Mała to film oparty na ogranym do znudzenia i na różny sposób schemacie znanym z choćby takich filmów jak DużyZnów mam 17 latZakręcony piątek i wielu innych. Czy to odmłodzenie/postarzenie postaci, czy zamiana ciałami pomiędzy osobą dorosła i dzieckiem - wszystko opiera się na tym samym. Bohaterowie muszą się nauczyć czegoś o życiu i przy okazji rozbawić widzów.  Nowa produkcja nie ma w sobie krzty ambicji. Opowiada historię odmierzoną  linijką. Wszystko jest totalnie schematyczne i realizowane po linii najmniejszego oporu. Mamy więc jednowymiarową postać szefowej korporacji, która odniosła sukces i w sumie nie wiadomo czemu, bo żadnej pracy nie wykonuje, a jedynie krzyczy na swoich podwładnych. W totalnie absurdalny, nieusprawiedliwiony fabularnie sposób zmienia się w dziewczynkę, która przeżywa różne przygody, wracając do szkoły i przypominając sobie, co to znaczy być dobrym człowiekiem. Przechodzi przemianę, która jest szyta grubymi nićmi oczywistości i banału - mamy więc scenę nostalgicznej retrospektywy własnych demonów, podjęcie decyzji o zrobieniu czegoś szalonego i ostatecznie stanie się kimś lepszym. Prostota i schematyczność nie jest zła, jak twórcy umieją ją przedstawiać w sposób pomysłowy i ciekawy, ale tutaj jest wszystko mdłe, bez krzty kreatywności czy jakiejś wizji.  Najbardziej rozczarowuje fakt marnowania potencjału obsady, której talent komediowy jest nie do zakwestionowania. Nie mówię tutaj o Reginie Hall, która występuje w zaledwie kilku scenach, ale o duecie Issa Rae oraz Marsai Martin, który od kilku lat bawi w serialu Czarno to widzę. Obie dostają fatalnie napisane, do bólu stereotypowe role, które nie dość, że nie wykorzystują ich talentu komediowego, to jeszcze marnują wszystkie ich najmocniejsze atuty. Obie aktorki w swoich serialach pokazały, jak dobrze potrafią bawić, wzruszać i angażować widza, a tutaj dostają role tak nijakie i puste, że aż strach pomyśleć, jak źle to wyglądało na etapie scenariusza. One nie mają tak naprawdę co grać, bo to zbiór oczywistych cech, które muszą ulec przemianie wraz z wprowadzanie określonych klisz gatunkowych. Zresztą z humorem w tym filmie wcale nie jest lepiej. Jest go niewiele i większość gagów jest nietrafiona. Brak rytmu komediowego, pomysłowości, różnorodności i jakiegoś zaskoczenia. Schematyczne próby rozbawiania oparte są na rasowych i społecznych stereotypach, które nie są w stanie rozśmieszyć. Tak samo jak zepsuty charakter głównej bohaterki, która ukazana jest tak karykaturalnie, że trudno jej sympatyzować w trakcie oglądania historii. Little to pokaz zmarnowanego potencjału i film tworzony po linii najmniejszego oporu. Żadnych ambicji, prób wyciągnięcia ze schematu czegoś świeżego. Po prostu odtwarzanie tego, co było pokazywane w wielu filmach i to w o wiele lepszy sposób. Szkoda czasu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj