nastręczają większych problemów, tak im dalej w las (dosłownie), tym trudniej. Zdarzają się w momenty, w których naprawdę trzeba się nagłówkować, aby móc przejść dalej, gdyż rozwiązanie nie zawsze jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Aczkolwiek prędzej czy później w końcu nas oświeci, ponieważ łamigłówki są logiczne, żaden element nie jest przypadkowy i wystarczy odrobinę pomyśleć, by uporać się z przeszkodą. Twórców należy pochwalić za pomysłowość, jaką się wykazali przy projektowaniu poziomów. Niektóre zagadki są naprawdę fajne, że wystarczy wspomnieć zabawę z grawitacją czy wprawianiem w ruch całych plansz, po których musimy się później szybko przemieszczać. Nie brakuje również momentów, które na długo zapadną w pamięć, jak chociażby wszelkie starcia z przerośniętym pająkiem, przy których chwilami nie sposób się nie uśmiechnąć.
Gra nie należy do szczególnie długich i jej ukończenie zajmie nam góra 5 godzin, przy założeniu, że nie z każdą zagadką uporamy się od razu. Czas ten możemy wydłużyć, próbując zebrać wszystkie poukrywane jaja - za ich znalezienie są achievementy. Choć rozgrywka jest krótka, to niezwykle intensywna i absorbująca. "Limbo" wciąga do tego stopnia, że po napisach końcowych miałoby się ochotę na więcej.
[image-browser playlist="593527" suggest=""]
©2010 Playdead
Jedyne zastrzeżenie, jakie mógłbym mieć do tego tytułu, to drobny spadek klimatu w drugiej połowie gry. O ile początkowy pełen mroku las, w którym wszystko zdaje się dybać na życie bohatera, robi ogromne wrażenie, tak już późniejsze, bardziej industrialne poziomy, pełne różnej maszynerii - niekoniecznie. Oczywiście nadal gra się przyjemnie, ale ta niesamowita atmosfera częściowo ulatuje. Las wypada zdecydowanie lepiej.
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego w ogóle zdecydowałem się na recenzję tytułu, który przecież najmłodszy już nie jest. Powody są dwa. Po pierwsze, dopiero w ostatnim czasie dane mi było bliżej zapoznać się z tą świetną grą i uznałem, że grzechem byłoby nie polecić tej małej, niezależnej produkcji innym graczom (szczególnie tym, dla których graficzne fajerwerki nie są wyznacznikiem jakości). Po drugie, "Limbo" trafiło do "Kolekcji gier od zaraz" i wszyscy użytkownicy PlayStation 3, korzystający z usługi PlayStation Plus, mogą zaopatrzyć się w nie zupełnie za darmo.
Nie zwlekajcie więc ani chwili dłużej, tylko czym prędzej pobierzcie dzieło studia Playdead i wraz z chłopcem wyruszcie na niebezpieczną wyprawę, której celem jest dowiedzenie się, jaki los spotkał jego siostrzyczkę. Przyjemnie spędzone chwile gwarantowane.
Ocena: 9/10
Plusy:
+ klimat
+ oszczędna, ale sugestywna oprawa
+ zagadki i ich pomysłowość
+ wysoki stopień grywalności
Minusy:
- za krótka
- późniejsze etapy nie są tak klimatyczne, jak początkowy las